niedziela, 24 listopada 2024

joanna ostrowska ag portretZbrodnie systemów totalitarnych były tak wielkie, że trudno je sobie wszystkie uświadomić. Zapewnienia o tym, że "pamiętamy", są złudne – w końcu nie możemy pamiętać o tym, o czym niewiele nie wiemy.

 

 

Joanna Ostrowska, fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

 

Joanna Ostrowska jest doktorką nauk humanistycznych, historyczką i filmoznawczynią. Wykłada m.in. na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytecie Warszawskim i w Polskiej Akademii Nauk. Najważniejsze miejsce w jej badaniach zajmują zapomniane ofiary III Rzeszy oraz próba przywrócenia pewnych wątków pamięci o drugiej wojnie światowej, które zostały po latach wyparte przez oficjalną narrację. Do tej pory opublikowała na ten temat dwie książki: "Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej" (Marginesy, 2018) i "Mój Führerze. Ofiary przymusowej sterylizacji na Dolnym Śląsku w latach 1934–44" (Ośrodek Karta, 2020).

 

Zapisane drobnym drukiem

 

Na przełomie lat 40. i 50. opowieść o wojnie stała się walką ze złem, historią heroicznej konspiracji, w której coraz trudniej opowiadało się o doświadczeniu przemocy niemającym nic wspólnego z męstwem. W "Przemilczanych" autorka pisze: "Pierwsze lata po wojnie charakteryzowało przekonanie o tym, że jedynym kapitałem ocalonych jest ich cierpienie. Na początku mówiono o wszystkich, bez ograniczeń". Wyniszczeni psychicznie i fizycznie więźniowie obozów koncentracyjnych nie byli jeszcze postrzegani jako bohaterowie i męczennicy, ich status był nie do końca jasny. Z biegiem lat – przez wpływ prasy, literatury, filmu, nomenklatury tworzonej przez państwo – utrwalił się pewien "wzór pamiętania", w którym nie znalazły się osoby doświadczające przemocy seksualnej i polityki eugenicznej.

Badanie losu zapomnianych ofiar nie jest łatwe – ich relacje należą do rzadkości, nie poświęcano im osobnych instytutów badawczych. Raczej starano się o nich zapomnieć. We wspomnieniach świadków wojny wątki przemocy seksualnej są często pomijane, innym razem pokazywane są w przejaskrawionym, wręcz pornografizującym świetle. To stanowiło pożywkę do powstającej w Izraelu literatury stalagowej czy europejskich filmów klasy B z nurtu Nazisploitation.

 

pomnik ofiar faszyzmu w krakowie ag

Pomnik Ofiar Faszyzmu w Krakowie, fot. Mateusz Skwarczek/AG

 

W jaki sposób Joanna Ostrowska dociera do tych zapomnianych historii? We wstępie do "Przemilczanych" opisuje ją jako:

Żmudne brnięcie przez tysiące teczek rozsianych na terenie całej Polski i poza jej granicami – żeby natrafić na to jedno nazwisko, tę jedną datę zapisaną długopisem na marginesie. Z takich marginesów ułożona jest moja opowieść. Z liczb, beznamiętnych zapisków, nużących raportów, planów architektonicznych. Nazw ulic, inicjałów. Przypisów drobnym drukiem. Przytaczam je tu wszystkie, nie chcę tworzyć z nich barwnej literatury czy sensacji, często zachowuję ich oryginalny charakter pozbawiony emocji.

W rozmowie z Culture.pl autorka porównuje czasochłonny i wymagający cierpliwości proces poszukiwania źródeł do śledztwa z małą liczbą poszlak. – Bardzo pomagają świadkowie, którzy jako jedyni są w stanie zweryfikować niektóre sytuacje. Wyjątkowo trudno pracuje się na dokumentacji sądowniczej, policyjnej i więziennej. Wspomina o tym w swoich tekstach Claudia Schoppmann (niemiecka historyczka zajmująca się historią niemieckich osób LGBT i zapomnianych ofiar nazizmu – przyp. red.). Nie wolno zapomnieć, że korzystamy z materiałów/zeznań, które powstawały w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia.

