Tak jak na wszystkich wiadomość o narodowej
tragedii spadła na mnie jak grom z nieba. Telefon rozdzwonił się rozmowami i
sms-ami. Niesamowite i nierealne było dla mnie, że mógł zginąć urzędujący
Prezydent RP, że oto Polska i Polacy zostali bez najważniejszej osoby w
Państwie.
Nie mniej rozbiła mnie dopiero informacja o śmierci Jerzego
Szmajdzińskiego, Jolanty Szymanek-Deresz i Izabeli Jarugi-Nowackiej. I nie
chodzi tu o wartościowanie śmierci ludzi - każda śmierć jest tragedią. Z racji
pełnionych funkcji znałem osobiście wymienionych posłów.
Z Marszałkiem Szmajdzińskim od ok. dwóch lat byłem na - ty.
Jurek był osobą niezwykle błyskotliwą, inteligentną, a do tego spokojną,
koncyliacyjną. Nigdy nie słyszałem, aby mówił podniesionym głosem. Zawsze ważył
słowa, był dyplomatą pierwszego szeregu. Zarówno z nim, jak i z Jolantą
spotykaliśmy się na posiedzeniach Zarządu Krajowego SLD, czy Rady Krajowej. Był
osobą o ogromnym autorytecie - nie musiał nigdy mówić głośno - i tak zawsze
miał posłuch. Nie każdy może wie, ale Jurek miał naprawdę ogromne poczucie
humoru i duży dystans do własnej osoby. Poza tym umiał i lubił opowiadać różne
historie z życia wzięte i lubił podróżować koleją.
Ostatniego dnia lutego był z całodzienną wizytą w Opolu, gdzie
byłem jego kierowcą, asystentem, przewodnikiem i kolegą w jednym. Odebrałem go
z pociągu, bo przyjechał z Wrocławia. Był pod dużym wrażeniem, bo jechał
wagonem piętrowym, nie pamiętając kiedy i czy w ogóle kiedyś już tak
podróżował. Tego dnia odbyliśmy konferencję prasową, konwencję SLD i wywiad w
TVP Opole. Po wywiadzie czekały nas zakupy, bo Jurek - myśląc, że w tajemnicy -
wymyślił, że kupi sobie garnitur właśnie w Opolu. Poprosił mnie abym zwiózł go
po wywiadzie do sklepu na opolskim rynku i mocno się zdziwił, że nie tylko wiem
o jego planach zakupowych, ale także dowiedziałem się - od jego żony, bo nie
mogłem się do niego dodzwonić - o rozmiar garnituru, aby móc sprawdzić czy mają
takowy rozmiar w sklepie. Chodziło o to, aby nie przekraczać za bardzo i tak
napiętego grafiku tego dnia.
Ze sklepu na Rynku Opola przeszliśmy do restauracji przy ul.
Krakowskiej. Była to ostatnia rozmowa, jaką z Nim odbyłem. I już ostatnią
pozostanie.
Na 14 maja planowaliśmy przyjazd Jurka Szmajdzińskiego do
Namysłowa. Miałem zamiar zaplanować także drugą wizytę tego dnia w Brzegu - bo
blisko i jest dobra okazja.
Jurek wczoraj obchodził 58 urodziny. Nie dzwoniłem, wysłałem
mu sms-a. Podziękował tą samą drogą i to był mój ostatni z nim kontakt. I już
ostatnim pozostanie...
Jolantę Szymanek-Deresz znałem w mniejszym stopniu. Była
prawdziwą damą - nawet podczas późnych roboczych, czy nieformalnych spotkań
zawsze nienagannie wyglądającą. Miała dar przywołania każdego do porządku.
Wiem, że przyjaźniła się prywatnie z Ryszardem Kaliszem, pewnie dlatego zawsze
potrafiła w ciepłych słowach opierniczyć go za to, co powiedział w „Kawie na Ławę".
I nikt nigdy się na nią nie obrażał czy nawet nie złościł. Miała w planach
przyjechać razem z Jurkiem Szmajdzińskim 14 maja na Opolszczyznę. Już nie
przyjedzie...
Izabelę Jarugę-Nowacką znałem najmniej - luźne „dzień dobry" na
korytarzu. Przebywała w Opolu i Namysłowie w marcu br. Jeśli napiszę, że była
orędowniczką równouprawnienia to skłamię - ona o prawa kobiet czynnie i
bezkompromisowo walczyła.
W niedzielę (11 kwietnia) na godzinę 19:00 Grzegorz
Napieralski zwołał nadzwyczajne posiedzenie Zarządu Krajowego SLD, na które
zostałem zaproszony. Za stołem prezydialnym zasiadało zawsze sześć osób:
Przewodniczący, Sekretarz Generalny i czworo Wiceprzewodniczących SLD.
O ile jeszcze nie dotarło do mnie, jaka spotkała nas
wszystkich tragedia, to jutro, kiedy za tym stołem zostaną dwa puste miejsca na
pewno dotrze.
Bartłomiej Tyczyński
b. Wiceszef
Wojewódzkiego Sztabu Wyborczego SLD Jerzego Szmajdzińskiego
Autor jest radnym Rady Miasta Brzeg (SLD)