Jest źle. To jest stracona kadencja dla rowerzystów. Jestem winien rowerzystom relację z szeregu spotkań w Urzędzie Miasta, które odbywały się w ramach zdobywania certyfikatu Bypad.
Dla strony społecznej zebrania zakończyły się. W oczekiwaniu aż audytorzy z austriackiej firmy opublikują dokument końcowy, mogę dokonać oceny z mojej strony. Audyt tani nie był, ale okazał się bardzo potrzebny. Celem audytu było wykazanie co szwankuje, co można poprawić i jak poprawić w mieście. Nie od strony technicznej, ale przede wszystkim od strony organizacyjnej. I tu podziękowania, wręcz „szacun” dla burmistrza, że zdecydował się na taki krok, i poddał się tej „kontroli”, podziękowania dla radnych, że zechcieli wydać na to pieniądze. Efekty są, to na pewno nie były pieniądze wyrzucone w błoto. Ale cieszyć nie można. Bo audyt obnażył urzędników masakrycznie.
Pierwszym kłopotem jest brak współpracy na linii Powiat – Miasto – Generalna Dyrekcja Dróg. Przykre to, że nie udało się przekonać starosty, wicestarosty, że to oni powinni uczestniczyć w spotkaniach. No ale na to wpływ mamy nikły.
Ale większy problem mamy w Urzędzie Miasta i stąd ten smutny tytuł, bo jest bardzo źle i nadziei żadnych.
Skąd takie wnioski?
Na podstawie doświadczeń innych miast. By osiągnąć jakikolwiek postęp, trzeba mieć: CEL, CHĘCI, UMIEJĘTNOŚCI. Bypad rozwiał wszelkie wątpliwości. Po pierwsze nasze władze zupełnie nie czują, nie rozumieją ani nie widzą potrzeby stawiania sobie CELU. Kilkakrotnie stawiany pod murem pytań burmistrz, nie umiał, bądź nie chciał postawić jasnej deklaracji, dlaczego właściwie polityka rowerowa mu potrzebna.
Po drugie, chyba ważniejsze: nie udało mi się w ciągu tych kilkunastu godzin spotkań usłyszeć ani razu inicjatywy: ani ze strony miejskich urzędników, ani strony stołu decydentów. Być może przez grzeczność czekali na podpowiedzi i inicjatywę audytorów. No ale audytorzy w ramach swoich zadań przedstawili kilkanaście kluczowych pomysłów, niemal wszystkie pomysły mieściły się i w budżecie i w realiach naszego miasta. Większość z tych kluczowych spraw została odrzucona, głównie przez urzędników. Burmistrz ani razu nie oponował, w sprawach technicznych zdał się na zdanie urzędników i komu powierzył zadania rowerowe? Wydziałowi lobbystów samochodowych. Ten wydział znamy, w tym samym składzie od kilku lat sabotuje wszystkie zmiany prorowerowe, sabotuje wszystkie nasze opinie i jak do tej pory nic od siebie dobrego dla rowerzystów nie zrobił. To można liczyć, że nagle osoby te wsiądą na rowery? Raczej nie.
Ponieważ za Bypad zapłacono słono, to z przyzwoitości strona urzędowa przyjęła szereg drugorzędnych lub trzeciorzędnych pomysłów. Tyle, że wszystkie istotne, kluczowe dla sukcesu pomysły zostały odrzucone.
Jeszcze roku temu, burmistrz złożył pisemnie propozycje, by „Rowerowy Brzeg” przygotował standardy jakościowe dla infrastruktury rowerowej. Co te słowa znaczyły? Dzisiaj pomysły przyjęcia takich standardów zostały odrzucone, będą wykorzystane tylko wg widzimisię urzędników. Co prawda padły deklaracje, zapewnienia, i palcem na wodzie pisane chęci stosowania przepisów używanych w woj. dolnośląskim i w Poznaniu ale urzędnicy będą je stosować tam gdzie im wygodnie. A to oznacza, że będą mogły powstawać drogi rowerowe od ekierki i z brukiem zamiast asfaltu, krawężniki, mieszanie ruchu rowerowego z pieszym, budowanie dróg rowerowych na ulicach gdzie są zupełnie niepotrzebne albo najmniej potrzebne! Bo nie ma żadnego mechanizmu, który zabroniłby budować z błędami i źle.
---
Dlaczego uważam, że to stracona kilka lat? Dlaczego nie ma we mnie nutki optymizmu?
Pośród propozycji przedstawionych przez audytorów znalazły się sprawy ważne i błahe, ale kilka było kluczowych, które zdecydują o sukcesie, lub zapewnią porażkę.
Lis w kurniku gwarantem dla praw kur?
Audytorzy postulowali wyznaczenie osoby odpowiedzialnej za realizację polityki rowerowej. Nie będzie takiej osoby, a zajmie się tym całe Biuro Budownictwa i Inwestycji, to samo, które dzisiaj jest postrzegane jako urzędniczy bastion lobby samochodowego. To biuro będzie też przeprowadzało „weryfikacje” inwestycji pod kątem oddziaływania na ruch rowerowy. Ale kto kogo będzie weryfikował? Biuro Budownictwa będzie weryfikowało to, co wcześniej zatwierdzi Biuro Budownictwa.
