W domu gęsta atmosfera kulinarna.
- Kiedy ostatnio jedliśmy spaghetti, chyba przed miesiącem... - zaświergotała Renatka.
- Oho, już rozumiem, dlaczego tak namiętnie (oblizując się) doprasowuje "męski" fartuszek z nadrukiem twarzy Marlona Brando w roli Vita Corleone.
- Wiesz o jakie spaghetti mi chodzi, prawda? - posłała zalotny uśmiech. Wybieram się na zakupy, jak chcesz, wszystko ci przyniosę.
- O, nie! Ten kupuje, kto gotuje, bo wiadomo, kto w tym domu jest mistrzem zdolnym do przygotowania tak wykwintnej potrawy i wie z czego spaghetti à la Lecho się składa i kto kiedyś pojął, jak rodzonej żonie dogodzić w kuchni.
Po zakupach coś we mnie wstąpiło, chyba sam Obajtek.
- Ku*wa, ja pier*olę, ch*je pier*olone, brudne pały, tryple je*ane!
- Co się tak wściekasz mój umiłowany? - Renia pobladła.
- Przed miesiącem za wszystkie składniki: ten sam makaron, te same oliwki, ten sam ser, te same pomidory koktajlowe, ta sama oliwa, ten sam przecier, te same pieczarki, te same przyprawy - w tym samym PSS Społem - zapłaciłem 39 zł! A dzisiaj - 59,27 zł!!!
- Wszystko drożeje, codziennie tego doświadczam...
- To dlaczego w kurwizji pie*dolą, że wszyscy nam wszystkiego zazdroszczą?!
Kiedy już wylazł ze mnie Obajtek - zadumałem się. Może dwudziestozłotowy banknot z wizerunkiem Chrobrego nam się po prostu nie należy i nie jesteśmy godni nosić go w portfelu? Bo przecież prezeSS jest potomkiem króla Bolesława Chrobrego...