Tomczuk3Pamiętacie kultową komedię o powyższym tytule? Chodzi o obraz Tadeusza Chmielewskiego z lat 60., który do produkcji trafił przypadkiem...

 

Na witrynie Filmweb.pl czytamy: Niewiele brakowało, aby film nie został dopuszczony do realizacji, ponieważ komisja zatwierdzająca scenariusze uznała go za nienadający się do sfilmowania. Aż siedemnastu prominentów kultury głosowało za odrzuceniem scenariusza. Od kosza na śmieci uratowała go tylko opinia ówczesnego kierownika Wydziału Kultury KC PZPR - Wincentego Kraśki.
Gdyby film nie powstał telewizje nie miałyby co pokazywać, musiałyby zapychać ramówki hollywoodzkim chłamem o debilnych złodziejach kiwanych przez sprytnego blondaska. Onże posłużył za pierwowzór dla nadwiślańskich Kewinków, którzy od czasu premiery filmu zdążyli wydorośleć i tworzą legion Polaków pomału przejmujących rządzenie krajem.
Na kanale TVP Kultura obejrzałem ?Balladę o ścinaniu drzewa" z Bolesławem Płotnickim w roli głównej. Ten sam aktor w filmie ?Gdzie jest generał" wcielił się w sierżanta Panasiuka, przełożonego szeregowca Wacława Orzeszki (świetna rola Jerzego Turka).
Wspomniana ?ballada" to rzecz o nicnierobieniu. Zabawny filmik pokazujący trójkę bohaterów, którzy wiele robią byleby... nic nie robić. Bojowe zadanie realizuje się samo: burza powala drzewo, a brygada rozchodzi się w poczuciu dobrze wykonanej roboty.

Dlaczego odgrzewam filmowe ramoty? Głównie przez sentyment do aktorów, którzy mistrzowsko zagrali. Ale nie tylko. ?Balladę o ścinaniu drzewa" kojarzę z teraźniejszością, zwłaszcza, gdy przyglądam się pracy powiatu. Po co komu - pytam - powiaty? Ten poziom samorządu terytorialnego funkcjonuje na wariackich zasadach. Starostwa same w sobie są biedne jak mysz kościelna, dysponują wyłącznie ?znaczonym" groszem. Ile Warszawa da, tyle się zrobi. Nie potrzeba wielkiego geniuszu by przydzieloną kasą rozporządzać. Sądzę, że nawet przeciętny Kewin by to ogarnął. Rola starosty w zasadzie polega na reprezentacji, wystarczą dobre chęci i pociąg do celebry.

 

***

 

Dochodzą głosy, że będące w finansowych tarapatach starostwo ma zamiar sprzedać ?niezagospodarowane" tereny z otoczenia Brzeskiego Centrum Medycznego, chce w ten sposób spłacić szpitalne długi. Otwarcie mówi się, że wkrótce doczekamy kolejnej hali dyskontowej.

O sprofanowaniu przez władzę ludową nekropolii na której stoi BCM pisałem w felietonie Dwa cmentarze. Temat odżywa, choć o tym miejscu należałoby napisać: ciszej nad tą trumną. A transponując do czasów współczesnych, można sparafrazować: opuśćmy kotarę milczenia. Żaden ze mnie znawca historii, ale to i owo pamiętam. Teren pomiędzy ulicami Ofiar Katynia i Władysława Łokietka to wielki cmentarz, gdzie spoczywają szczątki ludzi z miasta Brieg, w którym z powodu zawieruchy dziejowej przyszło nam żyć.
Czy na ludzkich szczątkach można zajmować się handlem? Funkcjonują teorie, że niesterowalność okrętu flagowego Armina bierze się z klątwy, jaka ciąży na fatalnej lokalizacji szpitala.
Jeśli teren trafi w ręce inwestorów zastawiających Brzeg supermarketami, z pewnością zadamy pytania: Gdzie był powiatowy generał? Dlaczego pozwolił ścinać drzewa sięgające korzeniami kości ludzi, którzy wybudowali nam miasto?


Odpowiedzi na portalu BRZEG.COM.PL nie znajdziemy. Starostwo jednostronnie odcięło nas od swoich newsów, które publikujemy - przypominam - za free! Nasi czytelnicy nie przeczytają już o najważniejszych przedsięwzięciach administracji powiatowej: licznych koncertach, uroczystych nabożeństwach, defiladach, przemarszach ze sztandarem, patriotycznych obchodach ku czci i saperskich biesiadach. Nie dowiemy się o hojności powiatowych notabli rozdających pięknym paniom bombonierki z okazji Dnia Kobiet, czy brawurowym tańcu w wykonaniu powiatowego Freda Astaire'a. Jego talenty artystyczne sławne są daleko poza Subregionem Brzeskim. Potrafi też zaszaleć z batutą, jako ?okazjonalny" dyrygent orkiestry koncertującej w salach Śląskiego Wawelu.

Powiatowych nowin już nie będzie. To takie smutne.