Gdybyście mieli przeczytać w swoim życiu tylko jedną historię bohatera wojennego, rekomendujemy właśnie tę. To opowieść o polsko-żydowskiej hrabinie, kobiecie, która urodziła się za wcześnie na swój geniusz, ulubienicy Winstona Churchilla i jednocześnie jednym z najbardziej skutecznych szpiegów w historii.
Foto: Krystyna Skarbek, fot. www.youtube.com/watch?v=3yNoGCSGX6M
Historie bohaterów wojennych zazwyczaj są czarno-białe. Mamy w nich najczęściej dobrych ludzi walczących ze złymi. Ci dobrzy są, ma się rozumieć, odważni, więc wygrywają i maszerują potem w pierwszym szeregu w paradach na cześć zwycięstwa, zdobywają medale, powracają na łono rodziny i żyją długo i szczęśliwie. Mimo że Krystyna Skarbek (znana także jako Christine Skarbek, Christine Granville i Jacqueline "Pauline" Armand) była jedną z największych bohaterek drugiej wojny światowej, jej historia nie kończy się dobrze – nigdy nie dane jej było uczestniczyć w paradzie zwycięstwa, a proste wybory były w jej życiu prawdziwą rzadkością. Dlatego właśnie ta opowieść mówi nam więcej o wojnie i polityce niż setki pozytywnych historii o bohaterach.
Niezwykłe początki
Krystyna Skarbek urodziła się w szlacheckiej rodzinie, która nie była wolna od trosk. Skarbkowie byli potomkami polskiej szlachty, ale wystawne życie ojca Krystyny (Jerzego Skarbka) doprowadziło rodzinę na skraj bankructwa. Aby podreperować domowy budżet, papa Skarbek ożenił się z bajecznie bogatą potomkinią żydowskiej rodziny bankierów Goldfederów. Krok ten uratował Skarbków od finansowej katastrofy, ale nadszarpnął ich reputację – w tamtych czasach potomkowie szlachty powinni się wiązać wyłącznie z innymi Polakami szlacheckiego pochodzenia. Pomimo zawarcia związku małżeńskiego, Jerzy nie spędzał wiele czasu ze swoją nową małżonką i dalej oddawał się życiu pełnemu przygód, podróży, jazdy konnej, romansów, hazardu i przyjęć. Jeżeli już brał na swoje eskapady jakieś towarzystwo, to nie była to nigdy jego żona, ale pierworodna córka Krystyna. Ta szybko odnalazła się w tej atmosferze nieskrępowanej wolności i niezależności, nauczyła się jeździć konno, zafascynowała przygodami, sportem i chętnie uczestniczyła w życiu towarzyskim potomków dawnej szlachty. Poza wszystkim Jerzy Skarbek był utracjuszem i rozpustnikiem i po śmierci w 1930 roku zostawił rodzinę na pastwę losu, nie tylko bez pieniędzy, ale też ze znacznymi długami.
Warszawa
Christine Granville (hrabina Krystyna Skarbek) w Algierze, 1944, fot. Imperial War Muzeum
Krystyna zdążyła się już przekonać, że nie przystaje do roli społecznej, która była jej pisana. Jako pół-Żydówce polska szlachta nie była jej przychylna. Odziedziczywszy rodzinny brak samodyscypliny, Krystynie nie udało się skończyć szkoły dla panien z dobrych domów, do której ją posłano.
