Ukraina to kraina trochę niezwyczajna, rządzą nią bowiem dziwni politycy, a ich dziwność polega na tym, że nie znają ojczystego języka. Zarówno Wiktor Janukowycz - obecny prezydent, jak i premier Azarow mocno kaleczą ukraińską mowę. Fakt ów krytykują obywatele zachodniej Ukrainy, bezlitośnie wykpiwają tutejsze tabloidy i liczni kabareciarze. W samej stolicy język wielkiego sąsiada jest powszedniością, a im dalej na wschód po rosyjsku jest tym bardziej. Może dlatego trzymający stery państwa tkwią w językowym rozdarciu, co tak irytuje jednych, a w ogóle nie wadzi innym.
Ukraińcy powiadają, że żyją w sumaszedszoj krainie. Ów niezwykły przymiotnik jest słowną zbitką i oznacza mniej więcej: Ukrainę pozbawioną rozumu i jakby szaloną. Coś musi być na rzeczy skoro do aresztu wsadza się byłą premier za to, że dogadywała się z Rosją. A trzeba wiedzieć, że tak czyni ekipa, która do władzy parła z pozycji prorosyjskich. Oto ukraińskie poplątanie z pomieszaniem.
Podsądna Julia Tymoszenko może uchodzić za kwintensencję ukraińskości. Uwzględniając walory zewnętrzne jest kobietą wielce reprezentacyjną. Wyróżnia się słynnym warkoczem i szykowanymi strojami z motywami ludowymi, o słowiańskiej urodzie nie zapominając. Wciąż pięknej Julii rządzący nie są w stanie przegadać i bynajmniej nie dlatego, że ukraińskim posługuje się wzorcowo. W politycznych dysputach zapędza przeciwników w kozi róg i być może dlatego jest taka niewygodna. Na Majdanie - w samym sercu Kijowa, rozsławionym w świecie z Pomarańczowej Rewolucji placu, codzienie odbywają się protesty. Bóg jeden wie, czy za prześladowaną Julią, czy też przeciwko "ukrywającemu się przed narodem" Janukowyczem. Prezydent uchodzi za symbol obciachu. Nie dość, że nonszalancko traktuje ojczysty język to zalicza kolejne wtopki towarzyskie (skąd my to znamy?) i jest pewnie jedynym europejskim przywódcą z kryminalnym stażem. W młodości dwukrotnie wylądował za kratkami, bynajmniej nie za działalność opozycyjną. Ulica szepcze, że wcześniej niż później, wyborcy wyniosą Julię na urząd prezydencki. Stanie się tak choć o byłej premier nie mówi się za dobrze. Pasuje przecież do grona obecnej kadry rządzącej, którą cechuje nieokiełznana pazerność. Polityków Ukraińcy nie poważają, polityków ciemiężonych już tak, bo ludzie tutaj współczulni. Dzisiaj upokorzona już jutro może być na szczycie.
Kijów to wielomilionowa, tętniąca życiem metropolia, gdzie prowadzi się mnóstwo inwestycji. Oto wielka cząstka Ukrainy niepodobna do ogromnej... Ukrainy. Widać dużo remontów, buduje się drogi i hotele, nowymi mostami spina przeciwległe brzegi Dniepru. Mocno wypiętrzona korona szykowanego na Euro 2012 stadionu jest symbolem nadciągających zmian. Ulice zatłoczone supersamochodami. Tak wypasionych dżipów i lśniących limuzyn na polskich drogach trzeba wypatrywać ze świecą. Częstokroć to zwykłe pokazanie się. Nie można wykluczyć, że za szokująco drogim autem, kupionym za oszczędności życia i ogromny kredyt, stoi zapuszczone mieszkanie w którym wstyd przyjmować gości.
Nikt w Kijowie nawet nie pomyśli o burzeniu gigantycznych budowli wyrosłych tam w okresie socrealizmu. Ba, robi się wiele by przywrócić im świetność poprzez odświeżenie elewacji. Można być przeciwnikiem takiej architektury, ale trudno nie zadumać się nad rozmachem i zadziwić solidnością wykonania z wyjątkowych kamieni.
Trzeba przespacerować się szerokimi alejami, gdzieś z dala od reprezentacyjnego Xreshczatika by poczuć wyjątkowy klimat ukraińskiej stolicy zlokalizowanej na wzniesianiach (takie ukraińskie Los Angeles), miasta wyrosłego na wysokiej skarpie Dniepru, który na wysokości Kijowa płynie szerokim "jeziorem". Ponad wszystko wynosi się wieża centralnego chramu kijowskiej ławry i srebrzy wzniesiona jeszcze za Breżniewa Nike Zwycięstwa, nazywana tutaj matką. Matka, której po odzyskaniu niepodległości spiłowano (dosłownie!) miecz by nie przewyższała piorunochronu ławry!
Niepowtarzalny klimat znajdziemy na starej ulicy
Andriejevskij Spusk prowadzącej do
Padołu nad Dnieprem, która śmiało konkuruje z paryskim Montmartre'm. Można tam znaleźć wszystko, zwłaszcza dom w którym w latach 1906-1919 mieszkał i tworzył autor "Mistrza i Małgorzaty" Michaił Bułhakow.
Ukraińcy są wyjątkowo przychylni przybyszom z innych krajów. Gościnność ich jest ujmująca, co czuje się na każdym kroku. Także Polacy mogą liczyć na sympatię i przejawy szczerego zainteresowania.