Polskie winiarstwo jest jak młode wino – jeszcze nieidealne, niedojrzałe, ale pełne charakteru. Mimo braku dopłat i kapryśnego klimatu, rośnie w siłę dzięki pasjonatom.
Gdy tylko przekraczasz bramę Domu Charbielin, czujesz, że czas zwalnia. Otaczają cię XIX-wieczne kamienne budynki folwarczne, nadbudowane malowniczo pruskim murem, których surowe piękno przeplata się z nowoczesną funkcjonalnością. W jednym z nich, pod kolebkowymi sklepieniami, stoją ogromne tanki ze stali nierdzewnej i dębowe beczki. To właśnie tu, w sercu województwa opolskiego, u podnóża Biskupiej Kopy – najwyższego szczytu Gór Opawskich – warto odwiedzić jednego z największych polskich producentów wina. Dom Charbielin to nie tylko winnica mająca prawie 30 hektarów, ale opowieść o pasji, która ożywiła zapomniane mury dawnych obór.
Historia zapisana w kamieniu i winoroślach
Centralnym punktem kompleksu jest ponad stuletni pałacyk, niegdyś siedziba folwarku sołtysiego, dziś starannie odrestaurowany i tchnięty nowym życiem. Kamień, cegła i wiekowe detale współgrają z nowoczesnym wyposażeniem winiarni, gdzie powstają zarówno wina spokojne, jak i musujące. Właściciele, zamiast burzyć historię, postanowili ją wykorzystać. – Chcieliśmy, by każda cegła przypominała, że wino to nie tylko smak, ale i dziedzictwo – mówi, jeden z założycieli.
Winnica, prowadzona w kulturze ekologicznej, specjalizuje się głównie w białych odmianach (80% nasadzeń). Wśród winorośli królują: Souvignier Gris – odporny na choroby, Riesling – z mineralną nutą charakterystyczną dla tutejszych gleb, Chardonnay w wersji dla odważnych, oraz Muscaris i Johanniter – hybrydy, które doskonale radzą sobie z kaprysami polskiego klimatu.
Fot. Leszek Nowak
Natomiast czerwone szczepy, jak pinot noir, st. Laurent czy cabernet cortis, uprawia się tu głównie z myślą o białych winach musujących. I dobrze! Bąbelki są robione zarówno klasyczną metodą (fermentacja w butelce), jak i tańszą – w zbiorniku. W Polsce wciąż mamy za mało musujących win, a te, które są, często odstraszają ceną. Wina z Charbielina mają przekonać ludzi do polskich bąbelków, bo nie będą kosztować tyle co szampan. To propozycja win na poziomie cenowym prosecco czy cava. – Nie walczymy z przyrodą, tylko ją obserwujemy. To dlatego nasze wina mają duszę – dodaje nasz przewodnik Mateusz prowadzący po winnicy.
Enoturystyka na światowym poziomie
Dom Charbielin to raj nie tylko dla koneserów wina, ale i dla tych, którzy szukają wrażeń. Rozbudowana oferta enoturystyczna obejmuje:
Nie tylko wino: okolica, która urzeka
Choć Dom Charbielin mógłby być celem samym w sobie, okolica zaprasza do dłuższego pobytu. W bliskiej okolicy winnicy czeka:
Ci, którzy chcą zostać na dłużej, skorzystają z rozbudowanej bazy noclegowej: od agroturystyk z domowym jedzeniem po eleganckie apartamenty w odrestaurowanych dworach. – Wszystkie polecane miejsca mamy na stronie domcharbielin.pl – mówi Mateusz.
Dom Charbielin to więcej niż winnica – to opowieść o ludziach, którzy postanowili ocalić kawałek historii, łącząc go z przyszłością polskiego winiarstwa. Tu każda butelka to nie tylko trunek, ale fragment krajobrazu: zapach górskiego powietrza, szelest liści winorośli i echo śmiechu gości przy ognisku.
– Nie szukamy rozgłosu – mówi Tomasz. – Chcemy, by nasze wino mówiło samo za siebie. Mówi językiem, który rozumieją już nie tylko Polacy, ale i zagraniczni jurorzy. Wystarczy przyjechać, by usłyszeć tę opowieść. A potem wrócić, bo Charbielin uzależnia.
Charbielin to tylko jedna z prawie 700 polskich winnic na blisko 900 hektarach, które w ciągu ostatniej dekady przeżyły rewolucję. Choć wciąż jesteśmy „maluchami” w porównaniu z Niemcami (100 000 ha winnic), czy Czechami (2 000 ha), nasze wina zdobywają medale na konkursach i coraz częściej pojawiają się w przewodnikach dla koneserów.
Autor: Agnieszka Nowak i Leszek Nowak, www.travel2.pl i 2ba.pl