Choć na przestrzeni lat zmieniały się potrawy na świątecznym stole, to pewne elementy kojarzące się z Wielkanocą pozostały stałe – jajka, radość i apetyt na łakocie.
Dawniej kontrast między ascezą Wielkiego Postu a obfitością Wielkanocy był dużo bardziej wyrazisty niż współcześnie. Czterdziestodniowy okres przygotowań do świąt był czasem wyciszenia, powstrzymania się od różnych przyjemności, a także skromnych posiłków. Wiązało się to również z tzw. przednówkiem, kiedy kończyły się zimowe zapasy, a nowych plonów jeszcze nie było. Postny jadłospis był monotonny, żur, śledzie, ziemniaki, chleb, kasza i kluski. Niekiedy dodawano do nich olej, czosnek czy owoce. Nie spożywano wtedy mięsa, tłuszczów zwierzęcych, nabiału i cukru. Kilka tygodni takiej diety to był wymagający czas, dlatego Wielki Post kończono uroczystym pogrzebem żuru i śledzia, po czym zabierano się do przygotowywania bogatej w smaki uczty wielkanocnej. A co dokładnie trafiało na świąteczne stoły na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat?
Centralne miejsce na stole zajmował cukrowy lub maślany baranek
Wielkanoc w okresie międzywojnia
Świąteczny stół w latach 30. minionego stulecia uginał się od potraw, wśród których królowało mięso. Na talerze i półmiski trafiały pieczone szynki, wędzone polędwice, domowej roboty kiełbasy i wędliny, pieczeń i pasztety. Gotowano jajka na twardo, a smaki potraw podkręcano chrzanem, musztardą czy sosem tatarskim. Centralne miejsce zajmował cukrowy lub maślany baranek, wokół którego stawiano inne łakocie: puchate baby, słodkie mazurki, sękacze, a także bogato zdobione torty. Tak obchodzili święta ci bardziej zamożni. Na stole, który trzeba było zastawić oszczędniej, gościły między innymi barszcz biały, drób, pieczeń cielęca, szynka, jajka i mazurki. Niezależnie od zasobów Wielkanoc miała być czasem wyjątkowym i obfitym w potrawy, których nie jadano na co dzień.
Począwszy od tego okresu aż po dziś dzień na świątecznych stołach pojawia się coś jeszcze – Ptasie Mleczko®. Na sklepowe półki trafiło ono w 1936 roku, a piankowa konsystencja od razu podbiła serca i podniebienia dzieci i dorosłych. Jego pojawienie się nie umniejszyło znaczenia bab i mazurków, które niezmiennie są symbolem Wielkanocy, za to stanowiło ciekawe urozmaicenie jadanych w tym okresie deserów. Po zgrabne kostki chętnie sięgano zarówno po wielkanocnym śniadaniu, jak i sutym obiedzie. Ptasie Mleczko® było (i jest) chętnie wybierane jako upominek – zarówno ze względu na zawartość, jak i przyjemne dla oczu wiosenne opakowanie.
fot. Tetiana Bykovets / unsplash.com
Wśród deserów prym wiodła babka gotowana, w niektórych domach pojawiała się również pascha
Wielkanoc w latach 80. ubiegłego wieku
Czterdzieści lat temu miłośnicy sztuki kulinarnej i czerpania przyjemności z jedzenia nie mieli łatwego życia. Królowały stołówki robotnicze i bary mleczne, a jedzenie miało przede wszystkim dawać siłę do pracy. Dania mączne, kaszanka, kotlety z mortadeli, warzywa korzeniowe – ówczesna dieta dziś nie wywołuje szczególnej tęsknoty. Brakowało składników dobrej jakości, a wiele towarów było reglamentowanych. Mimo to dokładano starań, by wielkanocny stół był suto zastawiony, a świąteczne dania – sycące i smaczne. Starano się, by nie zabrakło domowych kiełbas, pieczono boczki, szynki i pasztety, serwowano jajka w majonezie lub podawano je z tartym chrzanem. Święta nie mogły się też obejść bez sałatki jarzynowej. Wśród deserów prym wiodła babka gotowana, w niektórych domach pojawiała się również pascha. O dobre wypieki było trudno, ponieważ brakowało cukru, masła czy bakalii.
I kiedy na rynku dominowały wyroby czekoladopodobne, a jednym z większych rarytasów był blok czekoladowy, E.Wedel stworzył Mieszankę Wedlowską. Kolorowe opakowanie kryło w sobie kilka rodzajów cukierków i cieszyło podniebienia różnymi smakami. Były one wtedy prawdziwym smakołykiem, a ich znajdowanie w zakamarkach mieszkania w ramach poszukiwania ukrytych łakoci stanowiło kwintesencję dziecięcego szczęścia. Mieszanka Wedlowska nadal jest chętnie wybieranym przysmakiem – i na co dzień, i od święta.
Jeśli zrodzi się pomysł na odmianę klasycznego dania – nic nie stoi na przeszkodzie by poeksperymentować
fot: Anna Synytsyna / unsplash.com
Wielkanoc dziś
Współcześnie mamy ten komfort, że na sklepowych półkach niczego nie brakuje i możemy przygotować wszelkie dania, na jakie mamy ochotę. Przeważają tradycyjne potrawy świąteczne, lecz jeśli zrodzi się pomysł na odmianę klasycznego dania – nic nie stoi na przeszkodzie, by poeksperymentować. Ma to jednak pewien mankament: jako że obecnie post jest obchodzony znacznie mniej rygorystycznie niż dawniej, a na co dzień cieszymy się bogactwem różnych smaków, wielkanocne menu nie jest takim szaleństwem i odmianą dla kubków smakowych jak dawniej.
Za to szczególną rolę odgrywa wymiar emocjonalny świąt – cieszą nas spotkania, bliskość, czułe spojrzenia i pełne ciepła uśmiechy. Mamy też słabość do tego, co wzbudza w nas nostalgię i przywołuje dobre wspomnienia. Dlatego kiedy babcia wręcza nam Ptasie Mleczko®, podobnie jak pięć, piętnaście i trzydzieści lat temu, a dzieci kolejny rok z rzędu z radością znajdują w szafkach cukierki z Mieszanki Wedlowskiej, kolekcjonujemy wzruszenia i zapisujemy w pamięci te beztroskie obrazy.
Justyna Pogorzelska