Rozmowa z Jerzym Wrębiakiem (PiS) - kandydatem na burmistrza w Brzegu
LESZEK TOMCZUK: Czy to wojna z człowiekiem zajmującym stanowisko, o które pan się ubiega?
JERZY WRĘBIAK: - Moja kandydatura jest wyrazem sprzeciwu wobec tego, co w mieście się dzieje. Uważam, że można było wiele więcej zrobić. Mieszkam w Brzegu od 46 lat i obserwuję całą sytuację, odnoszę wrażenie, nie tylko ja zresztą, że miasto powoli się zwija: puste witryny sklepowe, brud, odrapane kamienice. Jedyne inwestycje to pojedyncze drogi, a raczej krótkie odcinki, parę elewacji szkół.
Wrócę do początku, czy to jest wojna?
Nie, to nie jest wojna, zamierzam prowadzić kampanię przedstawiając mieszkańcom swoją ofertę.
W mijającej kadencji PiS konsekwentnie wspierało koncepcje rodzące się na Robotniczej, może zmiana na najwyższym stołku jest niepotrzebna?
Jeśli chodzi o poszczególne głosowania członków PiS-u zasiadających w radzie miejskiej, to tak naprawdę były to decyzje imienne. Na poziomie lokalnym nie ma dużej polityki, bo liczą się przecież interesy mieszkańców. Jeśli ktoś próbuje upolityczniać działanie moich kolegów, to uznaję jako nieporozumienie. Gdybym był samorządowcem w mieście prawdopodobnie wielu decyzji kolegów nie poparłbym.
Podsumowując wątek: zmiana na stanowisku burmistrza jest konieczna?
Zdecydowanie tak.
Co planuje pan zmienić żeby sprawowanie urzędu burmistrza nie wywoływało tylu emocji?
Zastanawiałem się nad tym będąc członkiem Zarządu Powiatu, gdzie zapadają różne decyzje. Rola dobrego gospodarza to podejmowanie decyzji w warunkach pewnego kompromisu, pogodzenia oczekiwań mieszkańców z możliwościami gminy. W mieście tego nie ma, brakuje konsultacji społecznej. Najpierw wykonuje się inwestycję, a potem usiłuje się mieszkańcom wmówić, że to jedynie słuszna droga. To mi się nie podoba. Należy ludzi zachęcić, zmotywować i przekonać, że robię wszystko, by mieszkańcom żyło się lepiej, że planowane inwestycje są konieczne i przyniosą spodziewane efekty. Krótko mówiąc: z ludźmi trzeba rozmawiać, a jeśli chodzi o styl uprawiania polityki, chciałbym być w 180 procentach innym burmistrzem od obecnego.
Mijające 12 lat kadencji to czas zysku, czy strat?
W ostatnim czasie mieliśmy możliwość konsumowania środków unijnych i każda gmina coś uszczknęła, natomiast jeśli chodzi o priorytety, ustala je zarządzający i bierze za to odpowiedzialność. Trzeba wybierać zadania, które z punktu widzenia mieszkańców są najistotniejsze. Tak jak podczas remontu domu. Jeżeli ktoś zaczyna od zakupu mebli, a z dachu mu się leje, to świadczy o niewłaściwych wyborach. Zrobiłbym dokładnie odwrotnie, zabezpieczyłbym dach, a potem pomyślał o meblach. Jeżeli pan burmistrz podejmował decyzje i uważał je za jedynie słuszne, to społeczeństwo pewnie je oceni przy urnach wyborczych.
Nie obawia się pan agresywnej propagandy ze strony tygodnika, który jawnie hołduje obecnemu burmistrzowi?
Obawiam się /śmiech/, już odebrałem negatywne sygnały. Jednak nadal uważam, że mam prawo mieć swoje zdanie, a wyborców bardziej interesuje wiarygodna przeszłość kandydata i jego program wyborczy, niż to co o mnie myśli obecny burmistrz. Pretendując na stanowisko burmistrza, mieszkańcy pewnie chcieliby wiedzieć, czy mam przeszłość samorządową, odpowiedź brzmi: tak, zdobyłem spore doświadczenie. Od ośmiu lat jestem członkiem Zarządu Powiatu Brzeskiego, pracowałem w komisji oświaty, statutowej i budżetu. Brałem udział w opracowaniu Strategii Rozwoju Regionu Brzeskiego. Znam słabe i mocne strony naszego regionu, jednocześnie mam sporą wiedzę, czym skutkuje podejmowanie złych decyzji.
Zarzucą panu brak rozeznania w administrowaniu miastem, wytknął, że Brzeg to nie gimnazjum... Takie, trochę czarne myśli.
Przez dwanaście lat byłem dyrektorem Gimnazjum, którego budżet roczny wynosił ponad 2 mln zł. Posiadam dwudziestosiedmioletni staż pracy, pracowałem też na Politechnice Opolskiej, od 2004 r. jestem członkiem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Warto dodać, bo nie wszyscy mieszkańcy wiedzą, że w wielu gminach subwencja oświatowa przekazywana przez państwo to około 40-50% budżetu, kórym zarządza burmistrz. Jeżeli Pan Burmistrz uważa, że moje doświadczenie jest niewystarczające to proszę spojrzeć na staż i dorobek zawodowy innych kandydatów.
Pytanie może trochę dziwne: kto poza PiS-m wspiera kandydata PiS-u?