Czy z poszukiwaniem dokumentów wiążą się jakieś anegdoty? – Najbardziej pamiętamy te, które kojarzą się z "cudami", kiedy np. na rewersie kompletnie nieistotnego dokumentu znajdowałam kartę zdrowia jednego z moich bohaterów. Pomysł na książkę "Mój Führerze" powstał właśnie w archiwum w trakcie innych badań – trochę przypadkiem. Kończyłam kwerendę na temat paragrafu 175 (prawo zakazujące homoseksualnych stosunków seksualnych – przyp. red.) i miałam trochę wolnego czasu. Zamówiłam kilka dodatkowych teczek z zespołu Rejencja Wrocławska, żeby zobaczyć, co kryje się w zbiorach z podpisami "Sterylizacje". Tak trafiłam na pierwszy list – Marthy Halm i już nie mogłam o tych aktach zapomnieć.

 

Mój Führerze

 

moj fuhrerze pl okladka rgbOkładka książki "Mój Führerze!” Ofiary przymusowej sterylizacji na Dolnym Śląsku w latach 1934-44", autorka: Joanna Ostrowska, fot. wydawnictwo Ośrodek Karta

 

"Mój Führerze!" to kilkanaście biografii ofiar przymusowej sterylizacji z obszaru rejencji wrocławskiej przedstawionych przez pryzmat listów napisanych do kanclerza III Rzeszy. Adolf Hitler był ostatnią instancją odwoławczą tej nieludzkiej procedury. Nigdy nie dowiemy się, czy osoby zwracające się do Führera rzeczywiście darzyły go szacunkiem, ufały partii narodowosocjalistycznej. Pewne jest tylko, że była to ich ostatnia deska ratunku. Listy, które pisano z prośbą o pomoc albo ułaskawienie są jednymi z nielicznych świadectw ofiar sterylizacji. Przytoczone są w książce w całości – w formie skanu oryginalnego dokumentu i tłumaczenia. Ułożone są w kolejności chronologicznej, każdemu dokumentowi towarzyszy próba rekonstrukcji ich nadawców i nadawczyń. Zwieńczeniem książki jest posłowie dr Kamili Uzarczyk, historyczki badającej m.in. ruch higieny społecznej i eksperymenty medyczne w czasach drugiej wojny światowej.

Dla III Rzeszy obywatele byli "bogactwem żyjącym", "bilansem wartości żywych narodu"; zarządzanie ludnością miało być "syntezą biologii i ekonomii". To określenia zaczerpnięte z broszurki wydanej w 1942 roku przez Institut Allemand w Paryżu dla francuskich narodowych socjalistów, "Etat et santé" ("Państwo i zdrowie") napisanej przez Ottmara von Verscheuera – przytacza ją w swojej słynnej książce "Homo sacer" Giorgio Agamben. Przedsiębiorcy odpowiadają za "ekonomię materialnych wartości", lekarze muszą z kolei dbać o "ekonomię wartości ludzkich". Muszą racjonalizować społeczeństwo, dbać o zdrową substancję biologiczną – wzmocnić zdrowie narodu. Takie poglądy stanowiły merytoryczną podstawę wprowadzenia ustaw rasowych, przymusowej sterylizacji osób uznawanych za niepełnowartościowe i w końcu akcji T4 polegającej na eliminacji życia niewartego życia (Vernichtung von lebensunwertem Leben), w wyniku której zamordowano ok. 200 tys. osób.

Pół roku po przejęciu kanclerskiej władzy, 14 lipca 1933 roku – tego samego dnia, w którym Hitler i NSDAP na dobre ugruntowało swoją władzę za pomocą prawa zakazującego działalności innych partii politycznych – wprowadzono ustawę o zapobieganiu narodzinom potomstwa obciążonego chorobą dziedziczną. Dzięki temu przepisowi osoby chore na choroby dziedziczne mogły być sterylizowane. 18 października tego samego roku uchwalono prawo o ochronie dziedziczonego zdrowia narodu niemieckiego. Zakazywało ono małżeństw osobom chorym dziedzicznie, umysłowo, a nawet zakaźnie.

 

mapka s11 schlesien regbez breslau 1905

Mapa: rejencja wrocławska, 1905, fot. ze zbiorów Bibliothek Allgemeinen und Praktischen Wissens für Militäranwärter Band

 

"Obciążonymi dziedzicznie" określano też osoby z wyrokami kryminalnymi, pochodzące z ubogich rodzin, alkoholików, ślepych i głuchych czy nawet posiadających nieodpowiednie poglądy. Badaniom podlegali np. ludzie ubiegający się o pożyczkę małżeńską, zasiłek na dzieci czy pary planujące wstąpić w związek małżeński. Jak pisze Kamili Uzarczyk, badano "sprawność intelektualną" i "profil moralny rodziny".

