Paczkow, malowniczo położone miasteczko przy granicy z Czechami, już po raz jedenasty stało się miejscem wyjątkowego święta balonów
Tegoroczna edycja Aeropikniku przyniosła jednak ważną zmianę – nową lokalizację wydarzenia. Pomimo to tłumy widzów przyciągnęły widowiskowe loty, pokaz nocny, średniowieczne tło.
– Każde święto balonów na dolnośląskim niebie ma swój urok, jest wyjątkowe i przyciąga mieszkańców Paczkowa, jak i gości z sąsiednich gmin, województw czy z Republiki Czeskiej – podsumował Artur Rolka, burmistrz gminy Paczków.
Wydarzenie, które przez lata odbywało się nad zbiornikiem Kozielno, przeniesiono w tym roku na stadion miejski w Paczkowie. Powodem była ubiegłoroczna powódź i w jej wyniku uszkodzenie wału przeciwpowodziowego przy zbiorniku Topola. Burmistrz podkreślił, że decyzja o zmianie lokalizacji okazała się trafna. – Mamy lepszą organizację, większy teren, łatwiejszy dostęp do parkingów i obwodnicy. Przede wszystkim możemy lepiej zadbać o bezpieczeństwo uczestników. Wszystkie służby – ochrona, straż pożarna, policja – działają tu sprawniej.
Brak Pucharu Polski, ale bez strat dla atmosfery
W tym roku po raz pierwszy od kilku edycji Aeropiknik odbył się w skromniejszej formule fiesty balonowej, bez rozgrywania Balonowego Pucharu Polski. Zwykle organizowany był w ostatni weekend lipca, gdyż wtedy przypadają Dni Paczkowa. Takie święto organizuje wiele miast w regionie, ale te uroczystości są podobne, a Paczków postawił na spektakularne wydarzenie jakim są zawody balonowe. Widowisko z olbrzymimi, kolorowymi balonami na niebie oraz pokaz nocny – z podświetlanymi balonami, muzyką i laserami robi ogromne wrażenie.
W tym roku Dni Paczkowa zbiegły się z terminem Balonowych Mistrzostw Polski w Ełku, na które zapisała się większość zawodników. Burmistrz wyraził nadzieję, że w przyszłym roku do Paczkowa powrócą zawody pucharowe jako jubileuszowa, dziesiąta edycja Aeropikniku – Pucharu Polski.
Sportowy akcent
Dni Paczkowa upłynęły w atmosferze rodzinnego pikniku z akcentem lotniczym. Podczas 11. Aeropikniku w zmaganiach lotniczych uczestniczyło 7 pilotów. W trzech lotach rozegrano trzykrotnie konkurencję „Pogoń za lisem”.
W czwartek 24 lipca na stadionie miejskim w Paczkowie Artur Rolka, burmistrz gminy Paczków uroczyście otworzył Dni Paczkowa. Następnie Henryk Bartoszewski, dyrektor zawodów balonowych z Klubu Sportów Balonowych we Wrocławiu będącego współorganizatorem imprezy, zainaugurował Aeropiknik przedstawiając załogi balonowe i program zawodów.
Oczekiwano na ustąpienie termiki i zanik porywów wiatru. Przed godziną 20:00 zezwolono na start. Piotr Radomski z Klubu Sportów Balonowych we Wrocławiu żółto-niebieskim balonem Lindstrand typu racer wystartował pierwszy, jako „lis”. Reszta pilotów balonowych wystartowała 5 minut później w konkurencji „Pogoń za lisem”. Zadaniem był rzut markerem do krzyża wyłożonego w miejscu lądowania balonu – „lisa”.
Loty były dozwolone do 4000 m n.p.m. (do 2000 m nad poziom gruntu). Wiał słaby wiatr – o prędkości 2 m/s w kierunku południowo wschodnim. Balon Lindstrand (o pojemności 3400 m³) wielobarwny, pilotowany jest przez pilota Roberta Helaka z Klubu Sportów Balonowych we Wrocławiu zabrał na pokład pasażerów: Klaudię i Mateusza z Paczkowa, Adama z Radio Opole i Autorkę. Wystartowaliśmy o 20:00 asekurowani przez załogę: Wiesława Bogusa, Henryka Marczaka i Andrzeja Szentaka, gdyż wspólny start był w dużej bliskości innych balonów. Rola załogi jest nieoceniona, szczególnie w trudnych warunkach.
Minęliśmy z lewej strony grupę wiatraków znajdujących się nieopodal stadionu. Dalej spokojnie podążaliśmy śladem „lisa”. Ten wylądował na ściernisku. Obniżyliśmy lot, żeby jak najlepiej trafić w jego miejsce lądowania. Jednak po drodze wyrosła nam cała armia …strachów na wróble. Wyzwaniem było je ominąć nie zbaczając z kursu, a po minięciu lisa szybko wylądować, by nie zbliżyć się do granicy, a jeszcze wcześniej do wyrosłej na polu góry …gnoju. Także mimo nie tak dużej prędkości wiatru, manewry musiały być energiczne, co przy dużej masie balonu skończyło się przewrotką kosza. Ale wszystko było pod kontrolą, bezpiecznie wylądowaliśmy przed zachodem słońca w Unikowicach. Ten barwny i emocjonujący lot na pewno pozostanie w pamięci.