Z drugiej strony, Skarbkówna miała niespotykaną osobowość. Była bystra, zadziorna, piękna, kusząca, samowystarczalna, wysportowana i tak czarująca, że wkrótce stała się rozpoznawalną postacią w warszawskim światku arystokratycznym i artystycznym. Dzięki temu poślubiła młodego i zamożnego biznesmena Gustava Gettlicha. Małżeństwo nie przetrwało nawet roku, ponieważ przepaść między oczekiwaniami Gustava, aby jego świeżo poślubiona żona przeistoczyła się w pokorną panią domu, a jej planami niezależnego życia, była zbyt wielka. Tuż po rozwodzie Krystyna wyjechała do Zakopanego – oficjalnie, aby podreperować niedomagające płuca, a prawdopodobnie przede wszystkim po to, by uciec od warszawskich plotek. Tam wygrała konkurs Miss Narciarstwa i zaprzyjaźniła się z przewodnikami górskimi, przemytnikami i miejscową socjetą. To w Zakopanem poznała swojego drugiego męża – Jerzego Giżyckiego. Ten globtroter i dyplomata, starszy od Krystyny o dwadzieścia lat, był prawdopodobnie jednym z niewielu dobrze urodzonych, którego status i oderwanie od polskiego społeczeństwa były na tyle duże, że pozwoliły mu na poślubienie Krystyny – zubożałej, pół-żydowskiej hrabiny i rozwódki.
Afryka południowa
Niedługo po ślubie Giżyckiemu zaproponowano stanowisko konsula w Kenii. Podróż do Afryki w tamtym czasie była długa i para dotarła do Johannesburga dopiero pod koniec sierpnia 1939 roku. Wybuch drugiej wojny światowej zastał ich jeszcze w drodze do Kenii. Nie mając żadnych wskazówek od rządu polskiego i będąc bardzo poruszonymi napaścią Hitlera na Polskę, Krystyna i Jerzy zawrócili z drogi, dojechali do wybrzeża i wsiedli na pierwszy statek do Europy, który zastali w porcie. Niestety, okazało się, że była to powolna parowa jednostka towarowa zmierzająca do Southhampton. Gdy dotarli do Wielkiej Brytanii, Polska już nie istniała, a polska armia dopiero się na nowo formowała we Francji.
Pozbawiona możliwości zaangażowania się w działania wojenne po stronie Polski, Krystyna postanowiła walczyć po stronie Wielkiej Brytanii, a dzięki łatwości w nawiązywaniu znajomości, udało jej się nawiązać kontakt z oficerami brytyjskich służb specjalnych (SIS), którzy wciągnęli ją w szeregi wywiadu jako brytyjskiego szpiega. Na tym etapie wojny Wielka Brytania nie planowała prowadzenia żadnych faktycznych działań ofensywnych przeciwko nazistowskim Niemcom, ale była zainteresowana wspieraniem polskiego ruchu oporu, jak też infiltrowaniem niemieckich wojsk za linią frontu. To dlatego Krystynę wysłano na misję na Węgry, które miały stać się jej bazą wywiadowczą do działań prowadzonych w okupowanej Polsce.
Budapeszt i Polska
Krystyna Skarbek, fot. Collection PVDE/FORUM
Celem misji Krystyny w Budapeszcie było zbieranie informacji na temat sytuacji w Polsce i przekazywanie ich szefostwu Special Operations Executive (SOE), brytyjskiego tajnego urzędu odpowiedzialnego za działalność wywiadowczą podczas wojny. Skarbkównie udało się wypełnić misję skutecznie dzięki współpracy z Andrzejem Kowerskim (znanym także jako Andrew Kennedy), który przemycał polskich żołnierzy i oficjeli z Polski na Węgry w oplu ukradzionym niemieckiej armii. Krystyna z kolei chciała dostać się do Polski, aby pozyskać informacje z pierwszej ręki i skontaktować się z polskim podziemiem. Jedyną możliwością przedostania się przez pilnie strzeżoną granicę było przekroczenie pieszo i na nartach "zielonej" granicy w Tatrach, po śladach pozostawionych przez przemytników. Biografowie Skarbek nie są zgodni co do tego, ile razy kobieta przekraczała granicę, ale istnieją dowody na to, że udało jej się ustanowić bliskie relacje i pozyskać wiele istotnych danych wywiadowczych od niezwykle kontrowersyjnej tajnej grupy zwanej Muszkieterami. Poza ważnymi informacjami na temat zbrodni dokonanych przez nazistów na ludności polskiej i żydowskiej, agentce udało się przemycić mikrofilm z danymi na temat rozmieszczenia wojsk niemieckich, z których jasno wynikało, że Niemcy mogą szykować się do inwazji na ZSRR. Podobno po zapoznaniu się z tymi danymi Winston Churchill miał powiedzieć:
To, że na tym etapie Niemcy, zanim uporają się z Bałkanami, zamierzają wszcząć kolejną wielką wojnę przeciwko Rosji, wydaje się zbyt piękne, by było prawdziwe.