Myślę, że kandydata PiS-u wspierają mieszkańcy. Bywam w rożnych środowiskach, chodząc po mieście, jeżdżąc, tak jak dzisiaj spotkaliśmy się na rowerach, doskonale wiem, czym brzeżanie żyją. Z różnych stron odbieram pozytywne sygnały. Przy okazji zbierania podpisów zgłosili się do mnie ludzie z wieloma problemami i z różnych opcji politycznych. Wszystkich łączyła chęć naprawy miasta - poprawy jakości życia. Mimo innych sympatii politycznych wiele osób zadeklarowało chęć poparcia mojej osoby wiedząc, że łączą nas lokalne sprawy, a nie wielka polityka.
Mijające 12 lat to zarządzanie w permanentnym konflikcie. Jaki będzie styl Jerzego Wrębiaka?
Mój styl odzwierciedla hasło z którym idę na wybory: SŁUCHAĆ LUDZI, SŁUŻYĆ MIESZKAŃCOM. Pozostanę otwarty na propozycje społeczne, jednocześnie pamiętając, że nie wszystko jest możliwe do zrealizowania. Z opozycją też można się dogadywać, nie wolno bagatelizować ich racji, prawda zawsze leży po środku, najważniejsze jest wypracowywanie kompromisu. Jako członek Zarządu Powiatu jestem narażony na ataki opozycji, ale nie mam do nikogo pretensji. Istnienie opozycji świadczy o zdrowej demokracji, konkurencja patrzy na ręce rządzącym i wymusza większą samokontrolę.
Rewolucja w Brzegu, nowe standardy?
/śmiech/ Z opozycją należy walczyć wyłącznie na argumenty, bez wzajemnego obrażania się.
Rozmawiam z animatorem sportu, trudno zatem nie zahaczyć o obiekt przy ul. Kusocińskiego. Jaki ma pan pomysł na racjonalne wykorzystanie stadionu?
Wydano duże pieniądze, nawet zbyt duże i dostrzegam poważne mankamenty. Główna płyta nie jest oświetlona. Mieliśmy wiele imprez, które miałyby o wiele lepszą oprawę, gdyby odbywały się w godzinach wieczornych. Jesienią, kiedy zmrok zapada szybko, główne boisko nikomu nie służy. To spore niedopatrzenie. Żeby w pełni wykorzystać stadion poczyniliśmy pewne działania w powiecie. Mało kto wie, że drużyny, które do Brzegu przyjeżdżają korzystają z noclegów w nowo wyremontowanym budynku powiatowym, który niedawno oddaliśmy do użytku przy ul. Wyszyńskiego (dawny internat Zespołu Szkół Ekonomicznych). To doskonałe miejsce, bo zlokalizowane blisko ul. Kusocińskiego. Przy stadionie powinno być tanie zaplecze i powiat o to się postarał. Mamy zgłoszone grupy młodzieżowe, które do nas chcą przyjeżdżać. Co by było, gdybyśmy schroniska przy ul. Wyszyńskiego nie mieli, gdzie młodzież by mieszkała? Ze strony miasta nigdy nie było inicjatywy, by obiekt ten połączyć z działalnością stadionu.
A co z Gimnazjum Piastowskim, co z b. basenem przy Korfantego, z amfiteatrem? O ulicę M. Reja wolę już nie pytać.
Myślę, że to obiekty bardzo potrzebne miastu, szczególnie odkryty basen w okresie letnim. Brzeżanie w tym względzie nie mają żadnej oferty, w przeciwieństwie do miejscowości okolicznych. To jedna z największych bolączek Brzegu. Nie musimy niczego odkrywać, należy tylko ten piękny niegdyś obiekt przywrócić do życia. Wykorzystanie Gimnazjum Piastowskiego może być różnorodne, choćby jako filia wyższej uczelni czy też muzeum Kresów, o którym dużo się mówi, ale którego w Polsce nie ma do dziś. W każdym razie należy te obiekty ponownie zagospodarować.
Konkurencja w wywiadach podnosi potrzebę ?odpolitycznienia" urzędu burmistrza. Czy jest to w ogóle możliwe?
Jak najbardziej. W naszym przypadku chodzi o przywrócenie miasta do życia, potrzebne są dobre pomysły i nie ma sensu do tego mieszać polityki. Nie dzielę ludzi według klucza partyjnego, miasto należy do nas wszystkich. To nasza wspólna wartość.
Czy brzeska prawica ma odpowiednie kadry do zarządzania miastem? Z kim podzieli się pan władzą?
Pewne koncepcje oczywiście mam, ale to nie jest moment na odkrywanie kart. Wyznam, że nie wartościuję przyszłych współpracowników z uwagi na znaczki partyjne. Będę zwracał uwagę na cechy osobowości i kompetencje.
Proszę wymienić trzy bolączki, z jakimi borykają się brzeżanie, a które w pierwszej kolejności pan rozwiąże.
Główną bolączką są nieszczęsne parkometry, była to błędna decyzja i trzeba się z niej wycofać. Druga sprawa: chciałbym aby wspólnoty mieszkaniowe mogły korzystać ze środków zewnętrznych, przy remoncie swoich kamienic, co wpłynie na estetykę miasta. Miasto powinno stworzyć program, który umożliwi mieszkańcom remonty starych kamienic. Trzeci temat, to wykorzystanie terenów inwestycyjnych i ściągnięcie inwestorów, aby stworzyć mieszkańcom perspektywy znalezienia pracy. W tym celu można również nawiązać współpracę z ościennymi gminami. Samo kupienie tzw. Zielonki niczego przecież nie załatwiło. To akurat była najłatwiejsza decyzja.
Dziękuję za rozmowę.