Tomczuk3Krystian Ławreniuk - niegdysiejszy rzecznik prasowy brzeskiego starosty popełnił na naszym forum komentarz. Takie małe nic, mimo to godne… komentarza.

Wchodząc z marszu w klimat polemiki - rzeczony comment cytuję w całości, oczywiście bez korekty, ale z ingerencją w sens i pokrętność wypowiedzi.

2015-06-18 11:39
Panie Leszku, najwyraźniej boli Pana każdy, kto ma inne zdanie niż Pan. Bardzo Pana proszę żeby przestał Pan nazywać swój portal "niezależnym“, bo taki nie jest, choćby Pan się bardzo starał. To jest portal radnych Puszczewicza i Niesłuchowskiego i może jeszcze pewnego lekarza, który go wspiera finansowo. Pan nienawidzi wszystkich, którzy nie myślą tak, jak brzeskie PO. Mnie też Pan nienawidził. Ale nie przeszkadzało to Panu zaproponować mi pisania dla Pana portalu, w imię oczywiście jego niezależności. A jak odmówiłem, to się Pan na mnie obraził. Bardzo mi Pana szkoda, bo nienawiść strasznie zjada człowieka. Życzę Panu szczęścia. Niech Pan teraz zjedzie mnie na forum. Naśle swoją armię trolli z ZK. Przypomni o moich sprawach. A co do Wojtka, to Powiem Panu, że pracowałem z nim przez trzy lata, i chociaż dzieli nas przepaść światopoglądowa, to w życiu nie widziałem lepszego pracownika. Ale widzi Pan, ludzi nie nienawidzi się za światopogląd, ani za przynależność do danej frakcji.

 

Odnosząc się do kwestii „zjechania na forum” - niniejszym felietonem pokazuję, że po nikim jechać nie będę (choć jechanie po świecie z głowy nie wyłazi). Nikogo innego też nie zamierzam rozjeżdżać. Ba! - założyłem, że młodszego kolegę pocieszę. A więc? Może spodziewać się wyłącznie serdeczności. Nie naślę też „armii trolli z ZK”, choćby dlatego, że to byt iluzoryczny. Sądy nie potwierdziły donosów panoramicznego opętańca, który zewsząd wietrzy wrogów. To jego prywatne fanaberie.

Autor wpisu zaskarbił u mnie dodatniego plusa za podpisanie przemyśleń imieniem i nazwiskiem. To wielkie zaskoczenie, rozumiem, że już możemy odtrąbić śmierć «Alice Blue» i «Proboszcza», że o innych odjechanych nickach nie wspomnę. Wielkie oklaski.
Witam w gronie tych, którzy swoje treści w sieci sygnują prawdziwymi personaliami. Zasady tej trzymam się od dawna, walcząc w ten sposób z internetowym zdziczeniem.

Zatrzymajmy się przy artykułach niepodpisanych, co w Brzegu stało się normą. Rozumiem, że informacje i komunikaty produkowane przez urzędnika starostwa, który bierze pieniądze za Public Relations i wychwalenie poczynań miernego szefa, wstyd legitymizować. Jako ludzki człowiek uniki takie jestem w stanie zrozumieć. Podpisywanie treści załganych, lanserskich i jawnie propagandowych - boli. Tu przywołuję własny felieton: „Czołg z demobilu”, tekst o lansowaniu ludzi spragnionych taniej sławy.

Były rzecznik starosty wstawia się za pełniącym obowiązki rzecznika, który niedawno go zluzował. Brawo. Stary broni młodego niczym przeor Klemens Augustyn Kordecki Częstochowy przed szwedzkim potopem. Wreszcie pojmuję, dlaczego obrońca jeszcze niedawno krył się pod kościelnym nickiem «proboszcz», który w przypadku człowieka z lewicowym przechyłem zakrawa o perwersję. Jako domorosły kaznodzieja pewnie wie coś więcej, ale dyplomatycznie przemilcza. Starzy cynicy wykorzystają młodego rzecznika bez skrupułów. Zakładam się (stawiając zgrzewkę piwa), że Krystian Ławreniuk takiego babola, jak KOMUNIKAT PRASOWY p.o. rzecznika, nigdy by nie podpisał.