W piątek rano załogi zebrały się na stadionie w Paczkowie.
Pierwszy w niebo wyruszył swoim racerem Piotr Radomski o 6:45.
Pilot Włodzimierz Klósek zaprosił mnie do balonu SprintAir. Polecieliśmy razem z załogantem Sławomirem Małachowskim i pasażerem Radosławem z Drohiczyna.
Wystartowaliśmy o 6:50 lecąc na wschód i południowy wschód, równolegle do granicy. Taki kierunek wiatru umożliwił długi panoramiczny lot z prędkością około 1 m/s, wyżej wiało niespełna 4 m/s. Panorama Paczkowa z balonu jest niepowtarzalna. Miasto jeszcze spało. Pola i łąki budzące się w świetle wschodzącego słońca miały świeży, urokliwy koloryt. Przelecieliśmy najbliżej miejsca lądowania „lisa” osiągając wynik 10 m. O godzinie 7:40 wylądowaliśmy na łące w miejscowości Wilamowa. Zaraz na miejsce przybyła załoga naziemna: Piotr Bernat i Ryszard Mazurek.
Wieczorem piloci Aeropikniku, których gościł Paczków, długo oczekiwali na stadionie aż ustąpi termika i ustabilizuje się wiatr. Wystartowali w kierunku wiatraków, żeby je ominąć wielu wzbiło się wysoko, a potem musieli lądować za granicą. Powrócili do bazy późno w nocy. Ale mieli wielką satysfakcję z zadowolonych widzów, licznie zgromadzonych na festynie i odprowadzających wzrokiem kolejno wszystkie unoszące się aerostaty.
W sobotę rano warunki meteorologiczne pogorszyły się. O 5:30 piloci spotkali się w Ośrodku Kultury i Rekreacji w Paczkowie. Po przeanalizowaniu prognoz wyznaczyli odprawę na stadionie miejskim o 6:00. Tam wykonali dodatkowe obserwacje i pomiary wiatru. Nie było optymistycznie. Nad ziemią nie było w ogóle prędkości. Wypuszczony balonik kontrolny wysoko w górze mknął z dużą prędkością w kierunku wiatraków i granicy, i … zaczęło zbierać się na deszcz. Trzeba było podjąć trudną decyzję o odwołaniu lotu. Pilot musi nie tylko bezpiecznie wystartować, ale przede wszystkim zapewnić możliwość bezpiecznego lądowania.
Po odprowadzeniu przyczep balonowych spadł deszcz. W ciągu dnia latem termika nie pozwala na loty. Następna odprawa odbyła się godzinie 18:00, a kolejna o 19:00 na stadionie. Zbyt silny wiatr i zagrożenie opadami uniemożliwiły start. Ekipy balonowe oczekiwały na stadionie na zmrok. Planowano postawienie balonów do pokazu ze światłami. Publiczność tymczasem korzystała z innych atrakcji i słuchała kolejnych koncertów.
Na estradzie zwycięzcom zawodów wręczono puchary. Zwyciężył Leszek Mańkowski z „Aerokrak” w Podolanach (k. Krakowa), drugie miejsce zajął Andrzej Breitkopf z Aeroklubu Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, a trzeci był Waldemar Lekan z Klubu Balonowego Stalowa Wola.
Zbyt silne porywy wiatru nie pozwoliły rozłożyć powłok balonów. Piloci kilku balonów wystawili kosze balonowe i dali pokaz ognia z palników w rytm muzyki. Na zakończenie odbył się pokaz laserowy.
Balony, turystyka i historia
Aeropiknik to nie tylko widowisko – to także magnes przyciągający turystów do regionu. – W promieniu kilkudziesięciu, a może i stu kilometrów, nie ma podobnych imprez. Na Opolszczyźnie takich wydarzeń brakuje – podkreślił Burmistrz. Zachętą do odwiedzin są nie tylko kolorowe balony, ale też urok samego Paczkowa. Miasto, będące pomnikiem historii, posiada dobrze utrzymane mury obronne, gotycki kościół, zabytkową starówkę oraz ciekawe trasy turystyczne w okolicy.
Największe atrakcje w Paczkowie i okolicy:
Jak podkreślił Burmistrz – Po zeszłorocznej powodzi centrum miasta nie ucierpiało. Odbudowujemy infrastrukturę w innej części Paczkowa. Turyści mogą śmiało przyjeżdżać – muzea są otwarte, zabytki dostępne, a klimat średniowiecznego miasteczka czeka na odkrycie.
Turystyka jest inwestycją w przyszłość. Jej rozwój to długofalowy proces, który – mimo pandemii i trudności ekonomicznych nie został porzucony. – Musimy być widoczni nie tylko przez zabytki, ale też przez wydarzenia. Aeropiknik to przykład imprezy, która przyciąga uwagę, edukuje, integruje i promuje nasz region. I właśnie dlatego warto tu być.
Tekst: Ewa Daszewska „Balonowa Gorączka” Alledit.pl