niedziela, 24 listopada 2024

krzysztof puszczewicz24 stycznia br. odbyła się pierwsza, inauguracyjna w tym roku sesja Rady Powiatu Brzeskiego. Jak przystało na taką sesję, starosta Stefański uznając za najważniejsze odwołanie skarbnika powiatu, prawie dwie godziny wprowadzał do porządku obrad projekt uchwały w tej sprawie. Było z tym sporo problemów. Liczono głosy kto za, kto przeciw, kto się wstrzymał od głosowania. Nie potrafiono ich zsumować.

 

 

Za pierwszym razem projektu uchwały o odwołanie skarbnika nie udało się wprowadzić, bowiem zabrakło trochę głosów. Na wniosek Stefańskiego ogłoszono przerwę ?manipulacyjną", po której odbyło się ponowne głosowanie z udziałem radnego Jacka Hargota (TRZB) nieobecnego wcześniej, gdzie ?rzutem na taśmę" wywalczono wprowadzenie projektu uchwały w sprawie odwołania skarbnika powiatu i powołania nowego, pana Witkowskiego, który zobaczył w jaki sposób on w przyszłości może być przez starostę Stefańskiego odwołany.

Procedura ta, a właściwie cyrk, który zafundował nam starosta, tj. liczenie głosów, kto za, kto przeciw, czy można, czy nie można, czy właściwa pieczątka, czy spełnione wymogi formalne, czy ich brak, co na to radca prawny? Tak naprawdę projekt uchwały został przygotowany jak zwykle szybko i na kolanie.
Formalnie rzeczywiście Starosta nie musiał uzasadniać odwołania pracownika ze stanowiska. Musiał zrobić to w formie pisemnej, lecz nie musiał zawrzeć przyczyny odwołania. Jednak do pytań radnych w powyższej sprawie powinien się odnieść, tym bardziej, że skarbnik powiatu był wieloletnim skarbnikiem, dobrze służącym powiatowi, był wieloletnim pracownikiem samorządowym, lojalnie wykonującym swoje obowiązki wobec powiatu.

Okazało się również, że starosta nie uzgadniał ze skarbnikiem takiej formy odejścia, tym bardziej, że skarbnik od kilku dni przebywał na zwolnieniu lekarskim. Takie zachowanie określiłem na sesji ?knajackim". Niektórzy radni w tej sprawie grzecznie podnieśli łapki do góry po udzielonej im wcześniej reprymendzie przez starostę. Tłumaczenie starosty, że skarbnik jakoby nabrał uprawnień emerytalnych nie wytrzymuje krytyki. Przecież takich samych uprawnień emerytalnych dopracował się sam pan Stefański i tak na dobrą sprawę radni, nawet ci tworzący układ koalicyjny (SLD, PIS-u, TRZB), powinni rozmawiać o dalszych losach, ale starosty Stefańskiego.

Kuriozalnym jest, że człowiek który ma zarzuty prokuratorskie dotyczące przekroczenia uprawnień jako funkcjonariusz publiczny wnosił o odwołanie ze stanowiska wyjątkowo oddanego powiatowi, merytorycznego, lojalnego pracownika - skarbnika powiatu. Emeryturę pobiera również wicestarosta, czyli etatowy członek zarządu Janusz Gil i w niczym to p. Stefańskiemu nie przeszkadza.

Dzisiaj skarbnik, jutro kto? - zadałem pytanie na sesji, a może o to chodzi, by siedzący tu pracownicy bali się. Zarządzanie i kierowanie, panie starosto Stefański, nie polega na wysługiwaniu się podwładnymi. Do dobrego rządzenia potrzeba trochę wiedzy, której czasami brakuje. Odwołanie ?po kryjomu" skarbnika powiatu przez telefon jest po prostu nieprzyzwoite. Skarbnik nie zasłużył sobie na takie traktowanie, dlatego apelowałem do radnych, którzy chcieli zagłosować za odwołaniem, by nie traktowali w ten sposób pracowników samorządowych.

Skarbnik powiatu jest naszym skarbnikiem. Jego odwołanie jest uprawnieniem rady, nie starosty. Jego ?widzimisię" kosztuje powiat kolejne ponad sto tysięcy złotych. Te pieniądze łącznie z innymi, chociażby z wynagrodzeniem etatowego członka zarządu - wicestarosty J. Gila, można by wykorzystać np. jako wkład własny do budowy drogi w Grodkowie (tzw. ?schetynówki") lub innych pożytecznych zadań.


Jestem przekonany, że odwołanie skarbnika ma swoje drugie dno...

Krzysztof Puszczewicz
radny powiatu brzeskiego

 

wolna trybuna