niedziela, 24 listopada 2024
l.geringerNadrabiając zaległości wakacyjne w lekturze dotarłam do „The Economist" z 20 sierpnia br. i ciekawego artykułu „Spotting the pirates". Jak się okazuje najbardziej „pirackimi" krajami są obecnie Chiny, Nigeria i Rosja.



Piractwo w ogóle ma się najlepiej w krajach rozwijających się, a jego bastiony to: Ameryka Łacińska, Azja i kraje Pacyfiku, Afryka i Bliski Wschód. Można powiedzieć, że „ulubione wody" nie zmieniły się od czasów piratów z Karaibów...
 Unia Europejska i Ameryka Północna najsilniej walczące z piratami mają ich de facto najmniej. Tym niemniej nielegalnym oprogramowaniem w Unii posługuje się aż.: 65% internautów w Bułgarii, 64% w Rumunii, 59% w Grecji, 56% na Łotwie i połowa w Polsce. Krajami o najniższej skali nielegalnego oprogramowania są: Luksemburg 20%, Austria 24% oraz Belgia, Finlandia i Szwecja 25%. Wartość nielegalnego oprogramowania idzie w dziesiątki miliardów dolarów... 

Od dłuższego czasu mówi się w Unii o konieczności zaostrzenia przepisów  przeciwdziałających piractwu medialnemu. Do tej pory na wprowadzenie w życie drakońskich rygorów zdecydowały się jedynie Francja i Szwecja. Francuskie prawo Hadopi (z procedurą „trzech ostrzeżeń"), nie przestraszyło jednak piratów, którzy znaleźli sposoby by je zręcznie omijać. Podobnie stało się w Szwecji. Po wejściu w życie nowej ustawy zanotowano co prawda zmniejszenie ruchu w szwedzkiej sieci ze 100-120 gigabitów na sekundę do 60 gigabitów. Jednakże strach szybko minął i sytuacja wróciła do poprzednich poziomów. Zaostrzanie antypirackich regulacji nie jest efektywne, może zatem nadszedł czas poważnie pomyśleć o innych rozwiązaniach?

Wielokrotnie na swoim blogu poruszałam kwestie unijnych regulacji antypirackich. Będąc zdecydowanie ZA ochroną praw autorów, po raz kolejny, zwracam uwagę na fakt, że obecnie są one respektowane w sposób iluzoryczny, często tylko „na papierze", ponieważ współczesne środki techniczne umożliwiają łatwe ich obchodzenie. Zaostrzenie prawa nie jest wyjściem z tej patowej sytuacji. Przestarzałe prawo powinno być dostosowane do nowych warunków.

Jestem przeciwniczką kryminalizowania internautów wymieniających się plikami na użytek prywatny. Podobnie jak organizacje konsumenckie uważam, że piractwo jest skutkiem braku klarownej, legalnej oferty, z której mogliby łatwo korzystać użytkownicy. Ponadto autorzy zarobią więcej, gdy w Internecie ułatwimy legalny dostęp do muzyki, filmów, książek i innych dóbr chronionych - bezpłatnie lub za symboliczną opłatą np. na platformach działających na terytorium całej UE, a koszty opłat licencyjnych pokryją reklamodawcy. Myśląc kreatywnie można dostosować prawo do rzeczywistości XXI w.!


Debata o walce z piractwem i podróbkami powraca do Parlamentu. Mam nadzieję, że posłowie wyciągną lekcję z legislacyjnych porażek Francji i Szwecji.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego

Lidia Geringer de Oedenberg

Nowiny na pasku