niedziela, 24 listopada 2024
l.geringerPodczas, gdy Komisja Europejska opracowuje propozycje legislacyjne idące w kierunku zaostrzania antypirackiego prawa pojawiają się też ciekawe analizy obalające teorie o powszechnych stratach jakie przynosi dzielenie się plikami.



Przykładem może być raport „Udostępnianie plików" autorstwa Dr Nico van Eijk'a, z Institute for Information Law (IviR, University of Amsterdam)*.
Zacznijmy od definicji ściągania plików z Internetu.
Pobieranie chronionych prawami autorskimi treści cyfrowych może być uznane za powielanie w rozumieniu prawa autorskiego, gdyż każda forma pobierania (z sieci P2P, z witryn internetowych itp.) wiąże się z kopiowaniem. Właściciel praw autorskich powinien zatem udzielic zezwolenia na kopiowanie zawartości chronionej, np. na drodze licencji czy w formie umowy zawartej z użytkownikiem. Jednakże dzielenie się plikami ze znajomymi - podobnie jak pożyczenie książki - musi być traktowane inaczej. Przyjmując niedawno w Parlamencie Europejskim tzw. Pakiet Telekomunikacyjny, zmieniający prawne założenia dla sektora łączności, stoczyliśmy skuteczną batalię związaną właśnie z niekomercyjną wymianą plików. W założeniach dyrektywy w artykule 1.3a wprowadziliśmy gwarancje, że w przypadku podejrzenia piractwa Internet nie może być odcinany bez sądowego wyroku.
Tym niemniej w dwóch krajach UE we Francji i Wielkiej Brytanii wprowadzono już tzw. Graduated response systems służące karaniu internetowych piratów (czym zajmują się specjalne urzędy, a nie sądy), w których poza grzywną piratowi grozi też odcięcie Internetu**.
Wspomniany na wstępnie raport Nico van Eijk'a szeroko analizuje gospodarcze i kulturowe skutki dzielenia się plikami *** i dochodzi do ciekawych wniosków - wskazując na wiele POZYTYWNYCH aspektów file-sharingu m.in. wpływu na zakup płyt CD, filmów, gier oraz produktów pochodnych.

Otóż wg raportu udostępnianie plików:
-         odkrywa przez odbiorcami nieznaną wcześniej muzykę, filmy i gry,
-         przedstawia nowych artystów i różne gatunki sztuki,
-         zwiększa popularność artysty i związanych z nim produktów,
-         zwiększa zapotrzebowanie na koncerty i inne produkty z związane z artystą.,
-         zwiększa gotowość do ich nabywania, 
-         tworzy popyt oparty na znanym efekcie testowania próbek.

„The sampling effect" - poprzez współdzielenie plików - powoduje, że nowi użytkownicy zapoznają się z dostępnym asortymentem. Ponadto udostępnianie plików powala dotrzeć do odbiorców, którzy nie mogą lub nie są w stanie ponieść wysokich kosztów zakupu produktu, ale którzy byliby w przyszłości zainteresowani ewentualnym kupnem np. biletów czy nagrań w przypadku ceny „na ich kieszeń".
Raport odnotowuje także powszechnie znane negatywne strony file-sharingu, gdzie udostępnianie plików zastępuje zakup muzyki, DVD, gier czy wyjść do kina - powodując gigantyczne - teoretycznie straty, bowiem nie wiadomo, czy rzeczywiście osoby ściągające z Internetu „dzielone" produkty, miałyby kiedykolwiek ochotę je za pieniądze oglądać. 
Zgodnie z wnioskami z badania, udostępnianie plików ma przede wszystkim bezpośrednie pozytywne skutki - przynajmniej na testowanym rynku holenderskim. Dzięki efektowi testowania próbek rynek sprzedaży płyt DVD wykazuje silny wzrost, podobnie jak i „wyjścia do kina". Globalnie patrząc pieniądze nie wydane na CD, wydawane są na bilety na koncert, do kina czy na inne produkty, a udostępnianie plików przez samych artystów na YouTube stało się najprostszym sposobem, aby stać się sławnym i wejść na globalny rynek.
Analiza przeprowadzona na holenderskim przykładzie pokazuje, że zarówno krótko-, jak i długoterminowe społeczne skutki wymiany plików są zdecydowanie pozytywne. Zważywszy, że jest to praktykowane przez konsumentów, którzy de facto nie posiadają siły nabywczej.
Przemysł audiowizualny musi zatem przestawić się na nowe modele biznesowe, odpowiednie do oczekiwań odbiorców. Przystępna cena zachęca do zakupu, zbyt wysoka zachęca do piractwa. 
Dodatkowo, badanie udowodniło, że użytkownicy bardzo mało wiedzą o kwestiach prawnych związanych z udostępnianiem plików. Gdy technologicznie możliwe i łatwe jest kopiowanie, a także udostępnianie w Internecie treści audiowizualnych - trudno oczekiwać np. od nastolatków, że wykażą się znajomością prawa autorskiego. Bez możliwości  kopiowania nie byłoby kradzieży. Wyobraźmy sobie - gdyby w sklepach samoobsługowych nie było pilnujących - jak wielu klientów chciałoby dobrowolnie iść do kasy i płacić?
Raport o pozytywnych aspektach dzielenia się plikami jest jednak wyjątkiem w ogólnym postrzeganiu „piractwa" internetowego. Problem istnieje, a zaostrzone niedawno we Francji i Wielkiej Brytanii prawo... jednak nie działa, tak jak oczekiwano. Czas znaleźć skuteczne rozwiązanie.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg

 
* http://www.ivir.nl/publications/vaneijk/pe432775_en-rev-fin.pdf
** We Francji przyjęto ustawodawstwo - znane jako HADOPI (Haute
 Autorité pour la Diffusion des Oeuvres et la Protection des Droits sur Internet), zaś w Wielkiej Brytanii -  the Digital Economy Act.
*** na bazie badań przeprowadzonych w Holandii w 2009 r.

Nowiny na pasku