środa, 18 grudnia 2024

tuwim kubus 770Wprowadzili do słownika języka polskiego "krasnoludy", "elfy" i "małe co nieco", są autorami polskich wersji baśni Orientu i Skandynawii, a perypetie rudowłosej Pippi Pończoszanki i najsłynniejszego w światowej literaturze misia, opowiedzieli własnym głosem. Przypominamy polskich tłumaczy i ich słynne przekłady baśni świata.

 

Irena Tuwim, 1953, fot. East News

 

 

Irena Tuwim: "Kubuś Puchatek"

 

Poetka związana z grupą Skamander, młodsza siostra Juliana Tuwima. Debiutowała w 1916 roku wierszem "Panienka", ale sławę przyniosły jej dopiero przekłady literatury dla dzieci i młodzieży, zwłaszcza "Kubusia Puchatka" oraz"Chatki Puchatka" A.A. Milne’a. Stanisław Lem mówił, że przygody pluszowego misia o małym rozumku w tłumaczeniu, albo jak chcą niektórzy krytycy - w twórczej interpretacji Ireny Tuwim, są nawet lepsze od brytyjskiego oryginału.

Pierwsze polskie wydanie książki ukazało się w 1938 roku, wznawiane było ponad 30 razy. Polszczyzna zawdzięcza Irenie Tuwim "to, co tygrysy lubią najbardziej" - czyli niezapomniane cytaty i frazy, którymi chętnie mówimy na co dzień: "małe co nieco" , "krewnych i znajomych królika" i wiele innych. To jej słowami Kubuś Puchatek zapewniał: "Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika".

Rok przed śmiercią poetki ukazał się nowszy przekład Kubusia, zatytułowany "Fredzia Phi-Phi" autorstwa Moniki Adamczyk-Grabowskiej, wywołując chyba największą w dziejach współczesnej literatury polskiej awanturę o przekład, opisywaną m.in. w brytyjskim "The Guardian" i "Los Angeles Times". Lubelska tłumaczka nadała misiowi imię żeńskie, konsekwentnie stosując przy tym formy męskie, np. "Fredzia Phi-Phi miał zamknięte oczy". Adamczyk nie tylko zmieniła niedźwiadkowi płeć i imię, zmiany dotknęły także innych mieszkańców Stumilowego Lasu: Krzysia zastąpił Krzysztof Robin, Kangurzycę - Kanga, Maleństwo, (org. Roo) - Gurek, Kłapouchego, (org. Eeyore) - Iijaa.

Irena Tuwim z angielskiego przetłumaczyła także "Byczka Fernando", "Mary Poppins" Pameli L. Travers, "Pięcioro dzieci i coś" Edith Nesbit, a także z niemieckiego baśnie braci Grimm i z rosyjskiego "Baśnie, bajki, bajeczki"Aleksieja Tołstoja. W wydawnictwie Trzecia Strona właśnie ukazała się biografia poetki pióra Anny Augustyniak "Irena Tuwim. nie umarłam z miłości", a w Znaku "Nowe przygody Kubusia Puchatka". To oficjalna kontynuacja opowiadań A.A. Milne’a w wykonaniu współczesnych brytyjskich pisarzy i w tłumaczeniu Michała Rusinka.

 

Julian Tuwim: "Bajki" Puszkina

 

tuwim przy biurku fragment nac 6986780

Julian Tuwim, fot. NAC

 

Wszyscy znamy jego "Lokomotywę", "Ptasie Radio" czy "Słonia Trąbalskiego", ale pewnie niewiele osób wie, że Julian Tuwim, słynny poeta dwudziestolecia międzywojennego był także cenionym tłumaczem literatury rosyjskiej, m.in. Aleksandra Puszkina. "Bajka o popie i jego parobku Jołopie" ( ros. Сказка о попе и о работнике его Балде) w tuwimowskim przekładzie brzmi tak:

 

"Był raz pop,
Głupi jak czop.
Chodził pop po jarmarku,
Kupiłby jakiego towarku.
Rozgląda się wokoło,
Patrzy – idzie Jołop,
Idzie przed siebie,
A dokąd – sam nie wie (...)"

 

Zdaniem wpływowego rosyjskiego uczonego-polonisty Wiktora Choriewa, tłumaczenia Tuwima z literatury rosyjskiej nie mają sobie równych wśród polskich pisarzy XX wieku. "Nikt nie potrafił zrobić tyle na rzecz popularyzacji rosyjskiej poezji w Polsce, ile Tuwim. Wystarczy spojrzeć na trzy grube tomy jego tłumaczeń z rosyjskiego" - czytamy na stronie sputniknews.com.

