Dnia 11 lipca 1943 miała miejsce kulminacja rzezi dokonywanych na Wołyniu przez nacjonalistów ukraińskich z oddziałów UPA.
"Klęską naszych czasów jest to, że zapieramy się winy - człowiek nie potrafi znieść poczucia winy, jeżeli nie widzi możliwości jej odpuszczenia. Neguje wtedy po prostu winę. Lecz czyniąc to, żyje wbrew prawdzie, a życie wbrew prawdzie prowadzi do wewnętrznej ruiny. Prawdę ?o sobie, prawdę o winie człowiek potrafi znieść tylko wtedy, kiedy spotyka się z nową, większa prawdą, prawdą Bożą, która nazywa się przebaczenie" ?Kardynał Joseph Ratzinger, Kazania monachijskie, fragm.? (cyt. za J. Ratzinger, "Służyć Prawdzie", tłum. ks. Albert Warkotsch, Wrocław 2001)
W bestialski sposób, przy pomocy pił, siekier, kul i wideł banderowiec mordował dziecko, sąsiad mordował sąsiada, bywało nawet, że dochodziło do zabójstw w obrębie rodzin o mieszanej narodowości. Szacuje się, że tego dnia zginęło około kilkanaście tysięcy osób, a całe ludobójstwo pochłonęło nawet 200 tysięcy ofiar - głównie Polaków, ale także Żydów, Czechów, Ormian... Ginęli również Ukraińcy, którzy w heroicznych aktach starali się chronić tych, którym przeznaczona była śmierć. Akcje eksterminacyjne były zorganizowane i wymierzone w bezbronną ludność cywilną. Ginęły kobiety, dzieci i starcy ale również ojcowie rodzin, kapłani. Mordów niejednokrotnie dokonywano w kościele, podczas Mszy św.
Ludobójstwo na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich jest sprawą wciąż odsuwaną na dalszy plan w procesie rozliczeń historycznych. Idea budowania dobrych stosunków z sąsiadami ze Wschodu wydaje się być opartą na kruchych fundamentach zaniechania prawdy historycznej, przemilczania zbrodni i wreszcie - na braku szacunku dla ofiar oraz ich rodzin. Parafrazując ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego możemy zadać sobie pytanie - na jakiej podstawie można budować pojednanie i wzajemne zaufanie między narodami jeśli nie będą one oparte na prawdzie? Czy milczeniem można zabliźnić wciąż jeszcze żywe rany tamtych wydarzeń? Moc Narodu i jego godność tkwi w umiejętności stawiania czoła trudnym tematom. Nie chodzi tu o to aby rozliczać synów oprawców, czy pociągać do odpowiedzialności dzisiejszy Naród Ukraiński. Czekamy jednak na akt dobrej woli - niech prawda o zabójstwach dokonywanych na rzeszach niewinnych ludzi nie będzie kwestią wciąż zamiataną pod dywan. Pragniemy dążyć do pojednania i wybaczenia - ale na czym je oprzeć, jeżeli dziś ukraińska ziemia, miejsce spoczynku tysięcy wymordowanych polskich obywateli, dźwiga pomniki oprawców takich jak Stepan Bandera, czczony jako bohater narodowy? Kiedy haniebnie bagatelizuje się przestępstwa tworząc bary pod szyldem "UPA"? A przecież fakty o zbrodniach mówią - krzyczą! same za siebie...
W dobrze rozumianym interesie Polaków jest móc jawnie i godnie czcić pamięć po przodkach. W tym celu chcemy zaprosić wszystkich mieszkańców Brzegu i okolic, których znaczna większość ma korzenie na ziemiach dawnych Kresów, do obchodów 70-tej rocznicy mordów na Kresach Południowo-Wschodnich. Powoli odchodzą od nas Ci, którzy byli świadkami tamtych wydarzeń. Kiedy ich zabraknie, zniknie żywy łącznik z tamtym światem - światem realnych przyjaźni odrębnych narodów żyjących na tej samej ziemi, światem zielonych pól i stepów Ukrainy, spokojnych wiosek i małych miasteczek. To ostatnie chwile aby wspólnie z Kresowiakami, tą smutną rocznicą, oddać hołd tym, których niewinna krew wsiąkała w żyzne czarnoziemy.
Nie pozwólmy, aby ta tragedia odeszła w niepamięć!
Organizatorzy Marszu Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Kresach