Jadąc na sesję do Strasburga miałam sporo czasu, aby przejrzeć europejską weekendową i poniedziałkową prasę. Wszystkie znaczące media piszą o starcie polskiej prezydencji.
Generalnie w tonie optymistycznym, choć z pewną rezerwą ze względu na naszą narodową „kłótliwość". Przedprezydencki europejski PR zdecydowanie dodał nam powagi a nawet rozmiaru. Nareszcie zauważono, że Polska jest dużym krajem i ważnym partnerem.
Choć unijną flagę Polska już od Węgier w ub. piątek przejęła, to tak naprawdę dopiero 5 lipca w Parlamencie na dobre pożegnamy poprzednią prezydencję - podsumowując jej 6-miesięczne prace i głosując nad rezolucją o kontrowersyjnych zmianach w nowelizowanej węgierskiej Konstytucji. Nie będzie to czułe „adieu", raczej reprymenda, która po raz kolejny rozsierdzi premiera Orbana.
Od środy ma być już inaczej. Na 6 lipca br. mamy bowiem zaplanowane „Przedstawienie programu prac polskiego przewodnictwa w Radzie" i 2-godzinną debatę z udziałem premiera Donalda Tuska. Potem nowy polski szef Rady UE zje uroczysty obiad w naszym Salonie Honorowym, w kameralnym gronie Prezydium Parlamentu. Będą toasty za pomyślność Unii i po raz pierwszy w historii wznosić je będzie dwóch Polaków!
Atrakcją dla wszystkich posłów i pracowników parlamentarnych mają być 3 tony kaszubskich truskawek, które zostaną rozdane w trzech miejscach ogromnego strasburskiego gmachu Parlamentu. Jako Kwestor wydawałam nawet zgodę na tę nie całkiem typową i dość skomplikowaną akcję promocyjną, bowiem zgodnie z procedurami każda żywność udostępniana w PE musi być wcześniej przebadana...
Swoją drogą szkoda, że nie ma jeszcze w Unii Chorwatów, mogliby sami ocenić, które truskawki są lepsze. Ja stawiam na nasze:)
Z pozdrowieniami ze Strasburga
Lidia Geringer de Oedenberg