Przepięknie wyremontowane lub jako malownicze ruiny. Trwają od wieków i dają świadectwo bogatej historii kraju. Warto je odwiedzić podczas poznawania Węgier.
Zamek w Sárvár
Aż trudno uwierzyć, że zamek wodny w Sárvár, zachowany do dziś w doskonałym stanie, pamięta czasy średniowiecza. Pierwotnie był warownią, założoną w pierwszej połowie XIV wieku do ochrony miasta i okolicy przed atakami tureckimi. Wzniesiono ją na ziemi podarowanej rodzinie Kanizsai przez Zygmunta Luksemburskiego w1390 r. Gdy 1534 r. Dorota Kanizsai poślubiła Tomás Nádasdy, zamek trafił do rodziny Nádasdy. To właśnie szlachcic Tomás Nádasdy zlecił przebudowę siedziby rodu. Działał z rozmachem – zatrudnił architektów z Francji i Włoch, nie szczędził na ten cel grosza. Dobudowano nowe skrzydła, dodano arkady, przebudowano pomieszczenia na piętrze. Powstała rezydencja o kształcie pięcioboku, otoczona murami z bastionami.
Miejsce to szybko stało się ważnym ośrodkiem kultury renesansowej na Węgrzech. Tutaj ukazało się pierwsze węgierskie tłumaczenie Nowego Testamentu, a także wiele innych ważnych publikacji (XV wieczną drukarnię i inne pamiątki związane z drukarską działalnością rodziny Nádasdych można obejrzeć w muzeum).
Kolejny etap rozbudowy zamku, rozpoczęty w 1644 r., związany jest z sędzią dworskim Ferencem Nádasdy. Wzniesiono wtedy skrzydło północne, wieżę z bramą połączono z budynkiem pałacowym poprzez wstawienie wypukłego sklepionego wejścia (służy do dziś), a nad nim zbudowano salę ceremonialną ze sklepieniem w kształcie pancerza żółwia. Ozdobiono ją bogatą sztukaterią. Trzeba przyznać, że wnętrze to jest jednym z najpiękniejszych przykładów węgierskiej sztuki barokowej. W 1653 r. na sufitach pojawiły się freski, przedstawiające sceny bitwy z Turkami w czasie wojny piętnastoletniej (1591-1606).
Przebudowano także średniowieczne, południowo-zachodnie skrzydło zamku – w ten sposób powstała główna część rezydencji, z zamkniętym dziedzińcem i jednolitą fasadą, którą można podziwiać do dziś. Na styku skrzydła wschodniego i południowego rozpoczęto budowę kaplicy. Ferenc Nádasdy został stracony za zdradę stanu, a pozostała po nim wdowa – Elżbieta Batory (siostrzenica króla polskiego Stefana Batorego) zapisała się w historii zamku jako „Krwawa Hrabina”. Podobno pozbawiła życia przeszło pół tysiąca niewinnych młodych dziewcząt, aby móc kąpać się w ich krwi. Wierzyła, że to pozwoli jej zachować młodą i delikatną cerę. Czy tak było w rzeczywistości – nie wiadomo. Nie zachowały się bowiem dokumenty z jej procesu sądowego i wymierzonej kary.
W 1677 r. cesarz Leon I podarował zamek Miklósowi Draskovichowi i jego żonie Krisztinie Nádasdy. Za ich czasów zamek podupadł. W 1803 r. kupiła go rodzina Habsburgów, która zajęła się jego generalnym odrestaurowaniem. Zamurowano wtedy renesansowe arkady, zbudowano ceglany most, prowadzący do zamku oraz zasypano fosę. Elewacji dziedzińca nadano jednolity wygląd. Od 1875 r. właścicielami posiadłości byli Ludwik III, ostatni król Bawarii i jego małżonka. W rękach bawarskiej rodziny książęcej zamek pozostawał do 1945 r.
Obecnie jest to centrum życia kulturalnego miasta. Funkcjonuje tu muzeum, z imponującą kolekcją broni husarów węgierskich, cennymi mapami oraz z ekspozycją o burzliwej historii rodu Nádasdy.
Będąc tutaj warto zajrzeć także do parku okalającego zamek. Jest tam założone w XVII w arboretum, z 300-letnimi dębami szypułkowymi, 200-letnimi platanami, sosnami czarnymi, 100-letnimi magnoliami, różanecznikami indyjskimi i wieloma innymi cennymi okazami.
„Zamek królowych” w Diósgyőr, Fot. bartoshd – Adobe Stock
„Zamek królowych” w Diósgyőr
Rycerski turniej jest rozrywką idealną dla chcących się przenieść w czasy średniowiecza. Współcześnie wcale nie jest trudno na niego trafić, szczególnie w sezonie letnim. Choćby na dziedzińcu ruin zamku Diósgyőr, niecałe 10 km od Miszkolca. Na wszelkiego rodzaju pokazy, festiwale teatralne i inne imprezy kulturalne chętnych nie brakuje. Tym bardziej, że zamek leży w niezwykle malowniczej północno-wschodniej części Węgier, w bliskim sąsiedztwie Gór Bukowych i aż trzech rzek: Szinva, Hejő oraz Sajó. A i samo miasto Miszkolc przyciąga tłumy turystów i kuracjuszy, jest bowiem znanym na świecie uzdrowiskiem.
