niedziela, 24 listopada 2024

sapanta1Znajdujący się w Rumunii Cimitirul Vesel jest dowodem na to, że prostota broni się bez specjalnych starań, wystarczy jej szczerość.

 


Sztuka prosta i szczera, czyli nieprzekombinowana i wolna od artystycznej przesady. Dzieł naiwnych nie trzeba porównywać z twórczością wysublimowaną, oba nurty mogą rozwijać się niezależnie od siebie. I w równym stopniu zachwycać nie tylko wyrafinowanych wrażliwców.

 

W długi majowy weekend zbłądziliśmy na pogranicze ukraińsko-rumuńskie do Săpânţy w okręgu Marmarosz (Maramuresz). Z pozoru wiocha zabita dechami, leżąca z dala od ważnych ośrodków, a dorobiła się czegoś, czego nigdzie w świecie nie znajdziemy. To Wesoły Cmentarz (rum. Cimitirul Vesel), który od 1999 roku figuruje na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Cóż, trzeba być zapaleńcem by po wertepach pogranicza trafić do miejscowości Săpânţa (Szaplonca, Sapunka, Spinka), gdzie jedyną atrakcją, jak się wydaje, jest lokalna nekropolia.

 

Okazuje się, że nie tylko do spoczywających na Cmentarzu Père-Lachaise w Paryżu - Jima Morrisona i Fryderyka Chopina ciągną tłumy. Podobnie jest z grobem Ryszarda Riedla w Tychach na Wartogłowcu. Uzbrojeni w fotoaparaty turyści zjeżdżają do Săpânţy nie dla kogoś sławnego i nie w takimi zamiarami, jak pogubieni fani Jima i Ryśka. To miejsce pochówku zwykłych ludzi, którzy tam żyli i prowadzili swoje proste życie.


Kim byli, czy im się szczęściło, co robili, kogo kochali lub nie, i dlaczego znaleźli się w tym miejscu - stoi biało na... niebieskim, ale o kolorach napiszemy później.

 

Ponad 800 nagrobków otaczających cerkiew ma już swoją historię. Pierwsze wesołe epitafium pojawiło się przed wojną w 1935 r. i było dziełem Stana Ioana Patraşa, miejscowego artysty, który od roku 1977 spoczywa wśród tych, którym wyrzeźbił wielce oryginalne krzyże z dębiny. Pomysł Patraşa tak się spodobał, że wszyscy zapragnęli leżeć pod kolorowo udekorowanym nagrobkiem z opowiednim epitafium. Starannie wykonanym i bogato ozdobionym ornamentyką roślinno-geometryczną. Nie ryzykując profanacji sztuki możemy powiedzieć, że każdy zadaszony krzyż jest unikalnym arcydziełem.

 

sapanta2

 


Bez znajomości języka rumuńskiego i wnikania w treść łatwo domyślamy się kto w danej mogile został pogrzebany. Niekiedy dowiadujemy się, czy zmarły miał nałogi: lubił wypić albo zapalić i że to go wpędziło do grobu. Mało tego: możemy ich wszystkich zobaczyć! Widzimy bowiem żywych ludzi przy ich codziennych zajęciach. Murarza, kierowcę, aptekarkę, dziecko, sprzedawczynię, rzeźnika, pastucha, chórzystkę, elektromontera, nauczycielkę, komiwojażera, muzykanta, rolnika, traktorzystę, tkaczkę, prządkę, milicjanta, żołnierza, sanitariuszkę, weterynarza... Ot, zwyczajność, pełen przekrój lokalnej społeczności.

 

Epitafia niekoniecznie są cmentarne, czasami wręcz przeciwnie: dowcipne, by nie powiedzieć śmieszne. Nic z powagi charakteryzujących znane nam nekropolie, gdzie dominuje marmur, granit i lastrico, dopieszczne rzeźby, wystudiowane portrety zmarłych i niepospolite krzewy. Gdzie cytuje się sentencje poetów lub przytacza biblijne wersety. Nic z tego w Săpâncie nie znajdziemy, minimum smętnego patosu. Ogólnie jest tam wesoło, jak - nie przymierzając - w doczesnym życiu.

 

Po śmierci Stana Ioana Patraşa artystyczną schedę przejął uczeń Dumitru Pop, do dziś mieszkający w wiosce i kontynuujący dzieło mistrza. Materialnym dowodem jego działalności są nowe nagrobki w Patraşowym stylu, z dominacją koloru niebieskiego o charakterystycznym odcieniu, który w świecie sztuki bywa nazywany - albastru din Săpânţa, czyli błękit z Săpânţy.

 

Wesoły Cmentarz to zajmujące miejsce dla miłośników... komiksu i wszelakich szyfrów, bowiem prócz czytelnych obrazków z życia zmarłych znajdziemy treści nie do końca objaśniające, kto w mogile spoczął, kim był, jak żył i czy w ogóle na ludzką pamięć zasłużył.

 

Cimitirul Vesel jest niezwykłym portretem paru pokoleń Săpânţy, małej społeczności zagubionej na pograniczu kultur, pokazującej siebie szczerze, w ziemskim, czyli w zwyczajnym, ludzkim wymiarze.

 

 

sapanta3

 

 

Sympatycznym malunkom niekiedy towarzyszą epitafia dalekie od klimatu ostatniego pożegnania, np: Tu leży moja teściowa, gdyby pożyła rok dłużej, leżałbym tu ja.

 

 

sapanta4

 

 

Nie mogłam cieszyć się dzieciństwem, które miałam. Nie pozwolono mi żyć. Musiałam odejść by nie smucić rodziców i porzucić drogą siostrę. Dopóki żyjesz dbaj o mój grób, kładź na nim kwiaty i mnie wspominaj aż do swej śmierci. Miałaś dobrą siostrę i nie mogłyśmy żyć razem. Musiałam umrzeć, żebyś za mną tęskniła.


tłum. Joanna Suciu

 

FOTOGALERIA, autorka: Renata Sarnowska

 

 

panorama album

 lizbona

 

reportaze na pasku