Rozmawiamy z Mieczysławem Niedźwiedziem - liderem PiS w Radzie Miejskiej Brzegu - o drodze do Rady Miejskiej, niekomfortowym budżecie, bardzo trudnym roku 2012, podtopionym stadionie, telefonicznych rozmowach z kimś tajemniczym i ponadpartyjnym porozumieniu.
LESZEK TOMCZUK: Jak przebiega pańska droga samorządowa?
MIECZYSŁAW NIEDŹWIEDŹ: W Radzie Miejskiej Brzegu jestem po raz pierwszy ale doświadczenie samorządowe zdobyłem już w latach 90-tych startując z powodzeniem w pierwszych wolnych wyborach z ramienia Komitetu Obywatelskiego ?Solidarność". Byłem przewodniczącym Komisji Oświaty, Kultury i Sportu w Radzie Miejskiej Zabrza. Właśnie w tym mieście wtedy mieszkałem. Urodziłem się w Grodkowie, dzieciństwo spędziłem w Przylesiu Dolnym, a karierę samorządową rozpocząłem na Górnym Śląsku po studiach odbytych na Politechnice Śląskiej. Pracowałem w dwóch kopalniach: Makoszowy i Zabrze, jak również w Kuratorium Oświaty w Katowicach. Potem wróciłem na Opolszczyznę i po kilku latach prowadzenia prywatnej firmy przeszedłem do administracji samorządowej i z konkursu objąłem stanowisko naczelnika Wydziału Promocji i Działalności Gospodarczej UM Brzeg. Obecnie kieruję Wydziałem Rozwoju i Funduszy Zewnętrznych w Starostwie Powiatowym w Brzegu i odpowiadam m.in. za pozyskiwanie środków pomocowych z Unii Europejskiej
Skąd pomysł żeby zawalczyć o mandat radnego?
Drzemie we mnie duch społecznikowski, mam spore doświadczenie zawodowe i samorządowe. Zajmowałem się infrastrukturą miejską, znam się bardzo dobrze na problematyce inwestycji komunalnych, wiem jak zdobywać środki pozabudżetowe, zdobyta wiedza z pewnością może być spożytkowana w pracy na rzecz miasta.
Jednak to już jest nowa jakość. Stał się pan politykiem ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu.
Przecież wszystko co robimy w jakimś stopniu zahacza o politykę. Funkcja radnego w żaden sposób nie będzie kolidowała z moimi obowiązkami zawodowymi. Ale bez przesady: na poziomie miasta wielkiej polityki nie ma, działamy przecież na rzecz konkretnych mieszkańców. Trudno doszukiwać się wielkiej polityki w budowie sali gimnastycznej czy w remontach ulic i chodników.
Czym pan przekonał do siebie wyborców?
Każdy startujący ma swój program, także i ja przedstawiłem wyborcom swoje plany i zamierzenia przekonując do siebie sporą grupę i zdobyłem ponad 240 głosów. Znalazłem się tym samym w czołówce radnych.
Jaką funkcję w Radzie pan piastuje?
Jestem przewodniczącym Komisji Budżetu, Inwestycji i Rozwoju Gospodarczego. Wiąże się to ściśle z moimi doświadczeniami i zdobytą w tym zakresie wiedzą zawodową.
Brzeg ma wreszcie budżet, skąd poślizg w jego uchwaleniu i jak mają się finanse miasta?
Problemy wynikły z procedury o czym już informowały media brzeskie. Budżet jest z pewnością bardzo trudny bo zadłużenie kształtuje się na poziome 32 mln zł i jest to sytuacja zastana po poprzedniej kadencji. Czas był za krótki na rewolucyjne zmiany i nikt budżetu nie zamierzał wywracać. Sytuacja dla radnych nie jest komfortowa. Przewidziano kilka ważnych inwestycji możliwych do realizacji przy wsparciu środków zewnętrznych i mamy nadzieję, że służby burmistrza o te pieniądze zadbają. Przewidziano 18 mln na inwestycje. Trudno powiedzieć, czy budżet jest dobry w sytuacji, kiedy potrzeby są naprawdę ogromne.
Co będzie dla was priorytetem?