Historia zamku sięga XIV wieku, kiedy Ludwik Węgierski polecił przebudować, wzniesioną tu wiek wcześniej, warownię na wygodną rezydencję. Powstała wówczas otoczona głęboką fosą (woda była doprowadzana ze źródła termalnego) majestatyczna budowla, z charakterystycznymi czterema narożnymi wieżami ze spiczastymi dachami i rozległym, kwadratowym dziedzińcem. Ludwik, jako król Polski, bywał tu często po drodze z Węgier do Królestwa Polskiego. Skąd zatem wzięła się nazwa „Zamek królowych”?
Do XVI wieku aż sześć królowych otrzymywało go w prezencie zaręczynowym. Po kolei właścicielkami zamku były: Elżbieta Łokietkówna, królowa Maria, Cillei Borbála, Podjebrád Katalin, Argónai Beatrix, Anna Jagiellońska i ostatnia Maria z Habsburgów. Zamek powoli tracił znaczenie strategiczne, paniom służył głównie jako letnia rezydencja. Przechodził z rąk do rąk – i powoli ulegał zniszczeniu. Jeszcze w drugiej połowie XVI wieku pełnił funkcje obronne, ale nie udało się uchronić go przed najazdem Turków, którzy w 1544 roku dokonali tu spustoszenia. Resztę zrobił czas i brak stosownych remontów. W 1756 r. korona królewska planowała wykorzystać pomieszczenia zamku do przechowywania wina, ale pomysł nie doszedł do skutku. Mieszkańcy zaczęli traktować ruiny jako kamieniołomy. Zresztą w 1784 roku wydano pozwolenie na wykorzystanie kamieni z ruin muru obronnego do budowy mostu na rzece Szajó. W kaplicy jeszcze odprawiano nabożeństwa, ale w 1820 roku i ona została rozebrana.
Dziś zamek wygląda znacznie lepiej. Częściowo odrestaurowany wyrasta pośród zwykłych bloków mieszkalnych. Już samo to zestawienie wygląda niesamowicie. W jednej z baszt urządzone zostało niewielkie muzeum prezentujące historię twierdzy oraz gabinet figur woskowych, przedstawiający scenę podpisania pokoju weneckiego w 1381 roku. Jest tu także niewielkie, ale ciekawe Muzeum Papiernictwa.
W środkowej części zamku, ze względu na doskonałą akustykę, często wystawiane są sztuki teatralne, organizowane koncerty. Zrekonstruowana piękna kaplica chętnie wybierana jest przez młode pary jako miejsce ślubów. Co roku organizowane są tu także pokazy walk rycerskich oraz kiermasze średniowieczne.
Pałac rodziny Festetics w Keszthely, Fot. Csák István – Adobe Stock
Pałac rodziny Festetics w Keszthely
Osobom chcącym połączyć zwiedzanie z wypoczynkiem bardzo polecamy wizytę w Keszthely – uroczej miejscowości nad północnym brzegiem Balatonu. Magnesem są nie tylko piękne plaże i kąpieliska, ale także monumentalny, neobarokowy pałac możnego rodu Festeticsów. Jest to trzecia co do wielkości tego typu budowla na Węgrzech.
Pałac zaczęto wznosić w połowie XVIII wieku na polecenie Jerzego Festeticsa, a skończono 150 lat później. W efekcie powstała jedna z największych węgierskich, magnackich rezydencji. Na planie litery U rozmieszczono dwa skrzydła pałacu, a w nich 101 pomieszczeń. Skrzydła połączone są kaplicą oraz okazałą biblioteką. To w niej, oprócz imponującego księgozbioru (największy na Węgrzech zbiór oryginalnych, często unikatowych ksiąg, kodeksów szlacheckich i starodruków), podziwiać można wykonane w XIX wieku złocone dębowe regały. Półki z książkami wznoszą się na, bagatela, wysokość ponad 8 m nad poziom parkietu. Na szczęście pałac nie ucierpiał w czasie II wojny światowej. Przebudową z 1880 roku, jaką wykonano według projektu pochodzącego z Wiednia Wiktora Rumpelmayer, możemy cieszyć oczy także dzisiaj.
W pałacu mieści się centrum konferencyjne i muzeum (Helikon Palace Museum), które zostało założone w 1974 roku. Można w nim obejrzeć między innymi obszerną (zajmująca wiele komnat) ekspozycję przybliżającą historię magnackiego rodu Festeticsów, wystawę ozdobnej broni oraz osobliwą kolekcję trofeów myśliwskich spokrewnionego z Habsburgami księcia Windish-Gratza. W sezonie letnim pałac tętni życiem. W sali koncertowej co tydzień organizowane są różnego rodzaju wydarzenia kulturalne lub koncerty. Warto znależć czas na spacer po ogrodach, założonych po stronie zachodniej pałacu, jeszcze w XIX wieku. To ponad 7 hektarowy park krajobrazowy, utrzymany w stylu angielskim.
Partnerzy: Stowarzyszenie gmin „Polskie zamki gotyckie”, Felső-Tisza Vidéki Többcélú Kistérségi Társulás (Stowarzyszenie Gmin Regionu Górnej Cisy)
Artykuł jest działaniem projektu pn. „Wizyty studyjne dziennikarzy szlakami turystycznymi Polski i Węgier” współfinansowanego ze środków Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.
Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.