Iść, żeby iść, zobaczyć z bliska, przeżyć, przemierzyć. W swoim tempie. Żadnych innych założeń nie miałem wyruszając do Bośni i Hercegowiny. Przyznaję, wybierałem miasta, które obiły mi się o uszy w liceum.
Dwadzieścia lat czekały Bihać, Mostar na to, żeby zamienić się w mojej głowie w konkret. Ale najważniejsze jest to pomiędzy. Nie czujesz przestrzeni niedużego europejskiego kraju przemierzając go samochodem, nawet rower wydaje się za szybki. Siedemnaście dni - taki jest pieszy rozmiar Bośni i Hercegowiny. Po powrocie oczekują od ciebie opowieści "z dreszczykiem", w końcu tym stała się Bośnia w oczach świata - wcieleniem koszmaru z przeszłości, który śledzi się w telewizji. I choć minęło już dwadzieścia lat, choć turyści odwiedzają główne miasta, to idąc drugorzędnymi i trzeciorzędnymi drogami trafia się na wypalone domy z kręgosłupami kominów, na drzewa rosnące w tych ruinach i zwały śmieci. Z rzadka jedynie można trafić na czerwoną tabliczkę informującą o polach minowych. Wszystko to z górami w tle. Raz są to góry mające kolor spuchniętej zmokniętej zieleni, nisko zawieszonych mgieł, raz góry suche pokryte nieprzebytym niskim lasem kolczastych krzewów, innym razem jeszcze monumentalne sylwetki szczytów alpejskiego typu. I nie da się tej ziemi podzielić, bo idzie to tak: dolina, miasto, wioska, wioska, wioska góra, zejście, dolina, góra, rzeka, miasto, wioska, wioska. Muzułmanie, Muzułmanie, Serbowie, Serbowie, Serbowie, znowu Muzułmanie i znowu Serbowie, Chorwaci, Chorwaci, Chorwaci i Muzułmanie po dwóch stronach drogi, w jednej wsi. Cerkiew, cerkiew, kościół, meczet.
Gdy inność jest bliska wszystkie cechy narodowej kultury ulegają wyostrzeniu. Stają się walką o byt, o ja. I tu właśnie zrozumiałem mentalność, nazwijmy to - kresową. Tu wszystko jest bardziej. Mocniej. I też to - gdy sąsiad przyjdzie do ciebie z karabinem musisz mieć swój karabin. Nie oglądać się na leniwe ruchy wielkiego dalekiego świata. Na jutro. Może nie być jutra. Jutro może być za późno na cokolwiek.
- Ile masz lat?
- Urodziłem się w 1996, rok po wojnie.
Jak mam to tutaj opisać?
______________________________________________
ARTUR NOWACZEWSKI