Mimo to, tak właśnie się stało. 22 czerwca 1941 roku Niemcy rozpoczęły Operację Barbarossa, mającą na celu podbicie całego terytorium Związku Radzieckiego. Krystyna była jednym z pierwszych agentów, którzy poinformowali zachodnie siły alianckie o tej akcji.
Podczas czwartej próby przekroczenia granicy Skarbek została schwytana przez słowacką straż graniczną i mimo że udało jej się uciec, jej dokumenty i zdjęcia zostały przekazane Gestapo. Jej zatrzymanie kilka dni później w Budapeszcie nie było zatem zaskoczeniem. Dzięki przekonywującemu symulowaniu objawów gruźlicy w ostatnim stadium choroby Krystynie udało się wyrwać ze szponów Gestapo, po czym niezwłocznie została wywieziona wraz z Kowerskim z Węgier do Rumunii w bagażniku samochodu na dyplomatycznych numerach. Oboje otrzymali nowe tożsamości i dokumenty: Krystyna została Christine Granville, a Andrzej – Andrew Kennedym. Wspólnie udali się przez Turcję, Syrię, Palestynę do Egiptu, a ostatecznie znaleźli się w Kairze, który w tamtym czasie pełnił rolę "przechowalni" dla Europy Wschodniej.
Kłopoty w Kairze
Mimo że Christine i Andrew nie mieli w zwyczaju się przechwalać, lista ich dotychczasowych sukcesów była imponująca – tym większym zaskoczeniem było dla nich, że tuż po przybyciu do Kairu nieoficjalnie zarzucono im, że są podwójnymi agentami. Było wiele przyczyn braku zaufania, z którym się spotkali. Przede wszystkim dowództwo ruchu oporu nie ufało im z powodu ich wcześniejszej współpracy z kontrowersyjną organizacją Muszkieterów. Niestety nieprzychylni im rozpuścili plotki mające na celu wzbudzenie wątpliwości SOE co do wiarygodności Christine i Andrew. Ponadto okoliczności ich ucieczki z Gestapo i ich podróż międzykontynentalna także wzbudzały podejrzenie. Panowało przekonanie, że niemożliwe było, aby szpieg przeżył przesłuchanie przez Gestapo i został zwyczajnie wypuszczony z więzienia. Poza tym nie dawano wiary temu, że parze udało się bezpiecznie przedrzeć przez Turcję i kontrolowaną przez rząd Vichy Syrię.
Pogrzeb Christine Granville w Kensal Green, pierwszy z lewej Francis Cammaerts, fot. Len Cassingham/Daily Mail/Rex Features
To wszystko było dla Christine ogromnym ciosem. Od początku wybuchu wojny jedynym celem Skarbkówny było przecież znalezienie się na pierwszej linii frontu i przyczynienie się do odbudowy jej ojczyzny tak szybko, jak to możliwe. Zamiast tego pozbawiono ją możliwości uczestnictwa we wszystkich nowych misjach wywiadu brytyjskiego i wypłacano jej pensję za pozostawanie w stanie bezczynności. Swobodna, jakby urlopowa atmosfera Kairu doprowadzała Christine do szaleństwa, a jak pisała jej biografka Clare Mulley:
[niekiedy] … potrzebowano siły całej jednostki do opanowania jej i zajęcia czymś innym.