Budżet rowerowy? Ha ha ha
Audytorzy sugerowali, by w budżecie miasta wykroić specjalną pozycję lub dwie pozycje, jedną strony na inwestycje rowerowe (np. budowę drogi rowerowej), a drugą na jakieś działania prorowerowe. Byłoby to przejrzyste dla radnych, dla społeczeństwa. Urzędnicy byli przeciw.
A przydałby się taki budżet, choćby malutki, by można było np. zrobić badania ruchu rowerowego, zapłacić za projekt, szkolenie, etc. Teraz jak się okazuje urzędnicy chcą wydać ok. 15 milionów w przyszłym roku, na rzekome inwestycje prorowerowe, a nie będzie ich stać na przeprowadzenie badań przed i po inwestycji, by sprawdzić czy inwestycja była potrzebna. W rezultacie ze strony samych rowerzystów z klubu „Na Przełaj” padła deklaracja, że takie badania przeprowadzą za darmo. Osobiście boję się, że albo to przerośnie możliwości społeczników, albo będą to badania mocno okrojone.
Plany na przyszłość? Nie ma i nie będzie.
Odrzucony został – przez stronę burmistrza – pomysł, by zadeklarować inwestycje na kolejne lata. Tak więc cała plany kończą się na tych dwóch niby rowerowych inwestycjach w roku przyszłym (chodzi o przebudowę Wolności oraz projekt z programu niskiej emisji „…Bike&Ride”) .
Z mniej ważnych, ale pokazujących istotę sporu spraw jest kontraruch. Audytorzy proponowali, by wprowadzić zasadę, by wszystkie (prawie wszystkie) ulice jednokierunkowe w Brzegu, były otwarte w dwóch kierunkach dla rowerów. I to się spotkało ze sprzeciwem urzędników. W rezultacie zapadła decyzja, że to rowerzyści będą występować z postulatami, które ulice otworzyć a potem urzędnicy to będą analizować i sukcesywnie wprowadzać w życie. Ten przykład wskazuje jasno, jaka jest drastyczna niechęć biura do wszelkich rowerowych zmian. Zamiast sprawę załatwić na raz, będzie się ją rozwlekać na lata, co oczywiście podniesie koszty całej operacji. No ale branża drogowa musi zarabiać.
Przykładem celowego odwleczenia sprawy jest zaplanowanie analizy wypadków na przyszły rok. Nie rozumiem, po co nowe analizy, skoro taka analiza już jest, została wysłana do burmistrza i nikt się nią nie przejął.
Z działań miękkich (poza placem budowy) audytorzy proponowali edukację. Padły deklaracje, nic nie znaczące deklaracje, ale nie podchwycono pomysłu uruchomiania żadnego konkretnego programu.
Czy są jakieś pozytywy?
Padła deklaracja, że miasto uruchomi stronę www, gdzie będą zebrane wszystkie informacje nt. rowerowe. Zobowiązano się także do umieszczania tam wszelkich rowerowych projektów, zarówno na etapie koncepcji, jak i na etapie gotowego projektu. By strona społeczna mogła w porę wyrazić swoje uwagi.
Fajną sprawą jest deklaracja wspomagania przez urząd „Rajdu Przedszkolaka” – i przekształcenia tej imprezy w ogólnomiejskie Święto Rowerzysty. Taką próbę rowerzyści podjęli w ubiegłej kadencji, ale została ona wówczas spacyfikowana przez urzędników. Może teraz będzie łatwiej.
Zadeklarowano także ustawienie nowych u-stojaków rowerowych w liczbie co najmniej 60, w terminie do grudnia 2018.
Cały czas liczymy na uruchomienie programu szkoleń dla rowerzystów i nauczycieli, bo wiadomo, że szkoły nie radzą sobie z tym problemem. Nadzieja jest, choć nie znamy jeszcze jak duży to będzie projekt.
Jeśli ktoś jest zainteresowany szczegółami, zachęcam do przejrzenia dokumentu a także przyjrzenia się ocenie, którą przeprowadzono wg austriackiej metody Bypadu.
Dla rowerzystów to już stracona kadencja
Analizując postawę burmistrza, jego deklaracje zupełnie rozmijające się z deklaracjami, które mi pisemnie składał przed wyborami, dochodzę do wniosku, że nic dobrego się nie zdarzy. Proszę zwrócić uwagę, na zegar (>>>grafika). Burmistrz nie zrealizował naprawdę żadnego z postulatów, które naobiecywał. I to nie chodzi o to, że brakło na coś funduszy, na coś brakło czasu, albo brakło porozumienia z innymi urzędami. Nie. Po prostu – co innego obiecywał pan Wrębiak, co innego teraz realizuje pan Burmistrz.
Będzie festiwal pozorów, gra na czas. Inwestycje za 15 mln, są tylko z nazwy rowerowe, w praktyce to remont chodników, a przy okazji drobne usprawnienia. Owszem, niektóre bardzo potrzebne, ale jednak drobne. Większość inwestycji to nie będzie nic innego jak poprawianie tras w parkach, które przecież zostały otwarte jeszcze za pierwszej kadencji burmistrza Huczyńskiego.
Reasumując
Przydał się ten Bypad, ocenił miasto obiektywnie, z zewnątrz. Pozwolił na pierwsze od kilkunastu lat rozmowy. Pokazał mocne i złe strony. Wskazał proste i skuteczne rozwiązania. Mądry go wykorzysta. Inny odłoży na półkę.
Rowerowy Brzeg, 9 XII 2016 r.