niedziela, 24 listopada 2024
l.geringerPomysł stworzenia jednolitego patentu, uznawanego we wszystkich państwach UE - rodzi się w bólach już przez ponad 30 lat. Głównym blokującym są Hiszpanie, domagający się tłumaczenia patentów UE także na ich język, a nie jak proponuje Komisja Europejska (chcąc ograniczyć koszty patentu) tylko na: francuski, angielski i niemiecki.



Z Hiszpanami "trzymają" Włosi, pozostałe kraje na szczęście stwierdziły, że batalia językowa nie ma sensu, bowiem i tak zdecydowana większość wniosków patentowych już jest składana w języku angielskim.
W lutym br. Parlament Europejski wydał formalną zgodę na rozpoczęcie tzw. procedury wzmocnionej współpracy, czyli podjęcia prac legislacyjnych w dziedzinie patentu w gronie 25 z 27 państw UE bez Hiszpanii i Włoch, które takiej współpracy dalej nie chcą (więcej szczegółów w notce:
http://lidiageringer.blog.onet.pl/Patent-UE-wreszcie-na-prostej,2,ID421938540,n ), a w tym tygodniu na posiedzeniu Komisji Prawnej mieliśmy już pierwszą wymianę poglądów na temat: rozporządzeń w sprawie unijnego patentu (na jakich zasadach przyznawany będzie patent), reżimu językowego (na ile języków i w jakich terminach będzie tłumaczony) oraz wspólnego patentowego sądownictwa ( jednego dla całej UE sądu do rozpatrywania sporów patentowych).

Posłowie sprawozdawcy: Bernard Rapkay z mojej grupy politycznej S&D, Raffaele Baldassarre i Klaus-Heiner Lehne z EPP przedstawili już konkretne postulaty. Posłowie zgadzają się z koniecznością "podejścia blokowego", czyli opracowania wszystkich elementów systemu patentowego razem. To oznacza, że Parlament będzie naciskał na to, żeby nie odkładać na później (jak tego chciała Rada) powołania jednolitego sądownictwa patentowego, które sprawiało do tej pory najwięcej problemów. Jeżeli sprawującym do końca czerwca przewodnictwo w Unii Węgrom, uda się doprowadzić do kompromisu w Radzie i przyjęcia tzw. "general approach" (ogólnego podejścia), to po wakacjach na dobre zaczną się negocjacje Rady z Parlamentem. Naszą ambicją jest, aby rozporządzenia na temat patentu i tłumaczeń doprowadzić do końca za czasu polskiej prezydencji. Formalnie oznacza to przyjęcie ich przez Parlament w pierwszym czytaniu już w grudniu tego roku.

Moim zdaniem jedną z najważniejszych kwestii z punktu widzenia naszego kraju jest tzw. klucz podziału opłat rocznych. W ramach nowego systemu Komisja Europejska ma decydować ile pieniędzy dostanie dany kraj z opłat składanych przez właścicieli patentów każdego roku. Taki podział jest konieczny, ponieważ patent ma być ważny na terytorium wszystkich państw będących członkami wzmocnionej współpracy. Pojawia się jednak pytanie: jak dzielić te opłaty, czyli mówiąc wprost - komu ile się należy?
W projekcie rozporządzenia patentowego Komisja Europejska zaproponowała m.in kryterium liczby składanych wniosków patentowych oraz wielkości rynku danego państwa. To drugie kryterium jest dla Polski szczególnie ważne, w przypadku pierwszego słabo byłoby z opłatami ponieważ, nasza gospodarka nie przoduje jeszcze w UE pod względem innowacyjności i zgłaszania patentów, ale za to jesteśmy wielkim rynkiem zbytu dla "opatentowanych" towarów.  Mam nadzieję, że w procesie negocjowania rozporządzeń uda się utrzymać te zapisy, choć nie jest to wcale oczywiste, słyszałam, że wiele państw w Radzie jest im przeciwnych.  

Dyskusję w Komisji Prawnej oceniam też w kontekście ostatniej delegacji posłów z Komisji Prawnej w Warszawie, która odbyła się w ubiegłym tygodniu i podczas której mieliśmy okazję porozmawiać m.in. z przedstawicielami Ministerstwa Gospodarki i Urzędu Patentowego. Cieszę się, że nie tylko ja odebrałam tę wizytę jako bardzo udaną. Posłowie chwalili polską administrację, że z dużą determinacją zabrała się za sprawę patentu, mimo, że jak żartowano - język polski nie będzie językiem patentu UE. To oczywiście żartobliwa uwaga pod adresem Włochów i Hiszpanów, którzy z powodów językowych nie uczestniczą w pracach nad patentem. Ale myślę, że można ją też odczytywać, jako wyraz sympatii dla kraju, który ma odwagę wyjść poza wąski krąg wewnętrznych interesów i chce podjąć pracę nad ogólnoeuropejskim projektem. Tego właśnie oczekuje się od dobrej prezydencji!

Będąc zdecydowaną zwolenniczką unijnego patentu, a jednocześnie posłem z Polski, kraju, który jest dzisiaj bardziej "odbiorcą" niż "dawcą" patentów, będę starać się, aby debata na temat patentu miała jak najszerszy zasięg i uwzględniała głosy wszystkich, a szczególnie małych i średnich przedsiębiorców, którzy są niezbędni w tworzeniu prawdziwie innowacyjnej europejskiej gospodarki.

Jeśli uda się dopiąć patentowy kompromis za naszej prezydencji, to fakt ten do historii przejdzie jako sukces Polski! Trzymam kciuki.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,
Lidia Geringer de Oedenberg


Nowiny na pasku