Ostatnia sesja Rady Powiatu Brzeskiego, która odbyła się 28.01.2016 r., była bardzo ciekawa.
Z porządku obrad, na mój wniosek, przewodniczący Stanisław Kowalczyk wycofał projekt uchwały wprowadzający zmiany do Statutu Rady Powiatu. Nie wiadomo dlaczego, któryś z urzędników wyskoczył przed szereg, powołując się na bliżej nie sprecyzowane wnioski radnych oraz ustalenia z sesji, na której były problemy z uchwaleniem budżetu i przygotował propozycje zmian, które radni mieli uchwalić tylko poprzez „podniesienie swoich łapek”.
Owszem, zmiany w Statucie miały być dokonane, ale we właściwym trybie, poprzez prace w powołanej komisji regulaminowej, ewentualnie wypracowane przez radnych w swoich komisjach. W propozycjach wycofano np. punkt mówiący o przedstawieniu na sesji w pierwszej kolejności projektu uchwały. Procedowanie i podejmowanie przez radę uchwał miałoby zaczynać się od dyskusji nad nią. Jak więc miałaby wyglądać dyskusja, skoro projekt zmiany nie zakładał przedstawienia projektu uchwały radnym. Nad czym rada miałaby dyskutować?
Do propozycji zmian w Statucie wprowadzono również możliwość wycofania i wprowadzenia autopoprawki ustnie w trakcie sesji bez jej przerywania i bez konieczności odrębnego posiedzenia, ale tylko w przypadku zarządu powiatu lub propozycji komisji.
Pod uwagę natomiast nie wzięto innego zapisu, że z inicjatywą podjęcia uchwały mogą wystąpić również przewodniczący rady, starosta, klub, grupa co najmniej 3 radnych lub grupa co najmniej 1.000 mieszkańców powiatu. Dlatego dobrze się stało, że przewodniczący rady Stanisław Kowalczyk stanął na wysokości zadania i odrzucił złe propozycje przygotowane pod kierunkiem sekretarza powiatu.
Przy okazji prac nad zmianami w Statucie poddałem pod rozwagę, by posiedzenia komisji merytorycznych odbywały się oddzielnie. Obecnie stało się zasadą, że np. komisja zdrowia odbywa wspólne posiedzenia z komisją oświaty. Pracami połączonych komisji jednocześnie kieruje dwóch przewodniczących, co wygląda śmiesznie i niepoważnie. Następuje rozdwojenie jaźni i nie bardzo wiadomo nad czym w danej chwili się dyskutuje.
Zaproponowałem, że jeżeli jest to rzeczywiście konieczne, to należałoby ewentualnie połączyć te komisje i pracować pod kierunkiem jednego przewodniczącego, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczyć na inne ważniejsze cele.
Najwięcej czasu radni poświęcili aktualnej sytuacji Brzeskiego Centrum Medycznego, którą przedstawił dyrektor Krzysztof Konik. Wielką szkodą dla szpitala i jego pacjentów jest jedynie planowanie zadań przez dyrektora Konika. Nie pokazuje on natomiast lub ma trudności z wytłumaczeniem radnym, czy cele zostały osiągnięte i zrealizowane, ewentualnie w jaki sposób na przykład doprowadzić do uzyskania płynności finansowej szpitala. Widzą to też i zaczynają to potwierdzać na forum rady niektórzy członkowie zarządu powiatu.
Dosyć skutecznie radny Jacek Niesłuchowski przepytał z realizacji przygotowanego przez dyrektora Krzysztofa Konika planu działania BCM na lata 2015-2018. Okazało się, że z wielu założonych zadań na rok 2015 i styczeń 2016 r. można zatwierdzić realizację właściwie tylko jednego punktu, tj. wnioskowanie o przesunięcia liczby punktów z niewykonań na nadwykonania. Reszta działań restrukturyzacyjnych jest w powijakach.
Okazuje się również, że podobnie może być z głośnie zapowiadaną nie tak dawno jeszcze przez starostę Stefańskiego inwestycją budowy nowego bloku operacyjnego. Na zarządzie powiatu w dniu 17.12.2015 r. mówiło się już bowiem o zmianie koncepcji z budowy nowego bloku na przebudowę istniejącego bloku operacyjnego, czyli krótko mówiąc tylko o remoncie starego bloku operacyjnego.
Zarząd powiatu wybrał nawet biuro projektowe, które ma przygotować projekt remontu bloku. Na ten cel przeznaczono ok. 25.000 złotych, a wcześniej już wydano na projekt budowy nowego bloku wraz centralną sterylizatornią kwotę 270.000 złotych. Zarząd prawdopodobnie definitywnie rezygnuje z oczywistych potrzeb pacjentów naszego powiatu i w takiej sytuacji BCM nie będzie miał nic wspólnego ze szpitalem z XXI wieku.
Ciekawą też sprawą jest niezrealizowanie m.in. przez dyrektora Konika zapisów ustawy o działalności leczniczej polegającego na konieczności ogłoszenia w okresie 30 dni nowego konkursu na dyrektora ds. lecznictwa w sytuacji, kiedy nie nawiązał stosunku pracy z osobą, która wygrała konkurs na stanowisko wicedyrektora ds. medycznych.
W trakcie sesji złożyłem interpelacje w sprawie szkoleń pracowników szpitala. Czy prawdą jest, że pracownicy BCM, w tym dyrektor Krzysztof Konik, uczestniczą w szkoleniu trenerskim: „Trener rozwoju osobistego couch”. Jest to cykl warsztatów prowadzonych autorską metodą Neo-Sea, która służy wewnętrznemu rozwojowi sprawiając, że łatwiej osiągnąć jest równowagę oraz zyskać energię i radość na każdy dzień.
Program nauczania został tak opracowany, aby uczestnik po jego ukończeniu mógł przystąpić do egzaminu i uzyskać tytuł trenera rozwoju osobistego. Ramowy program szkolenia zakłada m.in. poznanie narzędzi i ćwiczeń służących wzmocnieniu poczucia własnej wartości, przeformułowania myślenia o sobie, wyzbycia się kompleksów i ograniczeń. Zawiera również tematykę seksualności i jej wpływu na każdy aspekt życia, jak rozmawiać na jej temat oraz o intymności. Do poznania są techniki radzenia sobie ze stresem oraz emocjami, a także stworzenie inspirujących celów osobistych i zawodowych zwiększających wewnętrzną motywację do pracy.
Zapytałem skąd pochodzą środki finansowe na takie szkolenie, czy są to środki BCM, czy też pozyskane np. z Urzędu Pracy. Kto występował z wnioskiem o te środki i czym uzasadniał udział w tego typu warsztatach. W jakim zakresie delegowani pracownicy zdobędą dodatkowe kwalifikacje, które będzie można wykorzystać w pracy BCM-u? Czy zarząd powiatu, względnie starosta akceptuje takie formy szkolenia i dlaczego wydelegowano te osoby, a nie inne? Koszt udziału w takim szkoleniu to 7.000 złotych od jednej osoby.
radny powiatu brzeskiego
Krzysztof Puszczewicz