W sobotę przy pięknej jesiennej pogodzie rozegrany został w Brzegu mecz na szczycie. W piłkarskiej klasie okręgowej spotkali się: lider tabeli KS Krasiejów i wicelider Stal Brzeg. Niestety, mecz zawiódł zgromadzoną w liczbie ok. 250 osób publiczność. Co prawda na boisku trwała zacięta i twarda walka i było dużo żółtych kartek niestety dla Stali i przerw w meczu, ale brzeżanie ustępowali zdecydowanie rywalowi.
Stal wystąpiła bez trzech podstawowych piłkarzy: Mateusz Mika, Stefan Karnatowski i Dawid Kotecki (pauzy za żółte kartki), ale wyższość gości nie podlegała dyskusji, którzy byli lepsi w organizacji gry, pod względem taktycznym i szybkości. Gra naszego zespołu na wysuniętego na szpicy Tomasza Rabandę nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Tomek był często osamotniony w ataku i nie mógł liczyć na wsparcie swoich kolegów, którzy za bardzo byli cofnięci do tyłu.
Pierwsza bramka padła dla gości w 32 minucie, kiedy po wrzutce swojego partnera z lewej strony - z bliskiej odległości ostrym strzałem z prawej flanki Piotr Słupik umieścił piłkę w siatce gospodarzy. Ten wynik utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron piłkarze z "Dino Parku" podkręcili tempo i uzyskali jeszcze większą przewagę, czego efektem była drugi gol, który zdobył również P. Słupik z w zamieszaniu podbramkowym w 69 minucie meczu. Co prawda brzeżanie zdobyli kontaktową bramkę przez Bartosza Nesterowa, z pięknego strzału z dystansu w same okienko, ale to było tyle na co było stać naszych piłkarzy w tym meczu. Trener Stali Andrzej Szolc był tak zdenerwowany, że po meczu nie chciał nawet rozmawiać. Był to ostatni mecz rundy jesiennej i Stal jest na 2. miejscu, ze stratą 6. punktów do Krasiejowa (na trzecim miejscu za Stalą są rezerwy Startu Namysłów ze stratą 5. punktów, ale namysłowianie mają rozegrane 2. mecze mniej).
Stal Brzeg - KS Krasiejów 1-2 (0-1).
Tytus Strzelbicki