Tomczuk3Felietonem ?Szeryf się sądzi" wywołałem wilka z lasu. Na człowieka administrującego Brzegiem napatoczyłem się w... sądzie.

 

Jestem absolutnie przekonany, że to jego naturalne środowisko. Zamiast harować dla dobra wszystkich mieszkańców organizm swój włóczy po sądach, ciągając za sobą sporą gromadkę poczciwych brzeżan. Usiłuje dochodzić sprawiedliwości, czyli czegoś wymarzonego, co pojmuje wedle skrajnie subiektywnych kryteriów. Straty są niepowetowane, bowiem ścigani przezeń ludzie wykonują pożyteczne zawody i per saldo wszyscy na tym tracimy. Sądnego dnia jakiś pacjent nie został zoperowany i stracił szansę wyleczenia się z raka, komuś nie dostarczono na czas windy inwalidzkiej, ktoś zubożały z winy rządzących poniósł niepotrzebne koszty dojazdu do trybunału, a jeszcze ktoś inny popadł w melancholię, albo - uchroń Panie Boże - w pijaństwo lub genderowe zboczenie.

8 października br. administrator miasta z kawałkiem zabetonowanego nabrzeża Odry (nonszalancko nazwanego mariną), w godzinach przedpołudniowych, a więc w porze, kiedy powinien urzędować w magistracie, wypełnił swoim majestatem gmach Sądu Rejonowego w Brzegu, gdzie oskarża pięciu brzeżan z art. 212 § 2 kodeksu karnego. Przybył ze swoim pełnomocnikiem, sławnym - wykraczającym poza opłotki oławskiej gminy - współpracownikiem Tygodnika Powszechnego, publikującym na tych poczytnych łamach prawnicze refleksje, zwane felietonami, które jako żywo przypominają intelektualne wygibasy. Onże zasłynął z obrony własnej żony, co wykrzyczał na całą Polskę w tekście: ?Dla kogo jest prawo".

Uwzględniając kontrowersje związane z powszechnie krytykowanym artykułem 212 § 2 kk i dodając polityczne ambicje człowieka, który po raz czwarty zamarzył być burmistrzem - odnoszę wrażenie, że ktoś się tu chwyta brzytwy. Linia ataku okazała się cieniutka niczym nić babiego lata. Uchodząca w kręgach brzeskich włodarzy za prawniczą gwiazdę, mecenaska z Oławy, skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego Wydział II Karny w Brzegu. I co? Porażka! Nawet niedouczony adept prawa potrafi zatrybić, że ów organ nie jest właściwym do rozpoznania aktu oskarżenia z powyższego artykułu.
Wiele osób straciło cenny czas, a sądowy cyrk kręci się w najlepsze. Rodzi się pytanie: czy chodzi o to by przetrwać wybory? A co na to 36 452 brzeżan, których zaniedbuje kluczący po sądowych meandrach sądowy pieniacz?

 

***

 

Odezwała się panoramiczna szczujnia. Popełniono dwa teksty (tradycyjnie niepodpisane) krytykujące kontrkandydatów obecnego administratora Brzegu. Oczywiście domyślamy się kto dany tekst spłodził. ?SvT" to sławetne Sretum vel Toaletum, czyli - na mojego nosa - Beata Zatoń-Kowalczyk we własnej osobie. Skąd pewność? Ten styl, ten zaśpiew i ten temperament. Taktyczną zmyłą są ortograficzne błędy. Pani Żlebek (znana szerzej pod tym nickiem, jako arcywydajna hejterka) na ogół byków nie sadzi. Cóż, każdemu się zdarza, zwłaszcza, kiedy swój talent rozmienia przystając w szemranej ferajnie. Gdyby to nie była ona, niech zaprzeczy: przeproszę-dłoń-ucałuję-tulipana-wręczę.

Absolutne draństwo popełnił autor podpisujący swoje wypociny inicjałami ?PK". To oczywiście Paweł Wojciech Tytus Kowalczyk (drzewiej: Zygmunt Stary), który wymodził dzieło oparte na obszernych cytatach bez przywołania źródeł. To nic innego, jak internetowe złodziejstwo! Że ów ?dziennikarz" jest przestępcą internetowym dowiodłem już parokrotnie. Regularnie wykrada z portali społecznościowych prywatne zdjęcia celem ośmieszenia osób przeciwstawiających się człowiekowi, który z naszych podatków zapełnia panoramiczne koryto.

W inkryminowanym wydaniu szemranego tygodnika jest jeszcze wywiad administratora ?udzielony" nadwornemu rzecznikowi. Obaj dżentelmeni - przeinaczając zapytanie skierowane do p. Cecylii Zdebik - zarzucają mi kłamstwo.
Dziękując za nieprzekręcenie nazwiska, zmanipulowane draństwo skwituję powiedzeniem klasyka, Ludwika Dorna mianowicie: ŁŻECIE, JAK BURE SUKI.

Jesteście żałośni. Tyle.

Wybory za sześć tygodni. Czuwajmy. Chamstwu postawmy tamę.