sobota, 23 listopada 2024

grzechy turystyKontakt człowieka z przyrodą jest naturalną potrzebą i pożądanym zjawiskiem. Jesteśmy jej częścią i im więcej z nią obcujemy, tym lepiej ją rozumiemy. Nie będzie miał świadomości praw natury i konsekwencji własnych działań ktoś, kto całe życie spędził w domach z betonu. Jeśli jednak już korzystamy z dobrodziejstw natury – róbmy to mądrze.

 

 

 

Nie istnieje coś takiego, jak korzystanie ze środowiska bez wpływu na nie – każda nasza czynność jest ingerencją w ekosystem. Wielu z nas często nie zdaje sobie nawet sprawy, że pozornie niewinne aktywności mogą mieć znaczące konsekwencje dla ekosystemu wodnego, a to z kolei przełoży się na jego stan i nasz komfort jego użytkowania w przyszłości.

 

Wprowadzamy dodatkowe biogeny i zanieczyszczenia chemiczne, mechanicznie niszczymy roślinność, siedliska wodne i nadwodne oraz strefę przybrzeżną, generujemy fale, hałas i zanieczyszczenia. Pytanie, jak głębokie i nieodwracalne są skutki tej ingerencji. Ważna jest też skala. Jeden turysta jeziora raczej nie zniszczy, choćby zachowywał się bardzo nieodpowiedzialnie, ale już kilka tysięcy użytkowników, popełniających podobne błędy, może faktycznie przyczynić się do degradacji.

 

Poniżej przedstawiamy 10 grzechów głównych nieświadomego turysty, których trzeba się wystrzegać podczas pobytu nad wodą. Być może nawet nie wiedzieliście, że je popełniacie.

 

10 grzechow turysty

 

 

#1 Nielegalne pomosty, dzikie kąpieliska i cumowanie w trzcinach, czyli niszczenie strefy buforowej

 

Aby skorzystać z dobrodziejstw wody, jako pływak, wędkarz czy żeglarz, człowiek musi się najpierw do niej dostać, czyli pokonać wierzbowiska, zabagnione turzycowiska i pas szuwaru wzdłuż linii brzegowej. Taka strefa bezpośredniego kontaktu brzegów jeziora i lądu, czyli przywodnych obszarów bagiennych i podmokłych, stanowi razem z litoralem naturalną strefę buforową. To najskuteczniejszy „filtr biologiczny”, ograniczający ładunek związków biogennych docierających ze zlewni do wód.

 

Związki troficzne i produkty erozji wodnej oraz różnego typu zanieczyszczenia w spływie powierzchniowym i gruntowym są w tych siedliskach usuwane na drodze procesów fizykochemicznych (sorpcja), mikrobiologicznych (denitryfikacja), w procesie wzrostu roślin lub na drodze sedymentacji. Strefy ekotonowe funkcjonują zatem jako efektywne bariery przeciweutrofizacyjne i przeciwerozyjne.

 

Powstawanie miejsc dostępu człowieka z lądu do wody (a w przypadku żeglarzy od strony wody do brzegu) wiąże się ze zniszczeniem tego naturalnego bufora, co w zasadniczy sposób przyczynia się do wzrostu zanieczyszczenia wód, przebudowy lub degradacji siedlisk i miejsc bytowania gatunków wodnych i nadwodnych, a co za tym idzie, pogorszenia stanu ekologicznego ekosystemów.

 

Korzystajmy z wody, ale zwróćmy uwagę, aby robić to w legalnie zorganizowanych miejscach dostępu do niej. Nie twórz i unikaj korzystania z dzikich plaż i kąpielisk czy nielegalnych pomostów, a jeśli żeglujesz, staraj się unikać wpływania i postojów w trzcinach, by nie niszczyć roślinności i nie płoszyć zwierząt. Nie dość, że działania takie są nielegalne, to jeszcze mają negatywne skutki dla środowiska. Bardzo nieekologicznym działaniem jest też przywiązywanie łodzi do drzew. Cuma obwiązana na pniu pracuje, odzierając go z kory, łyka, a czasem uszkadzając miazgę. Jedno cumowanie drzewa nie zabije, ale cały sezon żeglarski może je poważnie nadwyrężyć.

