Singapur to miasto-państwo położone na południowym krańcu Półwyspu Malajskiego, 137 km na północ od Równika. Po Monako plasuje się na drugim miejscu w kategorii najgęściej zaludnionych państw świata. Obecnie liczba ludności oscyluje w granicach 5 mln.
Ultranowoczesne city to kamienna pustynia, odhumanizowana i zdawałby się wyludniona. Człowiek zamienia się w drobinkę i zatraca w labiryncie tarasów, zaskakujących podejść, niezliczonych schodów i mega wysokich budowli. Wszędzie panuje idealny porządek. 1000 singapurskich dolarów wręczam każdemu, kto znajdzie choćby ślad po graffiti, nie mówiąc o śmieciach z premedytacją wyrzuconych! To pewnie jedyne takie miejsce na świecie. Przykładów barbarzyńskiej twórczości nie widać nawet w dzielnicach "dla ludzi", czyli w kwartale Chinatown i Małych Indiach. To tam warto zamieszkać, w warunkach może skromniejszych, ale z pewnością za mniejszą kasę. Roi się tam od ludzi i wreszcie można poczuć klimat wielokulturowej Azji. Co rusz napotykamy świątynie wszelkich wyznań z rozmodlonymi wyznawcami hinduizmu, a kilkadziesiąt metrów dalej muzułmanów i buddystów. Spotkać też można kościoły katolickie. Najważniejsze, że nikt nikomu nie wchodzi w drogę. Oto ekumenizm praktyczny.
Na wąskich ulicach od świtu roznosi się zapach modlitewnych kadzidełek i orientalnych przypraw. Rozpalone tropikalnym słońcem Małe Indie budzą się powoli, by pod wieczór zapełnić się ludźmi różnych ras, zachwycającej urody i orientalnych strojów.
I na koniec podróżny (naprawdę przyśniony!) sen. Podczas dwunastogodzinnego lotu z Monachium do Singapuru wyśniłem, że nasz Airbus A 340 300 "Görlitz" musiał awaryjnie lądować i załoga gładko posadziła go na szosie w okolicy... Świebodzina. Dlaczego tam? Dobre pytanie na które nie ma prostej odpowiedzi, bo to przecież zaledwie sen. Z miasteczkiem tym wiąże się moje dzieciństwo i być może właśnie nadszedł czas odwiedzenia starych kątów? Sen, jak na sen przystało, ma jeszcze drugie dno. Dzisiejszy Świebodzin zasłynął w świecie posągiem Chrystusa wyższym od tego z Rio de Janeiro. Niestety, do Rio jeszcze nie dotarłem. Czyżby sen proroczy wskazywał bezsens ewentualnej podroży? Być może w tym coś jest, no bo skoro Singapur jest pigułką Azji? Hm...
Majulah Singapura! - oto singapurskie motto i hymn, co oznacza "Naprzód Singapurze". Trawestując - wołam: Naprzód Polsko! Majulah Świebodzinie!
Singapur 29 września