Christine i Andrew utknęli w Kairze na prawie trzy lata. Oboje opisywali ten okres jako najtrudniejsze chwile służby wywiadowczej, podczas których pozostawali bezużyteczni lub angażowano ich wyłącznie w drugorzędnych lokalnych misjach o niewielkim strategicznym znaczeniu. Gdyby nie zgłaszali się do każdej kolejnej misji i nie brali udziału we wszystkich możliwych szkoleniach, a ponadto gdyby nie doszło do zmian we władzach SOE, być może resztę wojny przesiedzieliby bezproduktywnie i bezpiecznie w Kairze. Dzięki nowemu komendantowi SOE Christina została wreszcie zaangażowana do swojej wymarzonej misji w 1943 roku. Miała zastąpić kuriera przywódcy ruchu oporu w południowej Francji – Francisa Cammaertsa.
Jacqueline "Pauline" Armand
Krystyna Skarbek, fot. www.youtube.com/watch?v=3yNoGCSGX6M
Na potrzeby nowego zadania Christine przyjęła nową tożsamość – stała się Jacqueline Armand, pseudonim Pauline. Musiała przejść szereg specjalistycznych szkoleń, w tym ze skoków spadochronowych, walki bronią białą, obchodzenia się z materiałami wybuchowymi i alfabetu Morse’a. W lipcu 1944 roku zrzucono Jacquline na płaskowyż Vercors i wkrótce stała się jedną z najbardziej zaufanych i najbliższych współpracowniczek Francisa. Dzięki swojej niezwykłej umiejętności wtapiania się w tło i w społeczność, przemieszczania się szybko i niepostrzeżenie w wysokich partiach gór zyskała znaczne uznanie i szacunek przełożonych. Jednak największe dokonania wywiadowcze były jeszcze przed nią.
Pod koniec 1944 roku, w wigilię inwazji sił alianckich na południową Francję, Francis Cammaerts wraz z dwoma innymi agentami SOE zostali aresztowani podczas łapanki. Morale Niemców było już bardzo niskie, dlatego działali chaotycznie. Z powodu kolejnych frontowych porażek zdawali sobie sprawę, że przegrana jest blisko. Oficer Gestapo przesłuchujący Francisa nie miał pojęcia, z kim ma do czynienia, ale tylko dlatego że Francis i jego dwaj towarzysze mieli przy sobie banknoty pochodzące z tej samej serii, zarządził ich rozstrzelanie w ciągu 48 godzin.
Gdy Christine dowiedziała się o sytuacji, natychmiast wykorzystała wszystkie swoje koneksje, by wydobyć towarzyszy walki z więzienia. Po nieudanej próbie ustanowienia specjalnej jednostki, która miałaby zaatakować więzienie, wpadła na inny pomysł. Mimo świadomości, że ryzykuje życiem, udała się do więzienia Gestapo w Digne i pewnym krokiem weszła do biura Alberta Schencka, oficera łącznikowego Gestapo. Przedstawiła się jako żona Francisa i siostrzenica generała Montgomerego. Poinformowała go o nadchodzącej inwazji sił alianckich i o tym, że jego przyszłość została już ustalona (miał być rzekomo przekazany francuskim partyzantom, którzy z pewnością dokonaliby na nim egzekucji z największym okrucieństwem), chyba że pomoże jej "małżonkowi" i dwóm pozostałym zatrzymanym. Christine była tak przekonująca, że Schenck uwierzył w jej słowa i zwrócił się o pomoc do belgijskiego żandarma, który nadzorował więźniów skazanych na śmierć. W zamian za łapówkę w wysokości 2 mln franków i gwarancję bezpieczeństwa dla Schencka i belgijskiego żandarma po inwazji aliantów, uwolniono oficerów SOE, zapakowano do więziennej ciężarówki i wywieziono poza bramy więzienia w Digne niemalże na kilka godzin przez planowaną egzekucją. Tego wieczora BBC nadało następujący krótki komunikat:
Félicitations à Pauline [Gratulacje dla Pauline]
Zaledwie kilka tygodni później Pauline udało się przekonać około 2 tys. polskich mężczyzn siłą wcielonych do niemieckiej armii, aby dosłownie zrzucili mundury i zbuntowali się przeciwko swoim komendantom.
