p8Zofia Mogilnicka rozpoczyna wieloodcinkowy serial o swojej największej przygodzie życiowej

 

Rozpoczynając pracę w 1965 roku w Klubie "Odra" w Brzegu nie wiedziałam, że opatrzność zsyła mi największy prezent w życiu.

 

Obejmowałam kierownictwo klubem po Ryszardzie Latko, który nie zagrzał zbyt długo miejsca na tym stanowisku. Średnia pracy kierowników klubu była kilkumiesięczna. Pomyślałam zapewne i ja popracuję 7 - 8 miesięcy i odejdę. Poprzednik p. Ryszarda, p. Jerzy Mróz także nie mógł się "pochwalić" długim stażem pracy w klubie przy ul. Hanki Sawickiej 29 (obecnie ul. Jana Pawła II).

 

Klub w nazwie międzyzakładowy, bo większe zakłady przemysłu spożywczego finansowały jego działalność. Zakładem wiodącym były Opolskie Zakłady Przemysłu Cukierniczego "Odra" dalej: Nadodrzańskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego popularna Olejarnia, Browar oraz brzeska Mleczarnia.


Zastałam pracującą bibliotekę, ciemnię fotograficzną, kurs języka angielskiego, ale przede wszystkim raczkujący od roku zespół muzyczny "Piastelsi". Sercem Klubu była świetlica, gdzie od 17.00 do 22.00 spotykała się głównie młodzież, ale nie tylko. Można było pograć w ping-ponga, bilard, szachy, brydża, obejrzeć program telewizyjny, poczytać prasę, pobyć z rówieśnikami. Nad tym wszystkim panowałam ja (krótko miałam instruktora d/s. kulturalno oświatowych w osobie p. Zbyszka Heflicha świetnego brydżystę).


Członkowie zespołu muzycznego powitali mnie raczej z rezerwą. Andrzej Urbanowicz najlepszy elektryk wśród muzyków i najlepszy muzyk wśród elektryków - stwierdził, że chłop sobie nie radził, a baba się pcha i chce rządzić. Do tej pory Andrzej nie wie jak bardzo mobilizujące były to słowa. Nagrodą dla mnie był fakt, że po roku Andrzej stwierdził, "my bez pani nie istniejemy, pani przynosi nam szczęście." Do dzisiaj - to mój najbardziej zagorzały wielbiciel i vice versa.

 

p7

p13


W Klubie potrzeb było wiele. "Piastelsi" posiadali podstawowy sprzęt muzyczny: gitary, perkusję, kontrabas, aparaturę nagłośnieniową, która ciągle się psuła. Marzeniem zespołu były organy elektroniczne, które kosztowały wówczas bajońską sumę - ponad 30 tysięcy złotych (moja pensja wynosiła około 1200 zł.). Od czego spryt kobiecy? Po miesiącach pracy, koncertach zespołu miałam dobre notowania w Centrali Związków Zawodowych w Opolu, gdzie przewodniczącym był pan Wójcik. Bardzo szybko uzyskałam pieniądze na zakup organów. To bardzo podniosło mój prestiż w oczach muzyków.


Najzdolniejszy z nich - Jasio Żelazowski - gitarzysta solowy wyraził pragnienie bym pozostawiła go w klubie na cała noc by mógł do woli pograć na tym wymarzonym instrumencie.

Pierwszy skład zespołu to:


Jasio Żelazowski - gitara solowa
Andrzej Urbanowicz - gitara akordowa
Jerzy Kondracki - gitara basowa
Leszek Rajtar - saksofon
Olek Sikorski i Tadzio Wiączek - perkusja
Soliści:
Zosia Leszczyńska
Leszek Krokosz


Perkusiści zmieniali się często. W czasie kiedy "Piastelsi" powstawali jako zespół, perkusistą był Tadzio Wiączek od wielu lat zamieszkały w Danii.


Nazwę ?Piastelsi" zaproponował saksofonista Leszek Rajtar, przez analogię do "The Beatels" (czyli Bitelsi w wersji spolszczonej) - "Piastelsi". Lata 60 ubiegłego stulecia należały do chłopców z Liverpoolu; byli na fali.


Najpoważniejszą imprezą, w której wystąpili "Piastelsi" był Ogólnopolski Przegląd Zespołów Instrumentalnych w Polanicy Zdroju. Był marzec 1967 roku. Do przeglądu przygotowywali się długo i starannie. Zdecydowali, że wykonają czardasza Monttiego i kankana Offenbacha z "Orfeusza w Piekle". Obydwa utwory szybkie wymagające mistrzostwa w wykonaniu.


Na krótko przed Przeglądem filar zespołu Jasio Żelazowski został powołany do wojska, do jednostki w Nysie. Wyjazd bez Niego był niemożliwy. Aby wygrać szybkie dźwięki czardasza na gitarze solowej trzeba być nie lada gitarzystą. W akcie rozpaczy odbyłam parę wyjazdów do Opola do Referatu Wojskowego przy Wojewódzkiej Radzie Narodowej, aby uzyskać urlopowanie na parę dni rekruta świeżo wcielonego do armii. Generał Freń zdziwiony moją odwagą, determinacją, urlopował Janka na 5 dni, bez obstawy. Jak dotąd uważam ten fakt za największy mój sukces militarny. Przysłowie mówi "Gdzie diabeł nie może"...


Przegląd odbywał się w Teatrze Zdrojowym w Polanicy Zdroju, gdzie była duża sala na 700 miejsc. Przegląd prowadził redaktor Spyra z Wrocławia. W jury zasiadali m.in. p. Agnieszka Osiecka, Andrzej Kurylewicz, Wanda Warska. Zespół zaprezentował się od strony muzycznej znakomicie. Owacje publiczności były tak wielkie, że jury w drodze wyjątku zezwoliło na bis. Po czardaszu i kankanie popłynęły spokojne, sentymentalne dźwięki utworu instrumentalnego "Maria Elena", przeboju lat 60 tych. Tym wykonaniem "Piastelsi" wywalczyli III miejsce w skali kraju. Radość ogromna, popularność duża, zauważona i nagrodzona nagrodą pieniężną dla zespołu i dla mnie indywidualnie.

 

Część 2: TUTAJ