poniedziałek, 29 kwietnia 2024

do mongolii 1Dla leniwych i nie lubiących czytać, a już na wstępie chcących wiedzieć o czym będzie ów obszerny tekst, oznajmiam: kolej transsyberyjska (Wielikaja Transsybirskaja Magistral - WTM) jest wizytówką Rosji, wizytówką rewelacyjną, a ja wpisuję się do grona fanów tej formy podróżowania.


WTM to najbardziej romantyczna trasa na świecie, wiodąca poprzez 8 stref czasowych, mająca prawie 10 000 kilometrów. Przez tajgę, stepy, góry, pustynie, rzeki tak szerokie, że większość mazurskich jezior musi im zazdrościć oraz przepastne mokradła, tak wielkie, że bardziej strachliwy pasażer zadaje sobie pytanie: jakim cudem czeluść bagienna nie wchłania kilkudziesięciu wagonów ciągnionych przez potężne lokomotywy, skoro wszystko, co za oknem, chyli się i zapada w grzęzawisku? Jest to instytucja bez mała doskonała: bezpieczna, czysta i sensowna. Prowadzi poprzez tak rozległe połacie Ziemi, że nie może być inna! - należy dla porządku zauważyć.

Zbudowana w latach 1891-1916 jest wciąż modernizowana. To efekt pracy wynajętych budowniczych z Chin, mozołu skazańców politycznych i więźniów, szczerego zaangażowania ochotników z całej Rosji. W historię kolei wpisuje się amerykański bankier Perry McDonough Collins, inicjator budowy, doświadczony w podobnych inwestycjach po wybudowaniu przez Amerykanów trasy Atlantyk-Pacyfik i Kanadyjczyków Canadian Pacific. Myśl amerykańskiego bankiera wcielił w życie car Aleksander III a monumentalne dzieło kontynuują, jak się okazuje z powodzeniem, obecne władze Rosji.

 

do mongolii 2

do mongolii 3

 

Kolej spina gigantyczną Rosję, jej część europejską z azjatycką, sięgającą Oceanu Spokojnego. Biegnie od Moskwy przez Jarosław, Perm, Riazań, Samarę, Czelabińsk, Omsk, Jekaterynburg, Nowosybirsk, Krasnojarsk, Irkuck, Czytę, Chabarowsk do Władywostoku. Rozgałęzia się w okolicy Bajkału i poprzez stolicę Buriacji - Ułan Ude prowadzi do Mongolii (linia transmongolska). Dowozi towary i ludzi nawet do Chin (linia transmandżurska). Dane mi było pokonać 2/3 tej trasy, z Moskwy do Irkucka, pobyć w okolicy Bajkału, a następnie udać się do Ułan Bator (Ulaanbaatar) stolicy Mongolii.

 

To jest jazda!

 

Transsyberyjska podróż raz na zawsze rozprawia się z mitem ciemnej i bezludnej Azji. Warto sobie uświadomić, że mijane po drodze miasta to milionowe metropolie Perm (1 000 000), Jekaterynburg (1 287 007), Nowosybirsk (1 419 007), Krasnojarsk (1 000 000), z dworcami-pałacami, lśniącymi od ładu i czystości. Wszędzie bezpiecznie, szczególnie z pozycji Europejczyka, który jest tam oczkiem w głowie, nie tylko obsługi wagonów, ochrony pociągu ale i... rosyjskich milicjantów. Upada kolejny mit wszech pijaństwa, jako obyczajowej normy w tej części świata, a w WTM w szczególności. Osobiście takich doświadczeń nie zebrałem, owszem, widziałem upojonych współpasażerów, z tym, że ci byli zauroczeni zaokienną panoramą, cudami przyrody i nieziemskimi klimatami, jakie panują w przedziałach. Podróżni to ludzki mix: europejscy Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, Sybiracy, Buriaci, Tadżykowie, Żydzi, Mongołowie, Chińczycy, Cyganie, wszelakie nacje europejskie i Bóg jeden wie kto jeszcze. A nikt na nikogo nie patrzy wilkiem! Naprawdę.

 

do mongolii 4

do mongolii 5

 

Familiarna atmosfera udziela się wszystkim już po opuszczeniu Moskwy. To jakaś zagadka, której nie zdołałem rozwiązać. Podobnie jest w drodze powrotnej. Natomiast od Moskwy do granic Polski (17 godzin podróży) ludzie już się nie kochają, spuszczają wzrok, milczą i tracą rezon, wyraźnie pochmurnieją i popadają w melancholię. Chciałbym, że był to tylko skutek zmęczenia...

 

Kiedy granica Azji?

