Wszyscy słyszeli o aparatach firm Kodak, Leica czy Pentax… A czy znacie aparaty o nazwach Sida Optyka, Start I lub Alfa? Oto przegląd tych i innych aparatów fotograficznych rodem z Polski.
Kobieta z aparatem Alfa, 1960, fot. Andrzej Wiernicki / Forum
Pierwsze aparaty na kliszę 35mm pojawiły się w powszechnej sprzedaży w 1913 roku, tuż przed wybuchem I wojny światowej. Aparaty analogowe były w szerokim użyciu do połowy lat 80. i lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to zaczęły być wypierane przez aparaty cyfrowe. Klisza fotograficzna jednak nie umarła śmiercią naturalną, a w dzisiejszych mocno zdigitalizowanych czasach przeżywa nawet drugą młodość. Mając to na uwadze, przyjrzyjmy się kilku przykładom aparatów fotograficznych "Made in Poland".
Aparaty produkowane przed II wojną światową
Aparaty Filma, fot. z kolekcji http://www.polskie-aparaty-fotograficzne.pl
Aparat Sida Optyka, 1938, fot. z kolekcji http://www.polskie-aparaty-fotograficzne.pl
Aparaty powojenne. Start I i Start
Aparaty Start I, Start II, Start-B i Start 66 S z kolekcji zgromadzonej na wystawie "Polskie Aparaty Fotograficzne", 2019, Hevelianum, Gdańsk, fot. Grzegorz Mehring/Hevelianum
Fenix
Aparat Zefir z kolekcji zgromadzonej na wystawie "Polskie Aparaty Fotograficzne", 2019, fot. Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl
Alfa
Aparat Alfa autorstwa Krzysztofa Meisnera i Olgierda Rutkowskiego, 1958-59, fot. Piotr Spek
Zefir
Aparaty Zefir na wystawie "Polskie Aparaty Fotograficzne", 2019, fot. Jerzy Pinkas/www.gdansk.pl
Druh i Ami
Aparat Druh, Drzeńsk Wielki, fot. Bartłomiej Kudowicz/Forum
Aparaty Ami na wystawie "Polskie Aparaty Fotograficzne", 2019, Hevelianum, Gdańsk, fot. Grzegorz Mehring/Hevelianum
To wszystko wina magii filmu
Większość powyższych aparatów, to dzisiaj pożądane obiekty kolekcjonerskie, których amatorzy szukają na strychach u dziadków i na targach staroci. Jednakże w swoim czasie były dumnymi przedstawicielami polskiego przemysłu fotograficznego i filmowego.
Obecnie prym na całym świecie wiodą aparaty cyfrowe, być może dlatego, że fotografia analogowa jest bardziej wymagająca, ale właśnie na tym polega jej urok. Podjęcie wysiłku, aby znaleźć idealny aparat, wywołanie kliszy i niepokój do ostatniej chwili, co tak naprawdę udało się zarejestrować w kadrze, efekt winiety i inne "szczęśliwe wpadki"… to wszystko powoduje, że naprawdę warto sięgnąć po tradycyjny sprzęt.
Czytaj więcej: CULTURE.PL
Autorka: Ola Galewicz
Ola Galewicz jest ilustratorką i graficzką. Mieszka w Warszawie. Uzyskała tytuł licencjata z ilustracji na Camberwell College of Arts na University of the Arts London. Fascynuje się słowiańskim folklorem, polską szkołą plakatu i visual storytellingiem.