Jak portale społecznościowe zmieniają sposób podróżowania – na lepsze i gorsze. Dziś social media to nie tylko miejsce na zdjęcia z wakacji.
Dla wielu są one narzędziem do planowania podróży, ale też… cyfrowym „pomnikiem” własnych osiągnięć. Z jednej strony pomagają odkrywać świat, z drugiej – zamieniają podróże w wyścig po lajki. Dlaczego tak się dzieje? I czy da się znaleźć złoty środek?
Social media jako pomoc w planowaniu podróży, czyli „Google Maps” nowej ery
Kiedyś ludzie przeglądali przewodniki lub pytali znajomych o rady. Dziś 87% młodych osób szuka inspiracji na Instagramie, TikToku czy YouTube (badanie Expedia, 2023). Wystarczy wpisać hashtag, np. #BudgetTravelPoland lub #SoloTravelPoland, żeby dostać tysiące porad. Dzięki temu nawet mało znane miejsca – jak Krzywy Las pod Gryfinem czy Park Gródek w Jaworznie – stają się popularne.
Zdjęcia, które kuszą… czasem za bardzo
Social media kochają piękne obrazy. Na Instagramie królują rajskie plaże, idealne zachody słońca i luksusowe hotele. Nic dziwnego, że 68% podróżnych przyznaje, że wybiera miejsca, które „ładnie wyglądają na zdjęciach” (badanie Journal of Travel Research, 2024). Problem? Często te zdjęcia nie pokazują prawdziwego życia. Jak mówią socjologowie: patrzymy na świat przez filtr „turystycznego spojrzenia” – widzimy tylko to, co ładne, a nie to, co prawdziwe.
Wspólne rady – dobre i złe
Grupy na Facebooku (np. „Podróże na ostatnią chwilę”) czy dyskusje na Reddicie to skarbnica wiedzy. Można tam znaleźć tanie bilety, sprawdzone hotele lub ostrzeżenia przed oszustwami. Ale uwaga! Gdy jakieś miejsce stanie się modne, np. po filmiku na TikToku, zaraz robi się tam tłoczno. Niewinna wioska zamienia się w kolejną „strefę dla turystów”.
Social media jako cyfrowe graffiti, czyli ciemna strona mody
Wiele osób dziś podróżuje po to, żeby pochwalić się w sieci. Zamiast cieszyć się chwilą, biegniemy z aparatem do „obowiązkowych” punktów: tego samego mostu w Paryżu, tej samej plaży w Sopocie. Badanie z 2022 roku pokazuje, że 41% młodych ludzi przyznaje, że jedzie gdzieś głównie po to, żeby zrobić zdjęcie (Forbes). To już nie jest odkrywanie świata – to rywalizacja o uwagę.
Przeludnienie i zniszczona natura
Gdy miejsce staje się popularne w sieci, cierpią na tym mieszkańcy i przyroda. Islandia – liczba turystów wzrosła o 400% w ciągu 10 lat przez zdjęcia gejzerów. Tajlandia – zatoka Maya została czasowo zamknięta, bo turyści niszczyli rafę koralową. Według Światowej Organizacji Turystyki aż 20% miejsc z listy UNESCO cierpi przez nadmiar odwiedzających – często przez social media.
Wszędzie to samo?
Algorytmy promują podobne trendy: kolorowe murale, „instagramowe” kawiarnie, baseny z widokiem na ocean. Efekt? W Pradze znajdziesz te same puby co w Dublinie, a w Tajlandii – te same stoiska z jedzeniem. Socjolog George Ritzer nazywa to „McDonaldyzacją turystyki” – podróże stają się jak sieciowe restauracje: wszędzie podobne, bezpieczne, ale bez duszy.
Podróżowanie w czasach lajków
Podróże = status społeczny. Pokazujemy w sieci, że nas stać na egzotyczne wakacje. To jak współczesna wersja „zabawy w bogaczy” – tak jak dawniej pokazywano drogie samochody, dziś wrzuca się zdjęcia z Malediwów. Badaczka Rachel Dixon mówi: „Ludzie coraz częściej mierzą wartość podróży liczbą lajków, a nie wspomnieniami”.
Paradoks autentyczności
Chcemy „prawdziwych przeżyć”, ale sami je niszczymy. Airbnb reklamuje „autentyczne doświadczenia”, ale często to tylko komercyjne atrakcje dla turystów. Włoskie miasteczka zamieniają się w skanseny, bo mieszkańcy uciekają przed tłumem. Socjolog Ning Wang tłumaczy: „Ludzie szukają w podróżach siebie, a nie innych kultur. To jak szukanie lustra zamiast okna”.
Jak znaleźć równowagę, czyli podróżuj mądrze, nie tylko modnie
Planujmy z głową. Używajmy Instagrama, ale mądrze: zapisując miejsca polecane przez lokalnych blogerów, nie tylko „top 10” z TikToka. Szukajmy niszowych profili, np. ekopodróżników lub historyków. Miejsca walczą z tłumem. Niektóre miasta wprowadzają zmiany. Amsterdam promuje mniej znane dzielnice, zamiast zatłoczonego centrum. Bhutan wymaga od turystów wysokich opłat, ale oferuje unikalne doświadczenia – to model „niewielu gości, ale wartościowych”. Social media też się zmieniają. Instagram pyta: „Na pewno chcesz oznaczyć tę lokalizację?”, gdy próbujemy udostępnić miejsce chronionej przyrody. TikTok współpracuje z ekologami w akcji #PodróżujOdpowiedzialnie.
Social media są jak nóż: można nim pokroić chleb albo zrobić krzywdę. Z jednej strony – ułatwiają odkrywanie świata, pokazują nam miejsca, o których nie śniliśmy. Z drugiej – zamieniają podróże w wyścig po lajki, niszcząc przyrodę i lokalne kultury. Klucz to znaleźć złoty środek. Korzystajmy z internetowych inspiracji, ale nie dajmy się zwariować. Prawdziwa podróż zaczyna się tam, gdzie kończy się scrollowanie.
Autor: Agnieszka Nowak i Leszek Nowak, www.2ba.pl