 

- Kiedy będziemy w Azji? - pytam Olega Feokistova, podróżującego z Moskwy do Krasnojarska (4 doby).

- Prześpicie się, minie dzień i pod wieczór będzie Ural - odpowiada - bez nonszalancji, aczkolwiek z ledwo zauważanym zdziwieniem - mój towarzysz podróży.

To jedno z pytań naiwnych, zadanych przez kogoś, kto swój kraj, w jego najodleglejszych krańcach, jest w stanie przemierzyć w kilkanaście godzin. Tylko Europejczycy wypatrują punktu granicznego, oznajmującego, że oto wkraczamy w bezkresną Azję. Tubylców wcale to nie obchodzi. Owszem, stoi postument abyknawiennyj, zwykły, biały słup z czarnym napisem cyrylicą Europa/Azja i z przeciwstawnymi strzałkami. Ponoć od jakiegoś czasu miejsce zaczyna być modne, rozsławiane przez młode pary, fotografujące się tutaj zaraz po ślubie. Pociąg w tym kultowym miejscu zasuwa, jak gdyby nic, i zdrowo trzeba się nagimnastykować, by słup ów uwiecznić aparatem. Już w drodze powrotnej, kiedy mieliśmy wystarczająco słoneczny dzień, zorganizowaliśmy TSGK (Turniej Sfotografowania Granicy Kontynentów). Bez skromności przyznaję, że fotka niżej podpisanego zwyciężyła wyrazistością obrazu. Cóż, największa w tym zasługa automatycznych ustawień średniej klasy kamery, jakiegoś azjatyckiego producenta. 

 

do mongolii 6

 

Niecodzienne życie codzienne

 

Spędzając czas non stop w wagonie trzeba się odżywiać, dbać o higienę i sen oraz prowadzić życie towarzyskie. Wszystkim, mniej lub więcej, jakoś to wychodzi i to kolejna tajemnica. Może jest tak dlatego, że wszyscy (z naprawdę nielicznymi wyjątkami) są dla siebie mili i życzliwi? Mądry podróżny to ktoś, kto wyposażył się w super wygodną odzież i obuwie, zabrał owoce i trochę pieniędzy. Herbatę i kawę z łatwością można zrobić samemu korzystając z bezpłatnego wrzątku prosto z samowara, o który troszczy się dwuosobowy personel każdego wagonu (prowadnik / prowadnica), dbający o porządek i bezpieczeństwo pasażerów. Za niewielką odpłatnością otrzymuje się zafoliowaną, czystą pościel i koce. Wagonami zajmują się głównie kobiety, przez dwa tygodnie w pracy na zmianę, i są to osoby pryncypialne, zachowujące się niezwykle profesjonalnie. Nie znajdują kompromisu dla spóźnialskich, awanturników i wszelkich nietypowych. Z prowadnicą lepiej żyć w zgodzie, o co wcale nietrudno, wszak ludzie Wschodu są przyjaźni i otwarci na innych. Zapewniam, obu stronom to się opłaca.

Najpotrzebniejsze zakupy robi się na planowych postojach, wynikających ze sztywnej rozpiski, upublicznionej na korytarzu wagonu. Jest to częsta lektura pasażerów niecierpliwych, którym doskwiera podróż. Na większości stacji działają kioski oferujące podstawowe produkty żywnościowe. Można też posilać się w wagonie restauracyjnym, gdzie jednak obowiązują ceny zdecydowanie europejskie.

W czasach gorących kubków, zupek chińskich i innych potraw typu instant, przy dostępnym wrzątku, pożywianie się w wagonie to fraszka. Na miłośników wielkiego żarcia, na niektórych postojach, czekają babuszki z domowym jedzeniem, sprzedające różnorakie pierożki,pielemienie, kartoszkę, gotowane jajka, smażone ryby i coś, w czym rybka lubi pływać. Syberyjskie babuszki częstokroć są jedynymi żywicielkami swoich rodzin, a biznes kręci się wyłącznie dzięki traanssybirce. Chłopy albo w gdzieś tajdze albo poumierali. Z wódki.

Także piwosze nie mają powodu do frasunku. Piwo rosyjskie jest znakomite, łatwo dostępne i w dużym wyborze. Zapobiegliwi Polacy (mądrzy chytrością któregoś z wicepremierów) zabierają ze sobą, w ogromnych ilościach, wyłącznie polskie szynki, tuszonki i pasztety. Testują szerokie osie wagonów i sprawdzają możliwość zatopienia wagonów w przepastnych bagniskach. To patrioci troszczący się o kondycję fizyczną i udowadniający, jak mocne są ich cziemodany. Co najważniejsze: wspierają produkty polskie na niegościnnej rzekomo Syberii. Za to przez kilka tygodni mogą wcinać pasztety z polskiego indyka, identyczne z tymi, jakie z łatwością można nabyć za sporo niższą cenę, gdzieś na krańcu podróży, po przekroczeniu - dajmy na to - siódmej strefy czasowej.

