niedziela, 24 listopada 2024

krzy puszczewicz xxlDlaczego PSL nie chciał mieć swojego Starosty? Pierwszą sesję rady powiatu tej kadencji zwołał Komisarz Wyborczy w Opolu.

 

Odbyła się ona 1 grudnia 2014 r. w Zamku Piastów Śląskich. Porządek obrad ustanowiony przez komisarza był krótki i wiązał się tylko ze złożeniem ślubowania przez nowo wybranych radnych, wyborem przewodniczącego rady powiatu i wiceprzewodniczących. Starosta Stefański złożył jednak wniosek o poszerzenie obrad o wybór całego zarządu powiatu oraz przewodniczących poszczególnych komisji.
Na przewodniczącego rady powiatu zostały zgłoszone dwie kandydatury. Maciej Stefański zgłosił obecnego wtedy jeszcze zastępcę burmistrza Huczyńskiego - Stanisława Kowalczyka (jedynego przedstawiciela prohuczyńskiej organizacji BIS). Drugim kandydatem był Jacek Niesłuchowski (PO) zgłoszony przez Krzysztofa Puszczewicza.
Zgłoszona przez Macieja Stefańskiego kandydatura Stanisława Kowalczyka była zapewne realizacją starego układu pomiędzy Stefańskim i Huczyńskim, pozostawiając temu ostatniemu pewne wpływy na decyzje w powiecie. Starosta Stefański nie powiedział oczywiście tego wprost, tym niemniej wszyscy obecni na sali czuli, że tak właśnie jest. Potwierdzała to również obecność podczas pierwszej sesji rady powiatu, dobrego przyjaciela pana Huczyńskiego, obecnego burmistrza Lewina Brzeskiego ? Artura Kotary, który pomimo tego, że nie jest radnym powiatowym osobiście przybył, by dopilnować, aby stary układ się nie zawalił.
Moja propozycja, aby przewodniczącym rady został Jacek Niesłuchowski podyktowana była kilkoma względami. Po pierwsze, Jacek Niesłuchowski zdobył olbrzymi mandat zaufania społecznego w drugiej turze wyborów na burmistrza uzyskując około 3600 głosów. Ponadto, przez ostatnie 4 lata zdobył również ogromne doświadczenie jako radny miasta. Uważam, że jako przewodniczący sprawnie zorganizowałby i pokierował pracą rady, co byłoby korzyścią dla samych radnych jak i zarządu powiatu. Nie mam również wątpliwości, iż jako przewodniczący rady powiatu, z tak ogromnym mandatem społecznym, łączyłby i reprezentował interesy wszystkich radnych, wspierając przy tym zarząd powiatu, aby wypracowywał dobre decyzje dla mieszkańców.
Podczas swojego wystąpienia zwróciłem uwagę na potrzebą zmiany pracy samej rady z szefami komisji, którzy powinni wypracować nową formułę pracy poszczególnych komisji, aby nie ograniczała się ona li tylko do omówienia porządku obrad i projektów uchwał kolejnej sesji. Zwróciłem także uwagę na możliwość sprawowania funkcji przewodniczącego w sposób rotacyjny. Moim zdaniem, zdecydowanie bardziej zmobilizowałoby to przewodniczącego i samych radnych do bardziej efektywnej pracy, umożliwiając skuteczniejszą realizację takich celów jak choćby sięgnięcie przez powiat po większe środki w nowej perspektywie.
Poddałem radnym pod rozwagę, aby analogiczne rozwiązanie zastosować także w przypadku nieetatowych członków zarządu. Uważam, iż zmiana po 2 latach pracy byłaby dowodem służebnej roli radnych względem mieszkańców, jak również pozwoliłaby przy większym zaangażowaniu wszystkich radnych pracować nad określonymi wcześniej priorytetami. Zgłaszane przeze mnie uwagi i wnioski odnośnie sposobu pracy rady, rotacyjnego przewodniczenia radzie, jak i rotacyjnego pełnienia funkcji nieetatowych członków zarządu nie spowodowały jakiejkolwiek dyskusji w tym temacie. W tym czasie, starosta Stefański podzielił bowiem już wszystkie możliwe stołki i wraz ze swoimi kompanami, ani śmiał przekładać wybór zarządu oraz szefów poszczególnych komisji na kolejną sesję rady powiatu, jak pierwotnie wynikało z porządku obrad przedstawionego przez komisarza wyborczego.