 

 

#2 Palenie ognisk poza wyznaczonymi miejscami, czyli skąd tyle tego WWA?

 

Wakacje w plenerze bez ogniska? Nie może być! Dla wielu z nas jest ono jednym z najprzyjemniejszych aspektów wypoczynku na łonie natury i nikt nie próbuje nikogo pozbawić tej wyjątkowej atrakcji. Trzeba tylko palić je bezpiecznie.

 

Ognisko to nie tylko zagrożenie pożarowe, ale też miejsce zniszczenia strefy buforowej oraz potencjalne źródło wielu szkodliwych substancji uwalnianych do atmosfery w procesie spalania. I tak, spalanie nie tylko węgla, ale też drewna jest ich źródłem. W dymie znajdziemy przede wszystkim pył zawieszony (PM), ale też tlenek węgla, benzen, toluen, styren, formaldehyd czy akroleinę. A także rakotwórcze i mutagenne wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA), w tym dobrze pewnie znany benzo[a]piren, którego przekroczenia są jedną z podstawowych przyczyn złego stanu wód w Polsce. Wśród produktów spalania drewna znajdziemy nawet bardzo szkodliwe dioksyny.

 

Pamiętaj, by ogniska palić w miejscach do tego wyznaczonych i odpowiednio przygotowanych. Znajdziesz je w niemal wszystkich portach i bindugach. Korzystaj z już istniejących palenisk i unikaj tworzenia nowych – to nie tylko powoduje wzrost zniszczenia strefy przybrzeżnej i buforowej (wydeptanie/wycięcie roślinności), ale także generuje dodatkowe źródło produktów spalania i wzmaga zagrożenie pożarowe. Zgodnie z prawem, ognisko można palić nie mniej niż 100 m od granicy lasu i nie mniej niż 10 metrów od pól; byłoby świetnie, gdybyśmy zapewnili także odległość co najmniej 100 m od brzegu jeziora – z pewnością oszczędzi to zniszczeń w strefie buforowej. A kończąc zabawę przy ognisku, zawsze pamiętaj o jego wygaszeniu.

 

 

#3 Potrzeby fizjologiczne w krzakach, czyli dodatkowa dostawa azotu

 

Potrzeby fizjologiczne ma każdy i tego nie unikniemy, ale załatwianie ich w przysłowiowych krzakach jest nie tylko nieestetyczne i niehigieniczne, ale też obciążające dla środowiska. Wydawałoby się, że to nic wielkiego, jednak wszystko zależy od skali. Dostępne są szacunki, które mówią, że jedna osoba korzystająca z kąpieliska generuje dodatkowy ładunek 1,0 g azotu i 0,046 g fosforu na dobę. Zakładając bardzo skromnie 60 ciepłych dni w roku, otrzymujemy pokaźną dawkę biogenów. A turystów nad jednym jeziorem może być i kilka tysięcy.

 

Dlatego zawsze staraj się załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne w miejscach do tego wyznaczonych, w portach, przystaniach, przywodnych knajpach, zorganizowanych miejscach wypoczynku. Jeśli żeglujesz, zadbaj, aby jacht był wyposażony we właściwego typu toaletę, opróżnianą w portach przystosowanych do odbierania ścieków. I oczywiście nie wolno takiej toalety opróżniać do wody!

 

Jeżeli jednak musisz załatwić swoje potrzeby w terenie, pamiętaj, by zrobić to minimum 100 m od brzegu albo jeszcze dalej. Nieczystości pozostawione bliżej, prędzej czy później przesiąkną do wody w formie związków biogennych, przyczyniając się do zjawiska eutrofizacji, a w efekcie ograniczenia przejrzystości wody, deficytu tlenu, śnięcia ryb i zanikania wielu gatunków zwierząt. Im bardziej się oddalisz, tym większą szansę dasz glebie na odfiltrowanie nieczystości. Nie zapomnij o saperce!