Sam Tuwim we wstępie do pierwszego wydania "Lutni Puszkina" przyznawał, że część najpiękniejszych wierszy nie poddała się przekładowi. Zwrócił też uwagę na translatorskie dylematy i trudności z zachowaniem Puszkinowskiego metrum.

Za przekład "Jeźdźca miedzianego" Tuwim otrzymał nagrodę Pen Clubu. Twórczość Puszkina była wielokrotnie tłumaczona na język polski także m.in. przez Adama Mickiewicza, Jana Brzechwę, Mieczysława Jastruna czy Adama Ważyka.

 

Bolesław Leśmian, "Baśnie tysiąca i jednej nocy"

 

lesmian przygody 770

Bolesław Leśmian, rep. Piotr Mecik / Forum

 

Zafascynowany orientalnym światem Bolesław Leśmian w 1913 roku opracował zbiór słynnych indyjsko-perskich opowieści z ok. X wieku. Jego "Klechdy sezamowe" i "Przygody Sinbada Żeglarza" do dziś uważane są za najpiękniejszą polską wersję bajek wschodu. Nie są ich tłumaczeniem, a oryginalną, autorską pracą literacką, wyróżniającą się poetycką frazą i i urzękającym Leśmianowskim stylem. ( wcześniej Baśnie z 1001 nocy brali na warsztat Franciszek Bohomolec i Wacław Sieroszewski). Natomiast pierwszy polski przekład z arabskiego oryginału ukazał się w 1973 roku w 9-tomowej edycji PIW.

Księga 1001 nocy była także inspiracją dla Andersena w "Latającym kufrze. "

 

Bogusława Sochańska: "Baśnie" Andersena

 

sochanska basnie andersena

Bogusława Sochańska, Michał Jagiełło, 2013, fot. Czesław Czapliński/East News

 

Tłumaczka literatury duńskiej i autorka esejów dedykowanych duńskiej literaturze i kulturze. To ona w pierwszym polskim przekładzie z oryginału przywróciła Andersenowi jego potoczny, prosty język oraz zagubiony w poprzednich tłumaczeniach humor i styl bliski współczesnemu czytelnikowi, także, a może przede wszystkim - temu dorosłemu.

 

"Przez półtora wieku w polskiej recepcji Andersena narosło wiele nieścisłości i nieporozumień wokół tłumaczeń z innych języków, wszelkich adaptacji, przeróbek i skrótów. Na przykład w bajce o brzydkim kaczątku w oryginale kura mówi do kaczki: "Stul dziób", co Cecylia Niewiadomska przełożyła jako: "Zamknij buzię". Z kolei okrzyk króla w "Krzesiwie", brzmiący: "Ja nie chcę!", został zastąpiony przez innego tłumacza zwrotem: "Jego Królewska Mość nie życzy sobie"- mówiła Sochańska po wydaniu jej przekładu "Baśni i opowieści " w 2005 roku.

 

Za ten trzytomowy przekład uzupełniony esejem o recepcji twórczości Andersena w Polsce, Bogusława Sochańska została uhonorowana prestiżową, duńską nagrodą Hansa Christiana Andersena, dołączając do grona zasłużonych dla Danii postaci, m.in. królowej duńskiej Małgorzaty II i Güntera Grassa. Sochańska przetłumaczyła też "Dzienniki 1825-1875" Andersena (wydane pierwszy raz po polsku dopiero w 2014 roku przez wydawnictwo Media Rodzina) oraz książki Janiny Katz, piszącej po duńsku polsko-żydowskiej pisarki i poetki.

W latach 50. Andersena tłumaczyli m.in. Jarosław Iwaszkiewicz i Stefania Beylin.

 

Jarosław Mikołajewski: "Pinokio. Historia Pajacyka" Carlo Collodiego

 

mikolajewski pinokio

Jarosław Mikołajewski, fot. Wojciech Olszanka/East News

 

Podobno "Pinokio" należy do jednej z trzech – obok Biblii i Koranu – najpopularniejszych książek wszech czasów. Historia wystruganego w jednym kawałku drewna niesfornego pajacyka powstawała w 36 odcinkach, drukowanych w 1881 roku we włoskiej gazecie dla dzieci "Giornale per i bambini". Do polskich księgarń "Pinokio" Carlo Collodiego pierwszy raz trafił w 1912 roku w przekładzie Zofii Jachimeckiej (ilustracje do jednego z późniejszych wydań książki stworzył znakomity rysownik Jan Marcin Szancer).