 

Mój adwersarz musi być w niezłej komitywie z indywiduum sygnującym swoje plwociny nickami «brawo», «donek» i in. Tenże zwraca się doń per Krystian. Jesteście kolesiami - pojmuję.
Owo indywiduum wmawia mi chorobę, wysyła na leczenie, głównie do psychiatrów. Domyślam się, kto tak trolluje, to poraniony piesek b. administratora Brzegu. Biedaczyna, z którym Ławreniuk dzielił łamy szemranego tygodnika, gdzie cudnie rozkwitł dział: „W stronę sztuki”.

 

Tu przystanek na żądanie.

 

Działka z nieodłącznym foto (półprofil Krystiana Ławreniuka) była jedynym miejscem przykuwającym moje zainteresowanie. Czytelnicy znajdowali tam treści zapożyczone, głównie informacyjne, natomiast walorów pokazujących Ławreniukowy artyzm było tyle, co kot napłakał. Mimo wszystko twierdzę, że dział „W stronę sztuki” był ostatnią wartością za którą należało wypłacać wierszówkę. Sądzę, że autor rubryki nieźle się na tym obłowił. Pracował ile sił i czuł się swojsko w kolektywie dziennikarskich lizusów, pałkarzy oraz kombatanta, który cały talent skanalizował w przedruki cudzych tekstów o smoleńskiej mgle, wybuchach parówek i pancernych brzozach.

Czytam z osłupieniem: „To jest portal (brzeg.com.pl - przyp. LT) radnych Puszczewicza i Niesłuchowskiego...”.
Pif-paf! We własną stopę.
Co robi u nas komentarz Krystiana Ławreniuka? - pytam. To nie treści Ławreniukowe? Ejże! O naszym portalu powiedzieć można wszystko: że mało kto tutaj zagląda, że jest bez sensu, że w ogóle do bani. Ale że nikt u nas nie komentuje - to grube przegięcie, prawda Krystianie Ławreniuku?
Jest coś jeszcze. Lokalni decydenci strasznie się nas boją. Że przesadzam? A kto kogo ciąga po sądach?
Coś komentatorowi uświadomię: lokalni notable w-s-z-y-s-t-k-o z nami w trybunałach p-r-z-e-g-r-a-l-i. Jak dotychczas, a parę klęsk jeszcze przed nimi. Popłynęli na wielkie pieniądze, swoje (podobno) i te - o zgrozo! - czerpane z publicznej kasy. Krystian Ławreniuk latami wiernie im służył, ale o trwonieniu publicznego grosza nigdy się nie zająknął. Dlaczego?

À propos nienawiści. Gdybym Ławreniuka nienawidził, nie pochyliłybym się teraz nad klawiaturą.
Czy obraziłem się za heroiczną odmowę publikacji na naszej witrynie? Nonsens. Nie gwarantowałem zapłaty, bo nasi autorzy publikują za darmo. Ambicje Ławreniuka penetrowały nasz pusty portfel, a my przecież działamy non-profit. Zatem imputowanie mi „nienawiści” wypada uznać za zadymianie rzeczywistości. Kasa misiu, kasa…

Skoro dobrze mi pożyczono, również skończę życzeniami. Wiewiórki doniosły, że Ławreniuk zacumował we Wrocławiu, w mieście wspaniałym i kulturowo wolnym. Zyskał okazję przyjrzenia się samemu sobie i być może wreszcie pojmie z jakiego grajdoła się wydobył. Zrywa kajdany uwikłań i zależności od tych, którym ze ściśniętym gardłem przytakiwał. Zwrot w stronę niezależności to krok w dobrym kierunku i zarazem wyrafinowana sztuka.

Comment nad którym dzisiaj się pochyliłem jest dowodem, że okowy pękły. Powodzenia.

 

P.S. O moją (nie)zależność nie trzeba się kłopotać, tym bardziej za cokolwiek współczuć. Tomczuk jakoś się wyżywi.