 

 

#4 Używanie detergentów do mycia w jeziorze, czyli dodatkowa porcja fosforu

 

Wydawałoby się, że w dobie powszechnego dostępu do łazienek, kuchni i zmywalni (nawet na biwakach), zjawisko mycia się czy zmywania naczyń w jeziorze odeszło do lamusa. Niestety, nadal się to zdarza, czego sami byliśmy świadkami nie dawniej niż w zeszłym roku. I nie w myciu czy zmywaniu leży problem, tylko w środkach chemicznych do tego używanych.

 

Detergenty do prania, uniwersalne środki czyszczące czy płyny do mycia naczyń zawierają szkodliwe związki chemiczne (przede wszystkim fosforany), które przyczyniają się do eutrofizacji, a w efekcie ograniczenia przejrzystości wody, do deficytu tlenu, śnięcia ryb i zaniku wielu gatunków roślin i zwierząt. Ich właściwości myjące wynikają z obecności surfaktantów – substancji powierzchniowo czynnych, które zmniejszają napięcie powierzchniowe wody.

 

Anionowe i niejonowe środki powierzchniowo czynne działają toksycznie wobec niektórych szczepów bakterii i glonów, a także wodnych bezkręgowców (potwierdzają to badania na rozwielitkach). Działają również bardzo agresywnie na ryby i inne wodne kręgowce, powodując zmiany w ich zachowaniu i prowadząc do spadku aktywności biologicznej. Środki myjące i piorące są też źródłem mnóstwa innych szkodliwych substancji chemicznych, takich jak parabeny czy ftalany. Nie dajmy się zwieźć chwytliwym etykietom, które deklarują przyjazność środowisku czy biodegradowalność – często to zwykła ściema, green washing, czyli fałszywy zielony marketing.

 

Dlatego pamiętaj – kąp się w jeziorze, ale myj na lądzie. Jeżeli nie masz dostępu do łazienki z prysznicem czy zmywalni i nie masz innego wyjścia, umyj się i zmyj naczynia na lądzie, w odległości co najmniej 100 m od brzegu, tam też wylewając nieczystości. Zostaną one zneutralizowane, zanim dotrą do jeziora. Te wylane bliżej, prędzej czy później, i tak trafią do wody.

 

 

#5 Paliwo do łodzi i spływy z parkingów, czyli zanieczyszczenia ropopochodne

 

Spaliny oraz paliwa zawierają szkodliwe substancje, których obecność w wodzie w stężeniach ponadnormatywnych może przyczynić się do złego stanu chemicznego wód. Spalanie paliwa emituje stosunkowo duże stężenia szkodliwych dla organizmów wodnych substancji, takich jak: tlenek węgla, węglowodory HC i ich pochodne, tlenek azotu, tlenki siarki, ołów i jego związki i inne substancje. Wraz z wyciekiem paliw, do wód dostają się substancje ropopochodne. Ale silniki to również środki stosowane do ich konserwacji, smary i towoty. Moczenie ich w wodzie z pewnością nie poprawi jej jakości.

 

Ruch pojazdów i generowane przez nie zanieczyszczenia zwiększają ryzyko pojawienia się w wodach i osadach związków i substancji odpowiedzialnych za przekroczenia stanu chemicznego. To nie tylko produkty spalania paliw, ale też materiał ze ścierających się opon, warstwy nawierzchni bitumicznych, tarcz hamulców czy wycieki płynów eksploatacyjnych powodują zanieczyszczenia, które spłukiwane przez wody opadowe trafiają do wód ze spływem powierzchniowym oraz systemem kanalizacji. To samo dotyczy substancji wykorzystywanych do zimowego utrzymania dróg.