Wkrótce siły alianckie wyzwoliły Francję i misja Christine dobiegła końca. Została wezwana do Londynu na odprawę.
Ostatni rozdział
"Daily Express" publikuje artykuł na temat zabójstwa dokonanego na Christine Granville przez Dennisa George’a Muldowney'a, fot. TopFoto/Forum
Jeszcze przed powrotem do Londynu Christine otrzymała informację na temat wybuchu powstania warszawskiego i natychmiast zapragnęła wziąć w nim udział. Mimo że miano zaangażować ją do kilku akcji, żadna z nich ostatecznie nie doszła do skutku – sytuacja polityczna była niezwykle trudna i nie pozwalała na ich przeprowadzenie. Armia Radziecka wstrzymała ofensywę na linii Wisły, zajmując prawobrzeżną Warszawę i nie pozwoliła aliantom na skorzystanie z jej lotnisk w celu pomocy powstańcom warszawskim – siły zachodnie chciały zrzucić im amunicję i broń. Churchill nie chciał ryzykować rozgniewania Stalina, bo pomoc sowietów była niezbędna do ostatecznego położenia kresu wojnie. Bez żadnej pomocy z zewnątrz powstanie upadło, Warszawa była zniszczona, a jej ludność zdziesiątkowana. Christine otrzymała rozkaz powrotu do Kairu, gdzie miała czekać na dalsze instrukcje, ale bezczynność i frustracja doprowadzały ją do rozpaczy.
Wkrótce stało się to, czego się obawiała. Po kapitulacji Niemiec Polska nie otrzymała zaproszenia do udziału w konferencjach pokojowych, a o jej losie miały zdecydować negocjacje między aliantami a Stalinem. W związku z tym, że Armia Czerwona zakończyła ofensywę w Berlinie w maju 1945 roku, w wigilię poddania się Państw Osi, całe terytorium Polski znalazło się pod okupacją ZSRR, pozostając na wiele dekad po komunistycznej stronie żelaznej kurtyny. Ta sytuacja uniemożliwiła bezpieczny powrót do kraju 200 tys. polskich żołnierzy, którzy walczyli po stronie aliantów na frontach zachodnich. W odróżnieniu od pozostałych zwycięzców drugiej wojny światowej, Polska nie otrzymała nagród za swoje zasługi. Clare Mulley pisała o tym tak:
(…) wkład Polski w wojnę był ogromny. Polska utworzyła czwarte co do wielkości siły zbrojne w Europie, po wojsku ZSRR, USA i połączonych wojskach Brytyjskiego Imperium. Polscy piloci zapisali się w historii wojny jako największa grupa nie-brytyjskich żołnierzy walczących w Bitwie o Anglię, a polskie wojska walczyły pod wodzą Brytyjczyków w decydujących bitwach we Włoszech, Francji, Holandii i Libii.
Tym samym Christine dołączyła do armii bezdomnych i bezrobotnych bohaterów wojennych, którzy, nie mając gdzie się podziać, zostali zmuszeni przez los do osiedlenia się w Anglii – kraju, w którym byli niczym więcej niż obywatelami gorszego sortu. Jej biografka pisała:
Uznanie zdobyte przez Polaków podczas wojny przestało się liczyć, gdy dziesiątki tysięcy byłych polskich żołnierzy zalały brytyjski rynek pracy, który już borykał się z rzeszą pięciu milionów bezrobotnych zdemobilizowanych Brytyjczyków.