Przewodniczącym rady powiatu stosunkiem głosów 14:7 został Stanisław Kowalczyk (BIS), bliski współpracownik i zastępca burmistrza Huczyńskiego, znanego z niepotrzebnych konfliktów, lekceważącego stosunku do radnych, ale i władz wyższego szczebla, pisania listów otwartych, zakładania procesów sądowych mieszkańcom i tłumienia uzasadnionej wielokrotnie krytyki. Nowymi wiceprzewodniczącymi rady powiatu zostali działacz PiS-u Klemens Jakubowski i działaczka PSL-u Natalia Demska.
Wybór starosty, PiS musiał okupić oddaniem prawie wszystkich miejsc w zarządzie. W przeciwnym razie, prawdopodobnie nikt nie chciałby zawrzeć koalicji z panem Stefańskim w roli starosty. Zwyciężył jednak koniunkturalizm co po niektórych radnych, za który zapewne jeszcze wiele razy będą się musieli wstydzić. PSL mógł mieć własnego starostę. Mógł, jeżeli tylko by chciał. Dlaczego nie chciał ? Moja ocena jest taka - ważniejsza okazała się przyjaźń Artura Kotary ze Stefańskim. Nie program i wspólne cele, a relacje osobiste, wzajemne układy. Śmiem twierdzić, że bez pana Kotary, Maciej Stefański nie byłby dzisiaj starostą. A kto by nim został wówczas? Partyjny kolega pana Kotary ? pan Jan Golonka, który tuż po wyborach wyraził chęć objęcia tego stanowiska, rezygnując z niego ostatecznie w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Złamali ostatecznie pana Janka, ale to on dzisiaj musi zmierzyć się z tą sytuacją. To on bierze odpowiedzialność, stając razem u boku pana Stefańskiego. Rezygnując bowiem z ubiegania się o fotel starosty, na stanowisko to zaproponował moją osobę. Czyniąc to uznał za pewne, iż byłbym lepszym starostą niż pan Stefański, którego zgłosił z kolei członek SLD ? pan Bort. Ostatecznie jednak, surowe spojrzenie pana Artura Kotary zadecydowało, iż pomimo zgłoszenia mnie jako kandydata na starostę, nie ośmielił się na mnie zagłosować, czym w sposób całkowity stracił swoją wiarygodność. Zabrakło odwagi, choć szczerze wierzę, że chciał oddać ten głos. Ostatecznie jednak zwyciężyła dyscyplina partyjna, a tę narzucił burmistrz Lewina Brzeskiego Artur Kotara ? od trzech tygodni najbardziej wpływowa osoba w powiecie brzeskim. Dług wdzięczności bowiem, który wobec niego ma pan Stefański z całą pewnością pomoże otworzyć wiele drzwi, ot jak choćby funkcja wiceburmistrza dla męża radnej powiatowej PSL, która również całkiem przypadkiem została członkiem zarządu powiatu brzeskiego.
Wydarzenia ostatnich tygodni nasuwają smutną refleksję. Tutaj nie chodzi o powiat. Cel jest jeden. Zachować stanowisko! Za wszelką cenę. Jeżeli nie przy pomocy etatowego członka zarządu, to poprzez oddanie praktycznie wszystkich stanowisk w zarządzie wraz z funkcją przewodniczącego rady, dla pojedynczego radnego, bez żadnego zaplecza (nie licząc byłego już burmistrza). Tym razem, nie udało się przerwać tego węzła gordyjskiego, który przez lata władzy sprawowanej przez pana Stefańskiego został zapleciony tak mocno, że nawet Pan Golonka, który mógł zostać bohaterem, a prawdopodobnie za namową pana Kotary, zrezygnował.

Tytuł pochodzi od redakcji

 

wolna trybuna