Rozmowa z Natalią Sońską - autorką bestsellerowej książki "Garść pierników, szczypta miłości" - o jej pisarstwie i kolejnym dziele.
Jest Pani stosunkowo młodą pisarką, a na Pani koncie już trzy wydane książki. Jak Pani to robi?
Kieruję się zasadą, że aby być szczęśliwym, trzeba czerpać z życia pełnymi garściami. Kiedy więc tylko los stawia mi na drodze ogromną szansę, wiem, że muszę ją w stu procentach wykorzystać. Tak było też w przypadku wydania pierwszej mojej książki – dostałam znak, że to co robię, co sprawia mi ogromną przyjemność, jest czymś, dzięki czemu czuję się spełniona i szczęśliwa. Uczucia, jakie mi wtedy towarzyszyły, dodały mi siły do dalszej pracy. Obdarowano mnie ogromną motywacją. Dzięki tym pozytywnym emocjom w pewien sposób uzależniłam się od pisania, a tym samym od tego, co przynosi mi ogromną satysfakcję. Nie mogłam więc poprzestać na jednorazowym epizodzie, nie potrafiłabym tak po prostu tego teraz zostawić. Myślę, że większość z nas, gdy raz zaznaje szczęścia, chce je zatrzymać przy sobie jak najdłużej. Dlatego ja postanowiłam pisać dalej i pisać więcej – by wciąż mieć w sercu to niesamowite uczucie.
Jak wygląda u Pani proces twórczy?
Nie mam ustalonego schematu ani określonych godzin, podczas których włączam komputer i zajmuję się tylko pisaniem. Proces twórczy jest w moim przypadku zależny od wielu czynników i często bywa bardzo zwariowany. Miewam oczywiście takie chwile, gdy zasiadam przed otwartym plikiem i wiem, że napiszę kilka stron, ale bardzo często piszę z doskoku, pomysły wpadają mi bowiem do głowy w przeróżnych momentach, czasem zaskakują mnie w chwilach, gdy w ogóle się ich nie spodziewam. Jeśli chodzi natomiast o tworzenie konkretnej książki, zazwyczaj zaczynam od puenty. Ustalam sobie pewien „kręgosłup”, który musi później utrzymać całą książkę w ryzach i wokół niego buduję fabułę. Często takim punktem wyjścia jest bohater, którego losy składają się w jeden przekaz, ale bywa też tak, że trzonem jest zakończenie, wymyślone przeze mnie na początku, a wszystkie wydarzenia, mające miejsce w życiu bohaterów, są przemyślane tak, by prowadziły właśnie do zwieńczenia powieści.
Akcja Pani najnowszej książki „Obudź się, Kopciuszku” toczy się w Zakopanem. Skąd pomysł właśnie na to miejsce?
Zakopane jest dla mnie miejscem magicznym i już od dawna wiedziałam, że akcja jednej z moich powieści musi być umiejscowiona właśnie tam. Klimat tego miasta, atmosfera, jaka odczuwalna jest tylko na Podhalu ma w sobie coś, co przyciąga z ogromną siłą. Góralskie zwyczaje, przyjaźni mieszkańcy, nawet tłumy turystów sprawiają, że to miasto w specyficzny sposób pobudza człowieka do życia. Jest jak bajkowa kraina. Słyszalny na ulicach gwar, zapach owczego sera, przepiękne widoki, rześkie powietrze, skoczna muzyka skrzypiec za każdym razem wywołują u mnie uśmiech na twarzy. Uwielbiam wracać do Zakopanego, na każdy pobyt tam czekam z niecierpliwością i cieszy mnie nawet kilka godzin spędzonych w tym uroczym mieście. Przenosząc więc tam akcję „Obudź się, Kopciuszku”, chciałam zwrócić uwagę czytelnika na to wspaniałe miejsce i podzielić się w pewien sposób własnymi odczuciami.
Lubi Pani góry? Bardziej latem czy zimą?
Uwielbiam góry o każdej porze roku. To takie miejsce, które trzeba zobaczyć wiosną, latem, jesienią i zimą. Pocztówki nawet w najmniejszym stopniu nie oddają prawdziwego uroku Tatr. Tam jest wspaniale nawet wtedy, gdy pada rzęsisty deszcz, a niebo jest zasnute ciężkimi chmurami! Najbardziej jednak urzeka mnie zimowy krajobraz gór. Pokryte mieniącym się w słońcu śniegiem zbocza i doliny, mroźne powietrze i gorąca, góralska atmosfera – na to warto czekać cały rok!
Główna bohaterka książki Alicja, uprawia wspinaczkę. A Pani się wspina?
Chodzę po górach, jednak do tej pory wybierałam te mniej zaawansowane szlaki. Wciąż jestem początkująca i aby się wprawić, wolę zacząć od lżejszych podejść. Większość szczytów też zdobywałam latem, dlatego Alicja nieco weszła mi na ambicję. Dzięki niej jednak mam w planach, podczas nadchodzącej zimy, nieco nadrobić zaległości wspinaczkowe.
Czy bohaterowie książki „Obudź się, Kopciuszku” są wzorowani na prawdziwych postaciach? Pani znajomych?
Nie ma tam wiernie odwzorowanej postaci, zarówno pierwszoplanowej, jak i pozostałych. Bohaterowie ewentualnie posiadają jedynie pojedyncze cechy osób z mojego otoczenia. Najbardziej charakterystycznym elementem, który mogłabym połączyć z moim prawdziwym życiem jest to, że wraz ze znajomymi też tworzymy sporą grupkę i jesteśmy do siebie bardzo przywiązani.