Oczekiwano na przykład odpowiedzi na pytania: "Jakie miasto jest stolicą Francji?", "Kim był Luter?", "Kto odkrył Amerykę?" lub "Na czym polega różnica między prokuratorem a adwokatem czy pomyłką a kłamstwem?". "Współcześni zdawali sobie sprawę z niedostatków testów na inteligencję, ponieważ badania normalnych i opóźnionych w rozwoju uczniów szkół w Prusach Wschodnich wykazały, że obie grupy nie wiedziały nic o Bismarcku czy Krzysztofie Kolumbie i zaledwie 7 procent zdolniejszych dzieci potrafiło z grubsza określić różnice między prokuratorem a adwokatem […]". Rozporządzenie ministerialne z kwietnia 1936 zalecało zatem, aby podczas badania uwzględniano umiejętność samodzielnego zarobkowania, prowadzenia domu i ogólny styl życia, co wyraźnie pokazuje, że w praktyce wskazania społeczne były istotnym kryterium kwalifikującym do sterylizacji, chociaż nie było o tym mowy w ustawie. Pomimo złagodzenia kryteriów oceny sprawności intelektualnej, osoby uznane za umysłowo upośledzone stanowiły około 60 procent poddanych sterylizacji.

Przeciwko sterylizacji występowali dostojnicy niemieckiego Kościoła katolickiego opierając się na encyklice "Casti connubii" wydanej w 1930 roku przez Piusa XI (zabrania ona, jako grzechu ciężkiego, jakiejkolwiek formy kontroli urodzeń). Oficjalny przekaz nie zawsze był zgodny z praktyką na poziomie parafii: nie potępiano personelu medycznego, nie zawsze zgadzano się na związki małżeńskie osób wysterylizowanych. Środowisko lekarskie nie potępiało sterylizacji, zazwyczaj odnosiło się do niej entuzjastycznie. Opór stawiała mniejszość polska na Górnym Śląsku – jej przedstawiciele nie zostali objęci prawem z 1933 roku na mocy ustaleń konwencji genewskiej (do momentu jej obowiązywania, tj. do 1937 roku).

 

Martha Halm

 

Mój Führerze,

w największej obawie o zdrowie mojej 26-letniej córki Eriki Regel, błagam Pana, mój Führerze, o pomoc. Dwa lata temu moja córka z powodu lekkiego upośledzenia umysłowego została poddana sterylizacji i od tamtego czasu do dziś skarży się na silne bóle w podbrzuszu i poważne zakłócenia miesiączkowania. Urząd do spraw Zdrowia i Opieka Społeczna miasta Wrocław pomimo ponawianych wniosków i próśb z mojej strony odrzucają jednak możliwość udzielenia jej jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. Ja sama otrzymuję emeryturę z opieki społecznej w wysokości 34 RM miesięcznie. Z tych pieniędzy nie jestem w stanie zapłacić za lekarza i lekarstwa.

Bardzo serdecznie proszę Pana, mój Führerze, o wpłynięcie na któryś z urzędów we Wrocławiu, aby moja córka otrzymała bezpłatną pomoc lekarską.

Z góry bardzo serdecznie dziękuję mojemu Führerowi!

Z niemieckim pozdrowieniem

Martha Halm

Wspomniana przez Ostrowską Martha Halm była matką Eriki Regel. W 1939 roku mieszkała na Starym Mieście w Breslau, przy Weisgerbergasse 5. Dzisiaj jest to ulica Białoskórnicza we Wrocławiu – dom, w którym mieszkała Martha ze swoją córką, przetrwał wojnę. Martha nie prosiła Hitlera o wstrzymanie zabiegu sterylizacji, ten już się odbył. Martwiła się o zdrowie córki, bóle pooperacyjne. W żaden inny sposób nie mogła jej pomóc; rodziny "dziedzicznie obciążone" nie były objęte publiczną służbą zdrowia. Martha cierpiała na wyjątkowo dotkliwe bóle miesiączkowe i pomiędzy menstruacjami. Lekarze zupełnie ignorowali jej objawy, skargi na złe samopoczucie zrzucali na karb "imbecylizmu". Wykluczali możliwość jakichkolwiek powikłań po przeprowadzonym przez nich zabiegu.