 

Jeżeli już używasz łodzi z napędem spalinowym, zawsze dbaj o to, by paliwo nie dostało się do wody. Zbiornik uzupełniaj w miejscu osłoniętym, w porcie, przy brzegu, przy małej fali, używając lejka i ustawiając kanister bokiem w celu ograniczenia rozbryzgu. A najlepiej rozważ zakup silnika elektrycznego. Jeżeli wybierasz się nad wodę samochodem, zaparkuj w legalnym miejscu, możliwie daleko od brzegu. Nie podjeżdżaj blisko wody. To nie tylko niszczy roślinność nadbrzeżną i zwiększa erozję powierzchniową, intensyfikując spływ materii do wód, ale także stwarza ryzyko zanieczyszczenia spalinami i wyciekami.

 

 

#6 Łodzie motorowe, czyli fajna zabawa kosztem mieszkańców ekosystemu

 

W ostatnich latach obserwowany jest rozwój turystyki motorowodnej, która zaczyna dominować nad bardziej popularnym dotychczas żeglarstwem i kajakarstwem. Łodzie motorowe różnego typu oddziałują na ekosystemy wodne nie tylko poprzez spaliny, parowanie oraz wycieki paliw i materiałów eksploatacyjnych (#5), ale również poprzez wygenerowany hałas i falowanie.

 

Skutki hałasu są dość oczywiste – to przede wszystkim płoszenie zwierząt. Ale już efekty nadmiernego falowania takie oczywiste nie są. Wzmożone ruchy wody mechanicznie niszczą roślinność przybrzeżną, zarówno trzcinowiska, jak i rośliny podwodne, na przykład bardzo cenne łąki ramienicowe. Oddziałują też negatywnie na siedliska wielu zwierząt litoralnych, na przykład makrobezkręgowców, czy tarliska ryb. Wzmagają też resuspensję osadów, przyczyniając się do wzrostu mętności wód.

 

Zanim odpalisz silnik w motorówce, pomyśl o naszych braciach mniejszych, a także innych użytkownikach wód. Dla entuzjastów szybszego pływania lub w sytuacjach, kiedy jest to uzasadnione, polecamy silniki elektryczne.

 

 

#7 Śmieci na plaży, czyli plastik w wodzie

 

Śmieci na brzegu i w wodzie nie tylko wyglądają nieestetycznie, ale również mogą stanowić zagrożenie dla mieszkańców ekosystemu. Problemem są przede wszystkim opakowania z tworzyw sztucznych, głównie plastikowe. Nie dość, że ich rozkład jest bardzo powolny (reklamówka rozkłada się około 20 lat, plastikowa butelka od 100 do 1000 lat), to jeszcze powstają przy tym szkodliwe związki, a także niebezpieczny dla organizmów mikro- i nanoplastik. Takie mikrocząstki są zjadane przez zwierzęta wodne i przenoszone w górę łańcucha pokarmowego, skąd mogą trafić także do organizmu człowieka. Zjawisko to obserwowane jest głównie w przypadku zwierząt zamieszkujących morza i oceany, ale w wodach śródlądowych zachodzi to nie inaczej.

 

Dryfujące w wodzie torby, tzw. foliówki, mogą być połykane przez zwierzęta, przyczyniając się do ich śmierci. Szczególnie często zdarza się to żółwiom morskim, które mylą je z meduzami, ale plastik jest spotykany w przewodach pokarmowych wielu gatunków. Gdy plastik wypełnia ich przewody pokarmowe, ptaki czy ryby mają wrażenie, że są najedzone. Tymczasem powoli głodzą się na śmierć. W innych przypadkach zjedzone fragmenty twardych tworzyw sztucznych ranią i zabijają od środka.

 

Zatem zawsze pamiętaj o wyrzucaniu śmieci do pojemników do tego przeznaczonych, najlepiej wcześniej odpowiednio je segregując. Jeżeli w miejscu, w którym biwakujesz, nie ma odpowiednich pojemników (a powinny być, jeśli – zgodnie z zaleceniem #1 – korzystasz ze zorganizowanych miejsc), zabierz śmieci ze sobą i wyrzuć, tam, gdzie będziesz miał taką możliwość.