Co robi Pani w wolnym czasie, żeby odpocząć od pisania i studiów?
Staram się wówczas jak najwięcej czasu poświęcać znajomym i rodzinie, nadrabiając zaległości i zaniedbania. Lubię poleniuchować na tarasie u babci, odpoczywać z książką na huśtawce lub po prostu spędzać czas w towarzystwie przyjaciół. Zwykłe wyjście na kawę, do kina czy klubu z najbliższymi pozwala odetchnąć od codziennej gonitwy. Ale aktywny wypoczynek także sprawia mi dużo przyjemności. Długie spacery po mieście, włóczenie się uliczkami bez celu, jazda na rolkach czy też właśnie chodzenie po górach to zdecydowanie najlepsze sposoby na złapanie oddechu.
W wywiadach wspomina Pani, że Pani drugą pasją jest taniec – ma Pani jeszcze na to czas?
Przez dziesięć lat należałam do zespołu tanecznego. Grupa była moją drugą rodziną, a taniec sprawiał mi tyle przyjemności, ile teraz pisanie. Niestety, rozpoczynając studia, musiałam zrezygnować z uczęszczania na zajęcia z powodu braku czasu. Nie byłam w stanie fizycznie pogodzić zajęć na uczelni i treningów, które często nakładały się na siebie w czasie. Bardzo tego żałowałam i nadal, gdy oglądam na koncertach występy moich młodszych koleżanek, łzy napływają mi do oczu. To był piękny czas w moim życiu i mimo że już nie tańczę w zespole, w głębi serca nadal czuję się tancerką.
A co prywatnie czyta Natalia Sońska? Jaki jest Pani ulubiony autor?
Najczęściej sięgam po literaturę obyczajową, jednak inne gatunki literackie także pojawiają się w mojej biblioteczce. Lubię czytać kryminały, dlatego cieszę się, że pozycji tego gatunku jest coraz więcej. Fantastyka, powieści historyczne czy reportaże też czytam z przyjemnością. Nie mam jednak jednego ulubionego autora. Jest wielu takich, których powieści czytam z zainteresowaniem. Pierwsza autorka, która przychodzi mi na myśl to Jane Austen, ponieważ „Dumę i uprzedzenie” mogłabym czytać bez końca – to zdecydowanie moja ulubiona książka. Ponadto przyjemnie czyta mi się powieści Nicolasa Sparksa, Johna Greena, Cecelii Ahern, Magdaleny Witkiewicz, Katarzyny Grocholi, Katarzyny Bondy, Remigiusza Mroza czy Zygmunta Miłoszewskiego.
Jak Pani widzi siebie w przyszłości: pisarka czy prawnik? A może jedno i drugie?
Byłabym bardzo szczęśliwa, mogąc połączyć oba te zajęcia. Idąc na studia, byłam niemal pewna, że w przyszłości będę właśnie prawnikiem. Wówczas jednak nie miałam jeszcze pojęcia, jak potoczy się moje życie, a los ześle mi taką szansę, jaką jest pisanie. Teraz, ilekroć zastanawiam się nad tym, co będzie, gdy skończę studia, miewam ogromne rozterki! Nie wyobrażam sobie zrezygnować ani z jednego, ani z drugiego. Dopóki więc nie muszę wybierać i godzę oba te zajęcia, staram się nie zastanawiać nad tym, co będzie, gdy rzeczywiście stanę przed tym okropnym dylematem. A ponieważ jestem optymistką, w głębi serca wierzę, że będę dobrym prawnikiem i poczytną pisarką jednocześnie.
Co będzie pierwszą rzeczą, jaką Pani zrobi po ukończeniu studiów?
Moja pierwsza myśl – napiszę o nich książkę! Oczywiście nie autobiografię, ale może powieść opartą na faktach… Choć nie wiem, czy nie wyszłaby mi z tego niezła sensacja z elementami fantastyki! A tak naprawdę chciałabym wybrać się na prawdziwe, kilkutygodniowe wakacje, by oczyścić umysł, odpocząć i nabrać sił do dalszej pracy. Z jednej strony marzy mi się plaża, słońce i drinki z palemką, z drugiej – domek nad jeziorem lub w górach, cisza i spokój.
Czy jakieś wydarzenia z Pani życia wpływały na fabułę pisanych książek?
Z pewnością tak, nie jestem jednak w stanie przypomnieć sobie teraz konkretnych sytuacji. Zazwyczaj były to wydarzenia, którym towarzyszyły silne emocje. Dzięki nim mogłam jeszcze wyraźniej ukazać podobne odczucia w powieści, bo przelewałam na papier dokładnie to, co potrzebowało ujścia, a co siedziało w mojej głowie i tak silnie oddziaływało na mnie. Jednak jak dotąd nie przeniosłam na karty moich powieści wydarzeń, które miały miejsce w prawdziwym życiu, a jeśli się coś takiego zdarzyło, nigdy nie dotyczyło bezpośrednio mnie samej.
Jakie są Pani dalsze plany wydawnicze?
W listopadzie ukazała się moja kolejna powieść „Obudź się, Kopciuszku”. To zimowa opowieść obyczajowa. Obecnie pracuję nad kolejną książką, która najprawdopodobniej ukaże się już w przyszłym roku. Co do dalszych planów – pomysły są, mam więc nadzieję, że nie poprzestanę na czterech powieściach i będę mogła nadal dzielić się z czytelnikami swoją twórczością.
Fotografie: Karolina Niemczak