letzaPamięci prof. Zbigniewa Letzy

Każdy, kto znał prof. Letzę widział Go zawsze uśmiechniętego, pełnego humoru, radości życia. Radość tę zapewne czerpał z pasji; uskrzydlała go muzyka, którą ukochał nad życie.

 ?Non omnis moriar"
Odszedł...
?Nadeszła smutna wiadomość,
Nie każdy jeszcze w nią wierzy,
Odszedł Człowiek Dusza
Wychowawca pokoleń młodzieży.
Wrażliwy, nad podziw skromny,
Kto znał na pewno pamięta,
Odszedł z początkiem zimy
A tak blisko były już Święta...
Miasto otuliło się smutkiem,
Choć winno otulić się w śniegu,
Odszedł znawca muzyki
Wybitny mieszkaniec Brzegu.
Nigdy nie da się zapomnieć
Sposobu Jego nauki
Odszedł Przyjaciel młodzieży,
Geniusz pedagogicznej sztuki.
Teraz, gdy nie ma już ciała
Niech duch Jego wszystkich oświeca.
Odszedł niezapomniany
Cudowny Profesor Letza".


Wiersz autorstwa mego siostrzeńca, byłego wychowanka Profesora ? Andrzeja Teodorczyka zamieszkałego w Lewinie Brzeskim ? powstał w przededniu pogrzebu 27 grudnia 1999 roku, na smutną wieść o śmierci Profesora (zmarł 23 grudnia 1999 roku).
Wiadomość ta zelektryzowała bez mała całe miasto i wielu z nas nie wierzyło, że to prawda. Każdy, kto znał prof. Letzę widział Go zawsze uśmiechniętego, pełnego humoru, radości życia. Radość tę zapewne czerpał z pasji; uskrzydlała go muzyka, którą ukochał nad życie.


Pochodził z rozśpiewanych kresów południowo?wschodniej Polski ? z Sambora (rodzina wywodzi się z Węgier).
Uzdolnieniami muzycznymi ?obciążony" był genetycznie, bowiem cała rodzina była bardzo muzykalna.
Do Brzegu Państwo Letzowie przybyli w 1947 roku. Chowając do szafy dyplom prawnika (studia prawnicze prof. Letza ukończył na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie), rozpoczął pracę w Państwowym Liceum Pedagogicznym jako nauczyciel śpiewu i muzyki, a miał do tego przygotowanie, był bowiem absolwentem Konserwatorium Lwowskiego (1935 ? 1939). Pracował tam do likwidacji liceum pedagogicznego do 1970 roku. Wybór ten nie był przypadkowy, kiedy zdamy sobie sprawę z klimatu tamtych lat.


I wybrał chyba słusznie.


Odnosił ogrom satysfakcji z tego co robi. Ukochanej pracy poświęcał się bez reszty. Mówiono o Nim ? to ?Człowiek orkiestra" o pogodnym usposobieniu, niezwykłej pracowitości, twórczej energii i pasji. Inspirował życie kulturalne szkoły (mowa o Państwowym Liceum Pedagogicznym w Brzegu istniejącym w latach 1946 ? 1970).Organizował systematycznie wyjazdy do teatru, opery i operetki wrocławskiej, wycieczki krajoznawcze po Polsce. Wszędzie było Go pełno.


Pani Irena Doberstein-Mazurkiewicz pisała o swoim ukochanym Profesorze:
?Całe swoje życie poświęcił nam ? przyszłym pedagogom. Jego wspaniałe zajęcia ze śpiewu i muzyki porywały nas wszystkich. Pracował od rana do wieczora. Organizował imprezy artystyczne z różnych okazji. Nikt z nas nie zapomni sylwetki profesora ?od śpiewu". Jego takt, humor, uśmiech, życzliwość sprawiały, że zawsze miał wielu sympatyków i wielbicieli.
Profesor prowadził chór szkolny i to wieloosobowy, zespół muzyczny mandolinistów, zespół teatralny i wiele innych form życia muzycznego i kulturalnego.
Wszystko co stworzył było na wysokim poziomie artystycznym, a to wymagało ogromnej pracy i wyrzeczeń. Czynił to z ochotą twierdząc, że ?życie to muzyka".


Mam wrażenie, że pasja tworzenia dodawała mu sił do zmagania się z przeciwnościami losu, których owe lata nikomu nie szczędziły.
Profesor Letza pisał ?wszczepione w szkole zainteresowania muzyczne przyczyniły się do kontynuacji nauki muzyki niektórych absolwentów tutejszego liceum w Studium Nauczycielskim o kierunku ?wychowanie muzyczne". Byli i tacy, którzy ukończyli wyższe studia muzyczne".
Niektórzy uczniowie Profesora zrobili karierę muzyczną np. P. Wiesław Łągiewka. Zabłysnął jako wokalista. Śpiewa jako solista w Teatrze Muzycznym w Szczecinie. Zapewne w dużej mierze zamiłowanie do śpiewu i karierę zawdzięcza Mistrzowi ? profesorowi Zbigniewowi Letzy.
Z prawdziwą przyjemnością czytam wielobarwne wspomnienia Jego wychowanków, a miał ich sporo, bo do przejścia na emeryturę pracował z młodzieżą.


Wybitne osiągnięcia i sukcesy zawodowe Profesora szybko zostały dostrzeżone, obok pracy pedagogicznej w Liceum w latach 1950 ? 1973 kierował powiatowym ogniskiem wychowania muzycznego w Brzegu, następnie do 1975 roku, do przejścia na emeryturę był wizytatorem?metodykiem w ówczesnym Wydziale Oświaty i Wychowania Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Brzegu. Będąc już emerytem pracował w niepełnym wymiarze godzin, ale z niezwykłym, właściwym Mu zaangażowaniem w placówkach oświatowych w Brzegu.
Wysoko uhonorowana została praca zawodowa i społeczna Profesora. Otrzymał m.in. Krzyż Kawalerski OOP, Odznakę Zasłużonego Działacza Kultury, Złotą Odznakę Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Kochała Profesora nie tylko młodzież i przyjaciele. Był ukochanym Mężem, Ojcem i Dziadkiem.
Stwórca obdarzył Go taką Osobowością, że nie można było przejść obok Niego obojętnie. Dla mnie przypadkowe spotkanie na ulicy z Profesorem poprawiało nastrój na resztę danego dnia, bo emanowała z twarzy Profesora: życzliwość, dobroć, pogoda, radość życia, która udzielała się ? mam wrażenie, nie tylko nam, którzy znali go bardzo dobrze ? ale także tym, którzy znali Go tylko z widzenia. Radość wewnętrzna zawsze uzewnętrznia się na twarzy człowieka. Był wierny Brzegowi i muzyce do końca swoich dni.
Wiersz Andrzeja oddał całą miłość, szacunek, podziw dla ukochanego niezapomnianego Profesora, do grona których dołączam.


Zofia Mogilnicka

Zdjęcie pochodzi z serwisu http://adno.w.interia.pl/a4.html