 

I pamiętaj, w imię szlachetnej idei niezostawiania śmieci w lesie i nad jeziorem, nigdy nie wykorzystuj ogniska jako miejsca ich utylizacji. Spalanie materiałów do tego nieprzeznaczonych, takich jak tacki po grillu, folie po kiełbasie, niedopałki papierosów czy puszki po piwie, stanowi bombę substancji chemicznych dostających się do atmosfery, a z opadem trafiających do gleby i wody. Śmieci nie wolno palić nie tylko w domowych piecach – ognisko podlega tym samym zasadom!

 

 

#8 Niedopałki papierosów, czyli tablica Mendelejewa

 

Może to zaskakujące, ale niedopałki papierosów (zwane popularnie kiepami) są najpowszechniejszą formą śmieci. Szacuje się, że każdego roku na całym świecie wyrzuca się ich 4,5 biliona. Część z nich, niestety, trafia bezpośrednio do środowiska. Podczas uprawy tytoniu i produkcji papierosów wykorzystuje się wiele produktów chemicznych (pestycydy, herbicydy, insektycydy, fungicydy i rodentycydy), których pozostałości mogą znajdować się w papierosach. Kolejne ponad 4000 substancji powstaje w procesie produkcji papierosów oraz spalania tytoniu, w tym tlenek węgla, cyjanowodór, tlenki azotu, wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, amoniak, aldehyd octowy, formaldehyd, benzen, fenol, argon, pirydyny i aceton. Zatem taki papieros to prawdziwa tablica Mendelejewa.

 

Dostępne są badania toksycznego wpływu niedopałków papierosów na organizmy wodny (zooplankton i ryby), które wskazują, że już mniej niż jeden niedopałek na litr wody może powodować stężenie śmiertelne medialne (LC50 – stężenie, przy którym ginie 50% testowanych osobników), choć w innych przypadkach wartości te osiągano przy kilkudziesięciu niedopałkach na litr.

 

Dlatego też nigdy nie wyrzucaj niedopałków papierosów do wody. Wbrew pozorom, wrzucanie kiepów do ogniska wcale nie jest lepszym rozwiązaniem. Wszystkie zawarte w nich substancje dostaną się do atmosfery wraz z dymem, a z opadem atmosferycznym trafią do gleby i do wody. Jeśli już palisz, zbierz niedopałki i wyrzuć je w miejscu do tego przeznaczonym, czyli do kosza na śmieci, skąd zostaną zabrane i poddane utylizacji.

 

 

#9 Zanęty wędkarskie, czyli cuda-wianki

 

Wędkarstwo jest powszechną formą rekreacji w Polsce. W Polskim Związku Wędkarskim zarejestrowanych jest ponad 600 tys. członków, a PZW jest użytkownikiem 26% ogólnej powierzchni jezior. Zagorzali wędkarze cenią sobie uroki tego spokojnego i wydawałoby się kompletnie nieszkodliwego sportu. Kij się moczy, spokój, cisza, obcowanie z przyrodą. Aktywność chwalebna i godna polecenia, jednak pod warunkiem, że wykonywana bez nadmiernej gorliwości.

 

Negatywny wpływ wędkarstwa na ekosystem wodne wyraża się nie tylko w zaśmiecaniu litoralu, niszczeniu (wydeptywaniu) siedlisk brzegowych i litoralnych, ale przede wszystkim w zwiększonej dostawie biogenów, spowodowanej stosowaniem zanęt. Zanęty wędkarskie są powszechną metodą ułatwiającą połów ryb. Jak wykazują liczne doniesienia, ilość zanęty stosowanej przez wędkujących w danym zbiorniku może być mierzona w tonach na rok, a w przeliczeniu na jednego wędkarza wartość ta to nawet 20 – 50 kg.

