Wysoko nad nami przelatywały dzikie gęsi, a ja leżałem zasłuchany w fale pod przepastnym, usianym gwiazdami niebem, pięknym i wysokim. Chwile takie jak ta wprawiają człowieka w uniesienie.
W 1877 roku dwudziestopięcioletni Fritz Dörries wsiada na pokład parowca w Hamburgu i wyrusza do miejsca, które jest białą plamą na mapie. Przyświeca mu myśl: znaleźć motyla, którego jako dziecko zobaczył w książce. Mimo zimna oraz trudnych warunków uparcie dąży do celu. Jego wyprawa przeradza się w dwudziestodwuletni pobyt na Syberii Wschodniej podczas którego odkrywa tysiące nowych gatunków roślin i zwierząt.
Fritz spędza noce w arktycznych temperaturach, przeżywa spotkanie z tygrysem i obserwuje wilki w świetle księżyca. W malowniczy sposób przybliża tę tajemniczą krainę, a jednocześnie przypomina, że nie da się zbadać jej do końca, bo Syberia zawsze będzie za duża, a człowiek za mały.
Wiele pojęliśmy i inaczej patrzymy na naturę niż Dörries, ale wciąż mamy i odkrywamy to, co niepojęte. Kto zatrzymuje się nad niezwykłością motylego skrzydła, zatrzyma się i nad tą książką.
Zośka Papużanka i Łukasz Wojtusik
„Człowiek, który kochał Syberię” to narracja wielu pięknych i zapierających dech w piersiach scen. Wystarczy odrobina wrażliwości na inność oraz surowość. Sugestywny opis purgi, pękania pokryw lodowych na rzekach, relacja z nocy spędzonej na wodach nieprzyjaznego morza. W wielu fragmentach zdecydowanie dużo ciekawszym bohaterem tej opowieści staje się natura.