Oprócz wydatków bieżących, w ramach wspomnianych 18 mln złotych, skoncentrujemy się na rozpoczęciu budowy sali gimnastycznej przy PSP nr 5, remoncie ulic Starobrzeskiej, Kilińskiego, Sportowej, Konopnickiej, Wiedeńskiej, termomodernizacji obiektów gimnazjalnych i szkół podstawowych.
Dlaczego hala sportowa w PSP nr 5 zamiast planowanej w PSP nr 1?
Zmiana nastąpiła po bardzo burzliwej dyskusji. Radni są oczywiście za dwoma halami, ale wybór musiał być dokonany. Po szczegółowej analizie obu lokalizacji wyszło, że inwestycja w PSP nr 1 byłaby o wiele droższa i służyłaby mniejszej grupie uczniów. Koszt jednego metra budowy wynosiłby 7210 złotych przy 4300 zł za metr kwadratowy w piątce. Spora różnica wynika z warunków technicznych, trudności terenowych, przestrzeni i lokalizacji obu inwestycji. Jest jeszcze innych ważny argument, mianowicie liczebność obu szkół. W jedynce uczy się 251 dzieci, w piątce prawie 400.
Budżet niełatwy, to już wiemy, ale trzeba realizować złożone obietnice, także przez burmistrza, co pan na to?
Przypuszczam, że deklaracje pana burmistrza uwzględniały sytuację finansową miasta. Zresztą duża część radnych w swoich programach wyborczych też opowiedziało się po stronie dokończenia rozpoczętych inwestycji. Chodzi m.in. o aquapark z prawdziwego zdarzenia czyli dokończenie budowy basenu z 25-metrową niecką. Natomiast inne inwestycje, jak amfiteatr i przystań rzeczna nie zostaną wdrożone bez wsparcia inwestorów zewnętrznych. I tutaj znowu inwencja leży po stronie burmistrza i jego ludzi. Przy wspomnianym zadłużeniu trzeba pamiętać o obsłudze spłat, które w bieżącym roku wyniosą 1,6 mln zł, a w latach kolejnych wzrosną i najcięższy będzie rok 2012, gdzie kwota rat wyniesie ponad 6,8 mln zł. W następnych latach raty będą stopniowo malały i spadną poniżej 3 mln. Ten nagły skok zadłużenia jest spowodowany warunkami zawartymi w umowie kredytowej wiążącej się z budową stadionu.
Przywołał pan stadion, nie będziemy drążyć: potrzebny-niepotrzebny, ale sporo mówi się o błędach przy tej inwestycji, jaka jest skala niedopatrzeń i usterek?
Na ostatniej sesji osobiście zwróciłem się do pana burmistrza z zapytaniem, czy przy wstępnych założeniach inwestycyjnych przewidziano problem podmokłego terenu. Okazuje się, że o tym nie pomyślano i stąd te podtopienia budynków. Przy inwestycji wartej 30 mln zł źle się stało, że nie wydano trochę więcej na odwodnienie terenu, co w tej chwili okazuje się palącym problemem. Tłumaczenie, że nowemu budynkowi posiadającemu odpowiednią izolację nic nie grozi jest niepoważne i sprawa wymaga szybkiego rozwiązania.
Może zostawmy temat stadionu i wróćmy do atmosfery w Radzie. Patrząc z zewnątrz możemy mówić o spokoju i zgodzie, jest szansa, że Rada będzie pracowała w pełnym porozumieniu z burmistrzem?
Rada to forum do przedstawiania różnych poglądów dlatego pewnie nie raz będą spory i zdania odrębne, ważne żebyśmy nie przekraczali granic kulturalnego sporu i w końcu wypracowywali kompromis. Radni nie są wyłącznie do bezkrytycznego przyklaskiwania pomysłom burmistrza.
W Radzie zasiada kilku rajców, którzy uważają, że są ?wygłosowywani" przez większość i w jakimś sensie lekceważeni. A w samej Radzie pan jest szarą eminencją starosty, z którym uzgadnia strategiczne głosowania. Ile w tym prawdy?