Jednak żaden z tysiąca ilustratorów, którzy w ciągu wielu lat brali na warsztat historię drewnianego pajacyka nie zinterpretował jej tak, jak Roberto Innocenti, genialny samouk z Florencji. Jego melancholijne, pełne historycznych detali obrazy Toskanii, czytelnicy New Yorkera uznali za najpiękniejszą edycję "Pinokia"na świecie. W Polsce ukazała się ona w wydawnictwie Media Rodzina w przekładzie Jarosława Mikołajewskiego. Jak tłumacz, poeta i autor książek dla dzieci poradził sobie z zaczepnym, toskańskim stylem mówienia?

 

"Jego kolokwialna twardość, a równocześnie czułość, wypracowana, jako się rzekło, przez Dantego i Petrarkę, a sprawdzana latami. Co z niej zostanie w przekładzie, tego nie wiem. Nie pozwalam sobie na translatorskie harce. W jednym tylko miejscu, do tomów, którymi chłopcy rzucali w Pinokia, w miejsce zapomnianych już włoskich czytanek, zaliczyłem - za co Fredrę i Jachowicza przepraszam - polskie książki, które powstały przed arcydziełem Collodiego, więc pajacyk mógł nimi dostać po głowie(...)" - wyjaśnia Jarosław Mikołajewski w posłowiu.

 

Nowe, współczesne tłumaczenie przyniosło m.in. zmiany tradycyjnych imion, na przykład z Wisienki na Czereśnię. Z kolei przezwisko Gepetta - Mamałygę, Mikołajewski zastąpił występująca w oryginalnym tekście Kukurydzą, a Gadającego Świerszcza nazwał Świerszczem-Który-Mówi. No i najważniejsze, występującego w poprzednich tłumaczeniach Wieloryba zamienił na Rekina, zgodnie z oryginałem.

 

 

Anna Węgleńska: Astrid Lindgren

 

pippi ponczoszanka"Pippi Pończoszanka" Astrid Lindgren, fot. Nasza Księgarnia

 

Tłumaczka literatury pięknej ze szwedzkiego, specjalistka od Astrid Lindgren. Najsłynniejszą na świecie pisarkę dla dzieci Anna Węgleńska poznała w Sztokholmie na początku lat 80. W Polsce trwał wtedy stan wojenny:

 

"Spotkałyśmy się w mieszkaniu Astrid przy ulicy Dalagatan 46. To było skromne, lokatorskie, miłe mieszkanie na pierwszym piętrze. - Powiedz - zaczęła Astrid - jak wy teraz chronicie swoje dzieci? Co robicie, żeby się nie bały? - Byłam zaskoczona. Nikt do tej pory tak o stanie wojennym nie rozmawiał. Bo dzieci to była właśnie jej optyka świata." - wspomina Anna Węgleńska na łamach Gazety Wyborczej.

 

Zadebiutowała w 1985 przekładem "Ronji, córki zbójnika", potem przetłumaczyła jeszcze ponad 30 książek Astrid Lindgren: m.in. "Przygody Emila ze Smalandii", "Dzieci z ulicy awanturników", "Pippi Pończoszankę", czy "Dzieci z Bullerbyn". Ostatnio na polskim rynku ukazała się biografia szwedzkiej pisarki pióra Margarety Strömstedt także w przekładzie Anny Węgleńskiej. Tłumaczka w rozmowie z Adamem Pluszką podkreśla, że osobisty kontakt z Astrid Lindgren był niezwykle pomocny podczas pracy nad tłumaczeniem.

 

" Tłumacząc jej książki, bardzo często słyszałam jej głos. A miała specyficzny sposób mówienia. Już przez sam dobór słów nierzadko wyczuwało się w jej wypowiedziach nutkę humoru. I to wszystko próbowałam oddać jak najwierniej. Trudność polegała głównie na tym, aby po polsku czytało się tak jak to brzmi w oryginale. No, ale tu mówię banał. Przecież zawsze o to chodzi." - czytamy w wywiadzie dla dwutygodnika.com

 

 

 

Maria Skibniewska: Tolkien

 

hobbit tw"Hobbit", fot. wydawnictwo Iskry

 

 

Zasłynęła jako pierwsza polska tłumaczka powieści J.R.R.Tolkiena, która korespondencyjnie konsultowała się podczas swojej pracy z samym autorem. W 1960 ukazał się "Hobbit" w jej przekładzie, a w kolejnych latach "Władcy pierścieni". To właśnie Marii Skibniewskiej język polski zawdzięcza słowo "krasnolud", jako zgrubnienie od zadomowionego już w polszczyźnie krasnoludka oraz odmianę "elfowie" zamiast "elfy".