"Przypuszczenie, jakoby Pani córka Erika Regel doznała szkody na zdrowiu wskutek wspomnianej wyżej operacji, nie może być uznane za uzasadnione. […] po operacji nastąpiło całkowite wyleczenie i nie ma żadnych podstaw do Pani przypuszczeń, iż bóle […] są skutkiem operacji […]. Objęcie Pani córki opieką lekarską zgodnie z postanowieniami Ustawy o ochronie przed potomstwem dziedzicznie chorym z dnia 14 lipca 1933 roku nie jest tym samym uzasadnione".

Wiele osób przymusowo wysterylizowanych cierpiało przez całe życie na różnego rodzaju powikłania. Wiele kobiet umierało w wyniku operacyjnych błędów, powikłań infekcyjnych. Ostrowska doszukała się 18 takich przypadków w rejencji wrocławskiej; najstarsza ofiara miała 44 lata, najmłodsza 14. Prawdopodobnie umierali także mężczyźni, ale brakuje materiałów archiwalnych, aby to potwierdzić. Na terenie rejencji wrocławskiej wysterylizowano co najmniej 7238 osób (liczby te są niepełne, nie zachowały się zestawienia za rok 1938).

 

augusta s27 panstwowy szpital kliniczny nr 3 811739 fotopolska eu

Państwowy Szpital Kliniczny Wrocław, Augusta, lata 30., jeden ze szpitali, w których wykonywano zabieg sterylizacji, fot. Fotopolska.eu. Fotografia z książki "Mój Führerze!” Ofiary przymusowej sterylizacji na Dolnym Śląsku w latach 1934-44", fot. wydawnictwo Ośrodek Karta

 

III Rzesza nie była na tle reszty świata wyjątkiem. Ustawy eugeniczne obowiązywały m.in. w wielu stanach USA, w państwach skandynawskich, Japonii. Kamila Uzarczyk w posłowiu do "Mój Führerze!" zaznacza, że Bundestag dopiero w 2007 roku uznał, że prawo z 14 lipca 1933 roku nie było zgodne z konstytucją, mimo to ofiary sterylizacji nie otrzymały statusu ofiar prześladowań nazistowskich. Przykładem zbiorowej amnezji jest choćby wspomniany wcześniej Ottmar von Verscheuer, który wstąpił do NSDAP w 1940 roku, dwa lata później został dyrektorem Instytutu Antropologii (jego doktorantem był Josef Mengele) i swoich podwładnych kierował do pracy w obozie Auschwitz-Birkenau. Po wojnie wykładał antropologię i genetykę na uniwersytecie we Frankfurcie nad Menem, a w 1956 roku przejął kierownictwo nad Instytutem Antropologii Uniwersytetu we Fryburgu.

Eugenika wydaje się odległą i nierealną dyscypliną naukową, ale przecież jej echa nawiedzają nas do dziś – zabiegi sterylizacji wykonane bez zgody pacjentki zdarzały się w Polsce jeszcze kilkanaście lat temu; osoby z niepełnosprawnością intelektualną albo psychiczną są wyjątkowo często ubezwłasnowolniane. W trakcie pandemii koronawirusa słyszymy głosy wzywające do wypracowania "odporności stadnej", mówi się o potrzebie poniesienia ofiar w imię odmrożenia gospodarki.

Książka "Mój Führerze" dostępna jest do pobrania na stronie internetowej Ośrodka Karta po polsku, angielsku i niemiecku.

 

Przemilczane

 

przemilczne okladka ksiazki Okładka książki "Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowe", autorka: Joanna Ostrowska, fot. wydawnictwo Marginesy

 

Dwa lata wcześniej Joanna Ostrowska opublikowała książkę "Przemilczane. Seksualna praca przymusowa w czasie II wojny światowej". To rozszerzona i uaktualniona wersja jej pracy doktorskiej, badania do tej publikacji prowadziła od 2005 roku. – Było to dla mnie dość zaskakujące, że dotychczas nikt nie badał historii domów publicznych w obozach koncentracyjnych, przede wszystkim puffów (niem. burdel) w KL Auschwitz I i KL Auschwitz III. Gdyby nie Marian Pankowski i Wilhelm Brasse – pierwsi świadkowie, z którymi rozmawiałam o ich doświadczeniach obozowych – pewnie nie byłabym w stanie kontynuować badań i napisać doktoratu. Każdy z tych wywiadów był też dla mnie nauką rozmowy. Jak formułować pytania o życie intymne?