Krystyna Skarbek, fot. Collection PVDE/FORUM
Mimo wysyłania desperackich listów do szefostwa SOE, wywiad nigdy więcej jej nie zatrudnił. Cała rodzina Skarbek zginęła podczas wojny, więc kobieta nie miała do kogo wrócić. Była zresztą zbyt brytyjska na powrót do socjalistycznej Polski, a zbyt polska, by być uznaną za brytyjską bohaterkę wojenną. Postępująca niechęć Brytyjczyków do docenienia jej wkładu w walkę z wrogiem doprowadziła do tego, że początkowo odmówiono Skarbek wydania brytyjskiego paszportu, który jednak udało jej się uzyskać po miesiącach prób i tylko dzięki osobistemu wsparciu członków władz SOE. W końcu Christine zaczęła poszukiwać zwykłej pracy w charakterze stewardessy, asystentki sprzedaży, a nawet pokojówki, ale nie była w stanie znieść powszedniości takiego monotonnego życia, bez kropli adrenaliny i z dala od domu. Jej życie straciło sens, jej osiągnięcia nie zostały docenione, a ona popadła w depresję i samotność.
Około 1951 roku Skarbek wplątała się w skomplikowaną relację z Dennisem Georgem Mulldowney'em, irlandzkim robotnikiem poznanym na statku. Mulldowney dostał obsesji na jej punkcie i mimo że kobieta próbowała z nim zerwać wielokrotnie, stawał się coraz bardziej natarczywy. W pewnym momencie jego działania stały się tak uciążliwe dla Christine, że napisała do Andrzeja Kowerskiego, z którym wciąż pozostała w przyjaźni, wyjaśniając mu, że jest przerażona i prosząc o zabranie jej z Londynu. Przyjaciel od razu ruszył jej na pomoc, ale nie zdążył dotrzeć do Londynu na czas…
Dennis Mulldowney zasztyletował Christine na schodach Hotelu Shelbourne w Londynie 15 czerwca 1952 roku w reakcji na jej plany opuszczenia Anglii na zawsze. Dennis pozostał przy ciele swojej ofiary do czasu przybycia policji, przyznał się do zabójstwa i poprosił o jak najszybsze wymierzenie mu kary śmierci. Jako katolik, pragnął połączyć się z ukochaną w zaświatach. Faktycznie został skazany na karę śmierci i powieszony trzy miesiące później.
Epilog
Życie Christine mogłoby służyć jako obraz złożoności drugiej wojny światowej i niesprawiedliwości rozwiązań pokojowych po jej zakończeniu. Mimo że Krystyna ryzykowała życie dla Polski, Wielkiej Brytanii i Francji, żadne z tych państw nie otoczyło jej opieką i nie wynagrodziło jej wybitnych osiągnięć. Na jej osobistych dokonaniach cieniem położyła się polityka i uprzedzenia. Krystyna Skarbek nigdy do nikogo nie należała, nikt ani nic nią nie zawładnęło:
[Mulldowney] miał obsesję na punkcie Christine do samego końca, a jego ostatnie słowa, które wypowiedział po opuszczeniu celi śmierci, brzmiały: "Zabić to zawładnąć ostatecznie".
Mulldowney się mylił. Nigdy nie zdołał posiąść Chrstine, bo jej wewnętrzny opór był na to zbyt silny. Nikt nigdy tak naprawdę nią nie zawładnął. Ani rodzice. Ani obaj mężowie. Ani jej niezliczeni kochankowie. Ani nawet najbliższy sprzymierzeniec Andrzej Kowerski. Jeżeli cokolwiek mogło mieć nad nią jakąkolwiek władzę, to jej pragnienie wyzwolenia Polski. Pasją Christine była wolność: wolność w miłości, polityce i w życiu, w najszerszym tego słowa znaczeniu.
Tekst powstał w j.angielskim, tłum: MSz.
Źródło: Clare Mulley "Kobieta Szpieg; Krystyna Skarbek/Christine Granville", film dokumentalny Mieczysławy Wazacz.
Autor: Wojciech Oleksiak
W Culture.pl/en zaczynał jako autor sekcji angielskiej. W 2017 został producentem nowopowstającego podcastu Stories From The Eastern West.