 

Tymczasem na tolkienowskich forach trwa dyskusja, o tym, który przekład "Hobbita" czy "Władcy Pierścieni" jest najlepszy. Dyskutanci z zapałem porównują uznawane za wzorcowe tłumaczenie Marii Skibniewskiej z późniejszą wersją Jerzego Łozińskiego, tropią błędy, proponując własne translatorskie interpretacje. Jeden z czytelników nie może wybaczyć Łozińskiemu użycia niepasującego jego zdaniem do literatury pięknej słowa kalosze, innych bulwersuje zmiana imion własnych ( Bilbo Baggins z Bag End został Bilbem Bagoszem). Sam Tolkien w liście do wydawcy sugerował przecież, by tłumacze zachowali angielskie nazwy i imiona w oryginale.

Przez fanów Tolkiena, ale tez przez krytyków to właśnie Skibniewska uważana jest za najlepszego tłumacza trylogii: "Zrobiła ona wszystko, żeby oddać niezwykłość powieści. Dzięki Marii Skibniewskiej po raz pierwszy zachwyciło nas Rivendell i Lothlorien, wzbudził grozę Mordor oraz wzruszyły losy niewielkiego hobbita - Froda." - czytamy na jednym z forów.

Przekład Skibniewskiej był podstawą polskiego tłumaczenia filmu Petersa Jacksona. W Polsce ukazały się także przekłady Marii i Cezarego Frąców oraz Pauliny Breiter.

 

 

 

 

Bracia Grimm

 

basniebracigrimm okladki

Okładki polskich tłumaczeń "Baśni" braci Grimm

 

Wpisana na Światową Listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO klasyka niemieckiej literatury przetłumaczona na 70 języków świata. Pierwsze polskie wydanie zaledwie 16 "Baśni dla dzieci i młodzieży" ukazało się dopiero w 1895 w tłumaczeniu Cecylii Niewiadomskiej. W kolejnych latach historie o "Czerwonym Kapturku", "Kopciuszku" czy "Królewnie Śnieżce" brali na warsztat m.in. Zofia Antonina Kowerska, Marcel Tarnowski i wspomniana już Irena Tuwim ( 1938) - jej wersja znacznie odbiegała od oryginału. Pierwsze pełne wydanie wszystkich dwustu baśni Grimmów ukazało się w języku polskim dopiero w 1982 i było kompilacją przedwojennych przekładów Tarnowskiego i powojennych tłumaczeń Emilii Bielickiej.

W 2010 wydawnictwo Media Rodzina wydało wszystkie dwieście baśni w nowym, pełnym tłumaczeniu prof. Elizy Pieciul-Karmińskiej, z jej przypisami i posłowiem. Czy wiecie, że Złota Rybka była turbotem? Zaskoczeń jest więcej, bo zdaniem tłumaczki, autorzy dotychczasowych polskich przekładów nadmiernie przystosowywali baśnie do potrzeb polskich odbiorców, cenzurowali złe zakończenia, wybielali czarnych bohaterów.

 

"Na przykład "Czerwony kapturek" w wersji Tarnowskiego to grzeczna dziewczynka : "Zrobię wszystko, jak każesz - przyrzekł Czerwony Kapturek'. Tymczasem w oryginale " Zrobię wszystko, jak należy – powiedział Czerwony Kapturek i potwierdził to uściskiem dłoni" ( "Kto się boi braci Grimm", artykuł opublikowany na blogu Instytutu Językoznawstwa UAM

 

Najnowsze tłumaczenie zdaje się zachowywać równowagę pomiędzy wiernością oryginałowi a bogatą translatorską tradycją.

źródła: agh.edu.pl; tolkien.cyberdusk.pl, wikipedia.pl, wydawnictwo Marginesy, Media Rodzina, Gazeta Wyborcza, Wydawnictwo Trzecia Strona, dwutygodnik.com, sputnik.news.com, oprac, AL

 

picture 7049988 1385407583Autorka: Anna Legierska

 

 

 

Logo culture pl

 

 

 

historie odkryte cytat