 

Materiał wprowadzony w postaci zanęt ulega w wodzie rozkładowi, co przyspiesza wyczerpywanie rozpuszczonego w wodzie tlenu i dostarcza substancji biogennych. Dostawę biogenów szacuje się na 156 g azotu i 28,8 g fosforu wprowadzane przez jednego wędkarza w ciągu jednego dnia w sezonie. Jeśli bilans biogenów wprowadzanych do środowiska wodnego przez wędkarzy w zanętach i usuwanych w biomasie odłowionych ryb jest niekorzystny, żyzność wody wzrasta i jej jakość się pogarsza. Brak kontroli nad składem stosowanej zanęty sprawia, że do wody dostają się też inne dziwne substancje, np. atraktanty o bliżej niezdefiniowanym składzie (w tym sztuczne aromaty).

 

Mimo iż w środowisku wędkarzy i zarządców wód świadomość problemu negatywnego wpływu zanęt rośnie, to nadal, szczególnie w trakcie zawodów, dozwolone jest stosowanie ich w znacznych ilościach, wynoszących kilkanaście litrów na jedną turę na jednego zawodnika lub nawet dopuszczenie ich stosowania bez ograniczeń. Wagę problemu dostrzegają Wody Polskie, wprowadzając regulacje i ograniczenia w stosowaniu zanęt spożywczych podczas połowu ryb. Dlatego, jeżeli wędkujesz dla przyjemności, unikaj stosowania zanęt, a nie przyczynisz się do wzrostu żyzności i pogorszenia jakości wód.

 

 

#10 Dziwne sporty wodne, czyli wodny armagedon

 

I na koniec jeszcze słów kilka o różnych nowoczesnych aktywnościach rekreacyjnych, które z mądrym korzystaniem z natury nie mają nic wspólnego, czyli wszelkiego rodzaju quadingi, wakeboradingi, nurtingi i inne formy dewastacji środowiska. Rajdy quadami po otwartym terenie, poza drogami utwardzonymi, powodują rozjeżdżanie gruntu, niszczenie pokrywy roślinnej i powstawanie głębokich kolein, co może prowadzić do nieodwracalnych zmian w strukturach morfologicznych i formacjach roślinnych, także tych nad brzegami wód.

 

Pływanie za łodzią motorową na nartach wodnych czy desce wymaga znacznych prędkości, co jest z pewnością ekscytujące, ale przyczynia się do powstawania dużych fal i generuje hałas. Hałas płoszy zwierzęta, głównie ryby i ptaki, a wzmożone falowanie niszczy roślinność podwodną i szuwarową, wzmaga resuspensję osadów, narusza siedliska przybrzeżne. Promowany ostatnio nurting, czyli pozornie niewinne brodzenie pod prąd w górskich potokach, to niszczenie dna, siedlisk roślin i zwierząt, tarlisk ryb, płoszenie ryb i przeorywanie podłoża.

 

Nie ma nic wspólnego z działaniem proekologicznym. Ich uprawianie, owszem, zapewnia kontakt z przyrodą i niezapomniane doznania, jednak dla ekosystemu jest to swoisty armagedon. Zanim zafascynujesz się taką czy inną formą rekreacji, pomyśl nad jej wpływem na ekosystem.

 

Człowiek chce korzystać ze środowiska i trudno się temu dziwić. Jednak róbmy to mądrze, rozsądnie i z umiarem, żeby temu środowisku nie szkodzić. Miło jest poobcować z dziką przyrodą, ale może czasem, w imię pozostawienia jej w spokoju, trzeba trochę powściągnąć nasze ludzkie apetyty. Nie można zjeść ciastko i mieć ciastko. Potem zatroskani turyści będą z dezaprobatą kiwać głowami nad czerwonymi mapami stanu wód, często nie zastanawiając się nad tym, że sami dołożyli cegiełkę do tego stanu.

 

Źródło: wodnesprawy.pl

turystyka na pasku