poniedziałek, 29 kwietnia 2024
zloty usmiechPrzekraczając w Korczowej granicę Polski, już po ukraińskiej stronie, lądujemy w zgoła odmiennej rzeczywistości. Zza okien samochodu wyłaniają się niesamowite obrazy: wijące się w głębokich parowach nieuregulowane rzeczki, a na nich gęsie i kacze rodziny. Na łąkach spętane konie ze źrebiętami oraz pasące się w asyście babin albo dzieci krowy-żywicielki. Widok idylliczny, wręcz sielski i u nas rzadziej obecny. A jeśli już, to w skromniejszym wymiarze i bez tej masy żywiny.
 
 
Po beznadziei kilkugodzinnej odprawy realizowanej przez ukraińską, wyjątkowo skrupulatną straż graniczną, nowe widoki są niewątpliwie jakąś nagrodą. Ckliwą i landszaftową, ale kojącą doznaną mitręgę.
 
W miarę wgłębiania się w teren i oswajania obrazów dostrzegamy przestrzeń niczyich połaci, liche uprawy, z przewagą nieużytków i raczej skromne zabudowania. Wszystko pokryte eternitem, materią wszechobecną, która towarzyszyć już nam będzie przez całą podróż. Złudzeń pozbawiają wypatroszone zabudowania dawnych kołchozów, nikomu już niepotrzebne i obracające się w ruinę. Postindustrialny smutek.
 
 
ukrfurmanka

Niby wiadomo, że gdzieś hen daleko istnieje wielkomiejski i uporządkowany Kijów z rozsławionym w świecie Placem Niezależności i Pomarańczową Rewolucją. Na prowincji kijowskie echo przebrzmiało już dawno i zostało odebrane ze sceptycyzmem.

Po drodze do Krzemieńca mijamy Poczajów ze słynną Ławrą, przyciągającą codziennie setki osób, szczególnie pielgrzymów wyznania prawosławnego i grekokatolickiego. Poczajowska Ławra z niezliczonymi złotymi wieżyczkami, niepokojąco, jak na tutejsze standardy uporządkowana, jawi się niczym samotna wyspa w azbestowym morzu. Poczajów jest miejscem spotkań niezwykłych. Oto młody pop i popadia. On stąpa dostojnie, ona karnie targa podróżne cziemodany. Poczajowoskie dziady, nie wiadomo jak, ale bezbłędnie rozpoznający przybyszów z lewobrzeżnej strony Bugu, nawołujący żałośnie ze wschodnim zaśpiewem: Zostawiajcie swoje złotówki! Zostawiajcie swoje złotówki!


zloty usmiech2 
 
Ławra to sakrokicz na miarę naszego Lichenia, lśniący nowością złoty ząb w dookolnej szarości. A złote zęby w ukraińskiej stomatologii to uznawana norma estetyczna. Połyskującym garniturem złota w górnej szczęce witała nas codziennie młoda kelnerka, piękna Ukrainka Albina. Co jeszcze zdumiewa? Bezdomne psy, krok w krok za życzliwymi turystami. Wydaje się jakby tylko oni dobrze je traktowali.

Wyprawa na Ukrainę może czegoś nauczyć i z pewnością jest to niezła szkoła dla eurosceptyków, którym nie w smak surowe, niekiedy wydawałoby się głupie, wymagania unijne. I bynajmniej nie chodzi tutaj o krzywiznę banana ale o niebezpieczne azbestowe dachy i na każdym kroku spotykaną niedoróbkę, od zawsze niedokończone remonty i konserwacje. Prowizorkę i kpinę ze wszystkich pokus ładu i dostatku, jakby to wyraził Andrzej Stasiuk.

Powrót do kraju przynosi ukojenie, jak w odmiennym świecie żyjemy. Mnóstwo inwestycji i - o dziwo - nieźle zorganizowanych robót. Wraca optymizm. Zdumienie jest spore bo w rankingu najbiedniejszych państw Unii Polskę wyprzedza tylko Łotwa a wszystko na to wskazuje, że niedługo przejmiemy palmę pierwszeństwa. Osobiście sądzę, że obecni koalicjanci zukranizują Polskę szybciej niż nam się wydaje.
 
 
 

 

reportaze na pasku