"Przemilczane" to dokładny opis seksualnej pracy przymusowej w III Rzeszy i na terenach okupowanych. Autorka przygląda się systemowi przymusowego nierządu we Francji i w Generalnym Gubernatorstwie, ale też na froncie wschodnim, bada domy publiczne dla SS, policji i dla robotników przymusowych, w Auschwitz, KL Stutthof i KL Plaszow. Ostrowska opisuje również przemoc w stosunku do kobiet podejrzanych o utrzymywanie kontaktów seksualnych z Niemcami.

W 1940 roku, po podpisaniu zawieszenia broni pomiędzy Republiką Vichy a III Rzeszą, kiedy Reims okupowała armia niemiecka, babka francuskiego socjologa Didiera Eribona, autora autobiograficznej książki "Droga do Reims", zgłosiła się ochotniczo do pracy w Niemczech. Miała też związać się z niemieckim oficerem. "Prawda czy fałsz?" – zastanawia się socjolog, rekonstruując od razu możliwe motywy postępowania babci. Chciała uniknąć głodu, mieć lepsze życie, a może była naprawdę zakochana?

 

ruiny warszawy 1

Targ na ulicy Polnej, Warszawa, 1946, fot. Edward Falkowski / CFK / Forum

 

Po zakończeniu drugiej wojny światowej ogolono jej głowę. W jaki sposób? Tego w rodzinie nikt nie wiedział. Czy stało się to w trakcie jednego ze zbiorowych rytuałów, w których publicznie lżono kobiety? Ostrowska nazywa je "spontanicznym teatrem upokorzeń", Eribon "seansami zbiorowego wymierzania kary". Autor "Drogi do Reims", która jest autobiograficzną analizą upokorzeń doznawanych przez niższe klasy francuskiego społeczeństwa, zastanawiał się: ile babcia potrzebowała czasu, żeby o tym zapomnieć? Jak by na nią patrzył, gdyby wiedział? Czy ośmieliłby się o tym z nią rozmawiać?

Od tego czasu, ilekroć widziałem zdjęcie przedstawiające jedną z tych scen upokorzenia – podczas gdy wiadomo, jak wielu kolaborantów wysokiego szczebla, z tak wielu środowisk mieszczańskich, nie zaznało hańby ani poniżenia, ani gwałtowności publicznej wendety – nie mogłem się powstrzymać od sprawdzania, gdzie to zdjęcie zostało zrobione: może jedną z tych kobiet jest moja babka?.

Kobiety utrzymujące kontakty seksualne z okupantem karano już w trakcie wojny. Tomasz Szarota, historyk zajmujący się okupowaną Warszawą, pierwszy akt strzyżenia kobiet przez żołnierzy podziemia datuje na 25 maja 1943 roku (dogasały jeszcze zgliszcza po powstaniu w getcie). Miała być to "kara za kolaborację", co jest wyjątkowo nieadekwatne – naziści używali seksualności, jako potwierdzenia swojej władzy nad podbitym terytorium.

Poprzez uczestnictwo w tego rodzaju "akcie sprawiedliwości", wielu ludzi, w tym także członków ruchu oporu, rozładowywało swój gniew, dawało upust nagromadzonej od dawna wściekłości i chęci zemsty – pisze Szarota – Można jednak spojrzeć na to i z innej strony, widząc w napiętnowanych kobietach jedynie "kozły ofiarne". Wcale nie jest wykluczone, że niekiedy atak na nie był kierowany przez osoby, którym zależało na ostentacyjnym podkreślaniu swego rzekomo nieposzlakowanego patriotyzmu. Być może w ten sposób niejeden z mających na sumieniu znacznie większe grzechy, po prostu uniknął kary.

Strzyżenie głowy w rzadkich sytuacjach dotyczyło także mężczyzn – w zupełnie innym kontekście. Karano tak akty kolaboracji, np. aktorów teatralnych.

13 maja 1944 r. decyzją Konspiracyjnego Wojska Polskiego podczas próby generalnej w teatrzyku Maska wykonano karę chłosty oraz ostrzyżenia głowy na dyrektorze teatru Komedia Józefie Grodnickim i kierowniku artystycznym Maski Witoldzie Zdzitowieckim. Z odczytanego im orzeczenia delikwenci dowiedzieli się, że zostali ukarani za "wyrządzenie szkody polskiemu życiu kulturalnemu" oraz za "zachowanie ubliżającej godności obywatelskiej i artystycznej aktorów polskich". Skazany na tę samą karę Tymoteusz Ortym, mimo że wówczas jej uniknął, gdy dowiedział się o wykonaniu wyroku na kolegach, tytułem ekspiacji ostrzygł się sam.

