Starego dziada zmogła choroba i był nieobecny w Sejmie podczas "historycznego, najważniejszego posiedzenia w tej kadencji". Tabuny Wacławów Jarząbków, trenerów II klasy, odstawiło lizusowskie: Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje, niech żyje nam!
Wazeliniarze na wyprzódki dziękowali dziadowi za bezpieczną granicę, bronioną zdalnie pod pierzyną z termometrem pod pachą. W sytuacjach, kiedy zachodzi jakiekolwiek zagrożenie, stary dziad zamyka się w szafie lub zalega w piernatach.
Jaki los czeka sługusów, kiedy dziadyga zaniemoże już na zawsze i nie będzie cmokierów trenował? Kto tych dworaków poprowadzi: załgany Matołusz, Jojo w skradzionych adidasach, czy może Beata, której władza się po prostu należy?