 

Ludzie

 

Małżeństwo Buriatów - ona lekarz-pediatra, wracająca w asyście męża, kierowcy autobusu, przez 6 dni z Moskwy do Ułan Ude, stolicy Buriacji, z kursu doktoranckiego. Czytają od deski do deski kolorowe magazyny typu zachodniego, w kolejnych dniach po wielokroć je przeglądają i ciągle sprawdzają zasięg swoich komórek.

Cyganie - podróżujący za pracą czekającą gdzieś w głębi Syberii. Złoto na przegubach rąk, grube łańcuchy na szyi i niemało złotego uśmiechu. Zadziwieni grupką Polaków, których odbierają jako przybyszów z nieznanej planety.

Anastazja - bystra i inteligentna psychoterapeutka lecząca alkoholików, siedząca po uszy w klimatach portugalskich i zapatrzona w futbolistę Ronaldo, który dla niej pozostaje ideałem urody. Rozmiłowana w fado i we wszystkim, co portugalskie. Mogłaby żyć w Polsce, bo to przecież Unia Europejska i tak blisko do... Portugalii.

Tadżyk Sasza, właściciel dwóch żon, starszej i młodszej, ojciec niemałej gromadki dzieci w przedziale wiekowym 4 - 27 lat. Posiadacz kompletu złotych zębów. Nauczyciel historii, wielbiciel Stalina, wożący jego portret w samochodzie, autor dwóch książek o tematyce historycznej. Wracający ze spotkania autorskiego w Nowosybirsku, gdzie rozdawał autografy przy okazji wydania nowej książki, napisanej w rodzimym języku. Niestety, nie miał egzemplarza demonstracyjnego. Nakład rozszedł się niczym ciepłe bułeczki. Podążający do Władywostoku w celach naukowych, a potem do domu, do gór Pamiru, do stęsknionych żon, do tej młodszej i do starszej. Każda z nich ma odrębny dom, dla siebie i dzieci, a on, jak przystało na tadżyckiego mężczyznę, ma trzeci, swój. Bo w rodzinie musi być zgoda - doda.

Aniuta - drobna, śliczna studentka V roku prawa Uniwersytetu w Jekaterynburgu, podróżująca z gigantycznym misiem-przytulanką do Gusiewo Oziera (prawie 3 doby). Dom rodzinny odwiedza tylko dwa razy do roku i każdemu z bliskich wiezie skromną niespodziankę. Miszki nie odda nikomu, nawet najmłodszej w rodzinie siostrze Tani, bo to prezent od narzeczonego, chroni ją od zagrożeń czyhających podczas długiej podróży.

Opisani ludzie mają zegarki pokazujące czas obowiązujący w rejonie ich zamieszkania, a zapytani o godzinę, podają czas moskiewski, dodając swój, wskazywany przez osobisty czasomierz. W takich momentach nie pozostawało mi nic innego, jak pomyśleć o oddalającej się ojczyźnie, która wciąż i wciąż opóźnia się w czasie.

Bez wyjątku wszyscy współpasażerowie są przyjaźnie usposobieni do nas - Europejczyków i radują się z faktu, że ktoś z tak daleka zdecydował się na trud odwiedzenia Syberii. Informacja, że docelowo zmierzamy do Mongolii przyjmowana była z niedowierzaniem, z zaskoczeniem i z iście syberyjskim zatroskaniem.

- Po co tam jechać, w Europie macie tyle miejsc godnych zobaczenia?

 

do mongolii 7

do mongolii 1

 

Stacja Irkuck

 

Wreszcie u celu I etapu podróży: Irkuck, 4 lipca 2006 r., godzina 6.45, w Polsce kwadrans przed północą dnia poprzedniego, temperatura +17 C, wieje suchy wiatr. Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze niedawno, miasto było skute czterdziestostopniowym mrozem. Gdzieś niedaleko (to tylko kilka godzin podróży, co w transsyberyjskiej skali jest bez znaczenia), Bajkał, najgłębsze jezioro na Ziemi. Wyjątkowy cud natury, ze swoimi tajemnicami, niesamowity akwen zawierający ponad 20 procent światowych zasobów słodkiej wody...

 

O tym, i nie tylko, w następnym odcinku.

 

(zdjęcia autora)

 

 

 

reportaze na pasku