 

Brakujący element

 

Joanna Ostrowska kończy w tej chwili prace nad nową książką – "Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej". Bada historię mężczyzn skazanych na mocy paragrafu 175 w czasie drugiej wojny światowej – prawa zakazującego homoseksualnych stosunków seksualnych. "Staram się przede wszystkim zwalczyć mit, że tylko Niemcy byli sądzeni na mocy tego paragrafu" – mówi autorka. Skazani trafiali do obozów koncentracyjnych, oznaczano ich różowym trójkątem. Paragraf ten został ustanowiony w 1871 roku w Cesarstwie Niemieckim. Obowiązywał też w Polsce na terenie ziem dawnego zaboru pruskiego, zniesiono go w 1932 roku. W RFN złagodzono go w 1969 roku, ale z niemieckiego kodeksu karnego usunięto go całkowicie dopiero w latach 90.

Joanna Ostrowska wspomina o "strefach wolnych od LGBT" uchwalonych przez samorządy terytorialne w 24 gminach, 18 powiatach i 4 województwach w Polsce. – W tym kontekście moje badania stają się nagle bardzo współczesne. W XXI wieku, w Polsce pomysł stref wolnych od LGBT nie wywołuje powszechnej niechęci i protestu, bo ci "obcy" z okresu wojny nigdy na dobre nie zagościli w naszej powojennej pamięci. Prześladowania osób nieheteronormatywnych nigdy nie stały się częścią "naszej" historii. Pokłosie tego stanu rzeczy obserwujemy dziś.

Starałem dowiedzieć się, w jaki sposób autorka radzi sobie z ciężarem badanych przez siebie tematów, całą przemocą i cierpieniem, które opisuje w swoich książkach. – Nie chciałabym odpowiadać na to pytanie, mam taką zasadę od początku swojej pracy. Powiem tyle: staram się trzymać równowagę – pracuję w kilku innych dziedzinach – mam gdzie uciekać.

 

muzeum i miejsce pamieci w belzcu forum

Muzeum i Miejsce Pamięci w Bełżcu, fot. Renata i Marek Kosinscy/Forum

 

Bez pamięci o ofiarach przemocy seksualnej, przymusowej sterylizacji, homoseksualistach więzionych i mordowanych w obozach koncentracyjnych obraz wojny w naszej pamięci będzie niepełny i przeinaczony. Didier Eribon marzył, żeby jego babka zamiast ogolonej głowy miała chwalebny epizod w ruchu oporu albo żeby ukrywała Żydów. Swoje credo historyczka wyraziła na kartach książki "Mój Führerze": "Ich cierpienie to brakujący element polskiej pamięci zbiorowej, który nareszcie trzeba odzyskać". W jaki sposób to zrobić? Joanna Ostrowska nadal wierzy, że najważniejsza jest edukacja, badania naukowe, publikowanie źródeł i opracowań. – Tak, aby ta historia stawała się jeszcze bardziej dostępna. Oczywiście obowiązujący wzorzec polityki historycznej nie przewiduje "miejsca" dla tych grup ofiar, ale moje doświadczenia ze spotkań z ludźmi przy okazji tych dwóch książek, ale także "Mężczyzn z różowym trójkątem" (relacja Heinza Hegera wydana w Polsce przez Ośrodek Karta, Joanna Ostrowska była redaktorką tej publikacji - przyp. red.) pokazują, że nie żyjemy w społeczeństwie, w którym wszyscy bezkrytycznie wspominają żołnierzy wyklętych i nie ma miejsca na queerstorię. Wręcz przeciwnie.

 

picture 6674883 1425487925Autor: Filip Lech

Od 2013 roku redaktor muzyczny Culture.pl, wcześniej związany z redakcją "Glissanda". Publikował także we "Wprost", "Ruchu Muzycznym", "Dwutygodniku", "Trans/wizjach" i kilku innych miejscach. Jest didżejem, jego sety można usłyszeć m.in. we francuskim LYL Radio i warszawskim Radiu Kapitał. Wspólnie z Lubomirem Grzelakiem (Lutto Lento) prowadzi wytwórnię DUNNO Recordings, wydającą m.in. Tropę Macacę, Wojciecha Bąkowskiego i Aldonę Orłowską. Opiekuje się trzema kotami.

 

LOGO culture pl

historie odkryte cytat