Zarzut zupełnie niezrozumiały, no bo o co tutaj chodzi? Jeśli głosuję inaczej niż ktoś inny mógłby się tego spodziewać to o czym to świadczy? Każdy podejmuje decyzje w zgodzie ze swoim sumieniem i rozsądkiem. To zarzut niepoważny. Zupełnie nie mam pojęcia, które działania lub głosowania miałyby dowodzić lekceważenia kogokolwiek. Twierdzenie o uzgadnianiu głosowań ze starostą jest wręcz śmieszne. Jeśli rozmawiam przez telefon dowodzi to tylko jednego: rozmawiam z kimś przez telefon. Tyle i tylko tyle. Jeżeli ktoś w tym prozaicznym zdarzeniu dopatruje się dowodu na jakąś zmowę z kimkolwiek to nie mój problem i nie muszę się tym zajmować. Idąc do wyborów Prawo i Sprawiedliwość opracowało program, który chcielibyśmy zrealizować. Na spotkaniach członków i sympatyków PiS analizujemy ten program pod kątem możliwości jego realizacji. Uczestniczy w nich także Maciej Stefański. W życiu zwłaszcza samorządowym należy korzystać z doświadczenia osób, które mają w tej dziedzinie sukcesy. Nie można zapominać, że Maciej Stefański był przewodniczącym Rady Miejskiej, burmistrzem Brzegu, a obecnie po raz drugi został starostą. To nasz niekwestionowany lider partyjny, który poprowadził z bardzo dobrym skutkiem kampanię wyborczą, w której miałem przyjemność być pełnomocnikiem wyborczym PiS w naszym powiecie. Ale to nie oznacza, że teraz starosta zajmuje się Radą Miasta i poucza nas jak mamy głosować nad konkretnymi projektami.
Skoro wywołał pan partyjnego lidera skorzystam z okazji i zapytam, czy jest on waszym kandydatem do sejmu?
Decyzja zawsze należy do osoby, która miałaby wystartować. Jeżeli zdecyduje się to sądzę, że ma ogromne szanse bo to znakomita kandydatura. Pan starosta sprawdził się w wielu rolach, dowodzi tego chociażby ostatni wynik naszej partii. Z drugiej strony byłoby szkoda takiego człowieka bo powiat ma naprawdę dobrego szefa, a przed tą jednostką samorządu w dalszym ciągu szereg wyzwań.
Wiemy, że w Brzegu formalnie nie zawarto koalicji, choć w Radzie funkcjonuje egzotyczna siła (nazywana przez niektórych paktem) w skład której wchodzą m.in. radni PiS i SLD. Prezes Jarosław Kaczyński niedawno powiedział, że wyobraża sobie w przyszłości koalicję z PO, oczywiście bez Donalda Tuska, ale całkowicie wyklucza porozumienie z SLD. Proszę mi wyjaśnić ten fenomen - co się w Brzegu dzieje?
W Radzie istnieje pewien pogląd na istotne dla miasta problemy. Na tym szczeblu sprawy stricte polityczne nie odgrywają zasadniczego znaczenia. Mamy przecież do zrealizowania przyziemne problemy, które z wielką polityką nie mają nic wspólnego. Droga, zieleń, ławki, szkoły, przedszkola, kąpielisko - gdzie tutaj polityka? Staramy się szukać porozumienia z ludźmi rozsądnymi, którzy troszczą się o dobro miasta i mieszkańców.
Czy macie jakąś koncepcję włączenia do waszego paktu radnych z PO?
Jestem przekonany, że przy ważnych dla miastach sprawach radni reprezentujący PO oraz radny SMB będą z nami zgodni. I chcę tutaj zauważyć, że przewodniczącym Komisji Rewizyjnej, organu w Radzie bardzo przecież ważnego, jest pan Jan Hawrylów z PO. Dzięki temu radni tego ugrupowania mają wgląd we wszystkie sprawy i nie powinni czuć się ?wygłosowywani". Również w każdej innej komisji Rady Miejskiej są przedstawiciele PO i SMB i dlatego twierdzenie o wyautowaniu jest nieuprawnione. Mam nadzieję, że już niedługo emocje powyborcze opadną i wszyscy zgodnie, będziemy pracować na rzecz miasta i jego mieszkańców.
Dziękuję za rozmowę.