Film o Krulu Diskpolo już powstał. A kiedy zapowiadana szumnie przez Glińskiego superprodukcja typu hollywoodzkiego o kimś arcyważnym pomiędzy najważniejszymi? Mamy przecież zajebistego, jak i Zenek wciąż żyjącego, boCHatera pisanego przez wielkie "CH".
Podrzucam roboczy tytuł: "Od Placka-aktora do prezesa-dyktatora". Trzeba się spieszyć, bo do reszty sparcieje pierzyna pod którą 13. grudnia spał do południa. Ostatni rekwizyt nasycony potem i drobinkami łupieżu, pamiętający heroizm i ogromne - jakby on sam powiedział - zasugi.
Ostatnia nadzieja w Danielu - wszystko mogę - Obajtku, może coś drgnie, kiedy wykupi kinematografię polską by przemienić ją w orwellowską.